ROZDZIAŁ XXVI

11 0 0
                                    

        Od tamtego momentu mogę stwierdzić, że było "cukierkowo". Zaczęliśmy się spotykać na oglądanie filmów, wspólne spędzanie czasu nie w kontekście uczelnianym. Zawsze było romantycznie; dawaliśmy sobie mnóstwo buziaków, całowaliśmy się, przytulaliśmy się. Jak dla mnie siódme niebo!
         Któregoś pięknego dnia, kiedy byłam u mojego ukochanego i wspólnie postanowiliśmy ugotować razem coś tak skomplikowanego jak zupę cebulową stało się coś bardzo, jak dla mnie, dziwnego.  Stojąc w kuchni w objęciach Michała, rozległo się rozpaczliwe walenie w drzwi. Wzdrygnęłam się, ale Misiu uspokoił mnie czułym całusem w szyję. Podszedł do drzwi, i przez wizjer zobaczył Ewelinę Szpak:
– Klarcia, schowaj się za ścianą, proszę, to Ewelina. – Rzekł niespokojnym szeptem. Po chwili usłyszałam szamotaninę, jakby się przepychali. Po kilku sekundach znajomy głos mojej byłej wykładowczyni:
– Wpuść mnie, chcę z Tobą wreszcie porozmawiać.
– Ewelina, jak nie pójdziesz stąd, zadzwonię na policję. Daj mi wreszcie spokój.
– Ktoś tu jest u Ciebie, Michał, kto?! Muszę wiedzieć.
– Ewelina, nie powiem Ci, to nie ma znaczenia. – I usłyszałam trzask oznaczający zamknięcie drzwi. Ja pozostałam w bezruchu, przerażona.    Co by było, gdyby ona mnie tu zobaczyła. Ale poza tym; czego ona od niego chciała?! To że nieustannie do niego dzwoniła, a on nie odbierał, to wiedziałam, ale żeby przyszła do niego z taką desperacją i błagała go o rozmowę?! Chyba nie miałam jeszcze odwagi zapytać o co chodziło.
– Nie przejmuj się tym Klarcia. – Powiedział przytulając mnie uspokajająco. Po chwili, znowu z przedpokoju dobiegały hałasy dobijającej się kobiety. Po jakiś trzydziestu minutach ucichły.
– Czemu już nie próbuje tu wejść?
– Zawsze wcześniej czy później odpuszcza, dzisiaj było i tak nieźle; czasami jeszcze krzyczy i płacze. Wsuwa jakieś wiadomości pod wycieraczkę... Za każdym razem, w którymś momencie sobie po prostu idzie. – Kiedy zupa się zrobiła, zjedliśmy ją, po czym leżeliśmy na kanapie po prostu się przytulając. Rozmawialiśmy o przyszłości:
– Michał, jak wyobrażasz sobie swoje życie za pięć lat?
– Chciałbym napisać książkę, dla jakiegoś ambitnego wydawnictwa. Chciałbym zrobić coś takiego dużego w życiu zawodowym, z czego będę dumny przez całe życie.
– A w życiu prywatnym? – Dopytywałam.
– No chciałbym wziąć ślub... Zamieszkać we własnym domu, bo to mieszkanie jest dosyć małe.
– A chciałbyś mieć dzieci?
– Kiedyś tak. A Ty?
– Ja też, a ile chciałbyś mieć?
– Minimum dwójkę. Fajnie jest mieć jeszcze kogoś...
– O jejku! Ja też chcę mieć dwójkę dzieci! Ale powiedziałeś kiedyś... Czyli za ile?
– To wszystko zależy...
– Zależy? A od czego?
– Od tego kiedy moja przyszła żona byłaby na to gotowa.
– No ja liczę na pierwsze dziecko przed trzydziestką...
– O! No to wcale nie musiałbym aż tak długo czekać... Oczywiście gdybyś Ty była moją żoną...  – Powiedział z przekąsem.       Rozmawialiśmy o tego typu rzeczach tak długo, że w końcu zasnęłam. Trochę mnie męczyło to, że nie wiedziałam w jakiej dokładnie relacji byliśmy. Nie wiedziałam, czy byłam tylko kobietą "zapchaj dziurę", czy traktował mnie poważnie. Postanowiłam, że przy pierwszej lepszej okazji się zapytam. Mimo tego, że trochę się tym stresowałam, nie chciałam z tym zwlekać, gdyż zachowywaliśmy się jak para już od ponad miesiąca.
Poza tym, bardzo zaintrygowała mnie sytuacja z Eweliną Szpak. Co on zrobił, że ona tak bardzo chciała z nim rozmawiać, a on wręcz przeciwnie. Dziwnie to wyglądało według mnie, ale nie chciałam go o to pytać. Liczyłam na to, że w końcu sam mi powie.
Rano Michał mnie obudził, zrobił mi kawę i pyszne śniadanko. Ponieważ ja musiałam pracować, zawiózł mnie do domu, gdzie spędziłam przy komputerze cały weekend. Mieliśmy się widzieć u niego dopiero we wtorek.

Szanowny Panie Doktorze, mam pytanie.Where stories live. Discover now