Nowe Życie

3.8K 212 50
                                    

~~~
YUI
~~~

Ocknęłam się jakieś cztery godziny później. Przynajmniej tak mi mówił zegarek w pokoju. Godzina 14. Ja przybyłam do rezydencji Sakamaki około godziny 10.

Rozejrzałam się po pokoju. Był niewątpliwie piękny, słodki i w moim stylu. No wiecie, różowy. Leżałam na dużym, miękkim łóżku z różową pościelą i kotarą za stelażem.

Zaczęłam porządkować w głowie wydarzenia z dnia.

Po 1. Wampiry istnieją.
Po 2. Mieszkam z sześcioma.
Po 3. Chyba zabrali mi komórkę.
Po 4. Najbliższy dom jest 3 kilometry stąd.
Po 5. Ojciec wie kim są.
Po 6. Umrę zbyt młodo.

No super. Cieszyłam się na myśl o opuszczeniu plebanii. Teraz chcę wracać i zamknąć się w celi jednej z Sióstr. Mam ochotę pozostać tam do końca życia i dłużej.

Czym zawiniłam Ojcu? Co takiego do jasnej cholery zrobiłam?

W sumie pokój bardzo mnie się podobał. I pewnie przyznałabym się w myślach, że tu czuję się bezpieczna, ale cóż stał się Ayato. Dosłownie. Bezceremonialnie zmaterializował się na drugim końcu łóżka po mojej prawej.

To jakieś żarty? Wiesz co to prywatność, chłopie? A gdybym była naga? Co ja gadam, nie przeszkadzałoby mu to. Idiotka.

Zauważyłam, że uważnie przygląda się czemuś w swojej lewej dłoni. Wytężyłam wzrok. I nie uwierzyłam własnym oczom. A przecież wierzy się głównie  w to, co się widzi. On trzymał mój krzyż. Dupek! Jak go zniszczysz rozwalę Ci łeb!

- Zupełnie nie masz gustu.

Przegiął. Rzuciłam się na niego. Musiałam wyglądać jak debilka. No cóż... Zdarza się.

- O gustach się nie dyskutuje. - warknęłam.
- Łoł, łoł. Spokojnie. Nie ugryź mnie. Nie wiemy czy byłaś szczepiona na wściekliznę.

Z miłą chęcią wydrapię Ci te Twoje cudne, wężowe oczy. Naprawdę mam ochotę zabić drania.

- Oddaj mój krzyż! Ma wartość sentymentalną!
- Niestety nie wiem co to sentyment. - widać, że całe zajście bawiło go.

Gdybym się za niego zabrała własna matka by go nie poznała. Jak on mógł mnie się podobać? To nieludzkie!

- Oddawaj! - postanowiłam usiąść. Wampir i tak był silniejszy. To nie ma sensu.
- A magiczne słowa?
- O własne rzeczy się nie prosi!
- Kto mówi o proszeniu?

Zrobiło mi się nie dobrze. O czym on do cholery mówi?

- A weź go sobie. Jest brzydki. - rzucił mi go jak psu kiełbasę, pod nogi. - To bezwartościowy szmelc.
- Dla Ciebie. - wyszeptałam cichutko i spokojne przyciskając krzyż do piersi. Był bezpieczny w moich rękach. Nareszcie.

Ayato spojrzał się na mnie dziwnie. Jak na? Wariatkę, idiotkę, kosmitkę? Nie wiem. Nieważne co o mnie myśli. Mam to w nosie.

- Kretynka. - wymamrotał wychodząc.
- Sam jesteś. - więc uważał mnie za kretynkę. Niech będzie. Wali mnie to.

~~~~~
AYATO
~~~~~

Tak naprawdę nie wiem co dokładnie się stało. Dlaczego jej odpuściłem i wyszedłem?

Spojrzałem na moją prawą dłoń. Dotknęła ją, gdy próbowała odebrać medalion. Nadal czułem w tym miejscu ciepło i przyjemne mrowienie.

Ma taką delikatną i ciepłą dłoń. Gdy zobaczyła krzyż w oczach pojawiły się wojenne ogniki. Przez chilę byłem zdziwiony. Ale opanowałem się i chyba tego nie zauważyła.

Diabolik Lovers New VersionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz