ROZDZIAŁ XVIII ••

15 0 0
                                    

Kiedy zbliżała się środa, natrętnie kartkowałam Bescherelle nie wiedząc już, czego dokładnie się uczyć. Myślałam w co się ubrać i znowu nie mogłam spać. Starałam się mimo to trzymać planu, aby pójść tam z czystym umysłem. Szybko wybiegłam z domu, gdyż jak zwykle byłam spóźniona na autobus. Ostatecznie miałam na sobie czarne lakierowane buty na obcasie, spódnicę w grochy przed kostkę i czarny sweter z dekoltem w serek. Sumiennie do godziny 13:00 powtarzałam odmianę najróżniejszych czasowników po czym poszłam na palarnie, tam, gdzie w zeszłym tygodniu.
      Kiedy wyszłam, zobaczyłam Michała oddalonego kilka metrów od wejścia głównego. Byłam zdziwiona; Doktorek miał raczej tendencje do przedłużania zajęć i nigdy się nie zdarzało, że równo o godzinie rozpoczęcia długiej przerwy był już na swoim „stanowisku". Gdy wyłoniłam się zza szklanych masywnych drzwi, jego twarz rozpromieniła się ciepłym uśmiechem. Widziałam po lewej stronie Sebę, który chyba chciał, żebym została z nim na papierosku. Jedynie się z nim przywitałam i powiedziałam, że idę do mojego MJ.
– Już myślałem, że towarzystwo wykładowcy na papierosa jest zbyt poważne dla Pani. – Powiedział prześmiewczo, ale łagodnie.
– Dzień dobry! Nie... A poza tym, chyba dzisiaj kartkóweczka z bescherelle'a, prawda?
– Effectivement. – Odpowiedział wypuszczając dym. Zapadła cisza, czułam, że chyba obydwoje czuliśmy się niezręcznie.
– Wracając do Pani pracy licencjackiej; z jakich książek Pani korzysta, żeby opracować sobie solidną teorię? – Zapytał spoglądając na mnie z zaciekawieniem.
– Przede wszystkim, moim najlepszym przyjacielem jest w tym momencie Grevisse, bo w gramatyce sorbońskiej nic nie ma, a oprócz tego czytam sobie różne artykuły o negacji. Zaglądałam też do La Rousse'a, ale tam też mało co było. – Powiedziałam
– Oo, ambitnie. Ale czy język Grevisse'a nie jest dla Pani za trudny?
– Nie... To znaczy czasami muszę coś kilka razy przeczytać, ale jest taki fajny poziom.
– No to szacun dla Pani, bo każdy przeciętny student ucieka od Grevisse'a.
– Merci!
– Czyli Pani promotorem jest doktor Michalska? — kontynuował.
– Tak.
– A szkoda... Chętnie bym taką pracę poprowadził...– Czy właśnie kolejna osoba chciała prowadzić moją pracę i oficjalnie mi o tym powiedziała? Nie sądziłam, że negacja jest takim soczystym tematem.
– A dlaczego nie słownik?.
– Wszyscy robią słownik, a to mi się wydaje nudne. Pisze się cały czas słowo pod słowem... Nie... Nie na pracy licencjackiej. Chciałabym kiedyś napisać słownik, ale jako rozrywkę, a nie jako pracę dyplomową. – Czy ja w tamtym momencie dostrzegłam jego maślane oczy wpatrzone w moją osobę?
– Jako rozrywkę?! Nie przestaje mnie Pani zaskakiwać. — Nagle zobaczyłam kątem oka chudą postać która zmierzała w naszym kierunku.
– Jezus, Ci studenci...— Była to doktor Kopczyńska, która wyrazem twarzy kazała mi odejść.
– Wiesz co Ola, nie mam czasu, muszę iść, bo mam kartkówkę.— Odpowiedział jej zlewczo Michaś. Czy on właśnie wtedy wybrał mnie?! Mnie zamiast Kopczyńskiej?!
– Idziemy? – Dodał kierując rękę ku mojej talii, jakby chciał mnie tam złapać. Poszliśmy w ciszy w stronę sali trzy dwa. Przepuścił mnie we wszystkich możliwych drzwiach i powiedział, żebym usiadła przy stoliku.
– Przygotowałem więcej tych kartkówek na zapas. Dzisiaj może ta? Zacznijmy od czegoś prostego, żeby Pani się nie przestraszyła. – Poczułam dreszczyk adrenaliny, a ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Moje pismo charakterem przypominało raczej bazgrającego drugoklasistę niż studentkę mającą projekcje doktoratu. Po dziesięciu minutach oddałam pełna obaw wypełnioną kartkę. Rzucił okiem na to od razu, siadając półdupkiem na biurku. Byliśmy sami.
– Idealnie. Tu akcent, świetnie... tutaj double „l"... Bezbłędnie. Tak jak myślałem, ta pierwsza kartkówka, to tylko formalność.  Gdybym mógł, to by Pani piątkę dostała.
– Naprawdę?! Dziękuję bardzo! – Wykrzyknęłam jednocześnie oszołomiona i onieśmielona. Patrzył mi prosto w oczy, usiadł przy stoliku, przy którym siedziałam. Po chwili uśmiechnął się i spojrzał w przestrzeń. Czułam się trochę niezręcznie, bo miałam wrażenie, że jak najszybciej chciał znaleźć temat do rozmowy.
– To ja w takim razie dzięku...
– Jak Pani spędziła weekend? – Powiedział szybko i spontanicznie. Czy on chciał mnie tam za wszelką cenę zatrzymać? Było to trochę dziwne, ale byłam podekscytowana i wcale nie miałam ochoty stamtąd wychodzić.
– W czwartek byłam sobie na Soirée Francophone, w piątek i w sobotę pracowałam, a w niedziele uczyłam się oczywiście Bescherelle'a.
– Soirée Francophone?
– Tak, co czwartek we Wrocławiu w Białej Damie są Soirées Francophones. Ludzie tam się spotykają i sobie rozmawiamy po francusku.
– Słyszałem chyba o tym kiedyś, ale nigdy nie miałem czasu żeby się tam wybrać.
– Fajnie tam jest, można poznać wielu ciekawych ludzi... Właśnie tam poznałam Jeanne-Marie z Alliance, dzięki czemu współpracujemy razem.
– Aaa, więc tak się teraz interesy załatwia...– Obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
– Philipa też tam poznałam. To znaczy magistra Beriot. – Czułam jak rumieniec oblewa moje policzki.
– To nawet wykładowców można tam spotkać? – Zobaczyłam błysk w jego oku.
– Najwidoczniej tak. – Nagle usłyszałam jak mój telefon zaczął wibrować. Dzwoniła Julia z pytaniem gdzie jestem, gdyż szukała mnie wszędzie, bo chciała iść wydrukować plakaty naszego koła naukowego. Spojrzałam na zegarek, i było już czterdzieści minut po trzynastej.
– Ja muszę już iść. Koło naukowe wzywa. – Powiedziałam pospiesznie się zbierając.
– Do zobaczenia! – Powiedział biegnąc do drzwi, żeby mi je otworzyć.
Jejku. Byłam w niebo wzięta. Czułam się jak nastolatka w gimnazjum, do której po raz pierwszy odezwał się jej crush. Niesamowite uczucie. Ponadto doskonale poszła mi kartkówka. Pierwsze co zrobiłam, to pochwaliłam się Dominice i Okoń. Czułam, że trochę niesprawiedliwie postępowałam w stosunku do Clément. Wiedziałam, że muszę podejść do niego z szacunkiem i kiedy Michał da mi ewidentne znaki, że chce czegoś więcej, natychmiast zakończę związek z niegdyś wymarzonym Francuzem.

Szanowny Panie Doktorze, mam pytanie.Where stories live. Discover now