Historia Sabaru

1.8K 158 11
                                    

~~~~~~
SABARU
~~~~~~

Niebo było wyjątkowo ciemne tej nocy, a gwiazdy i księżyc lśniły ze zdwojonym blaskiem. Cisza przerywan przez świerszcze i sowę dobijała mnie. Delikatny wiatr szeleścił liśćmi moich kwiatów.

Yui jest martwa. Ilekroć to sobie uświadamiałem przed oczami stawał mi obraz jej i Ayato. Razem. Szczęśliwi. Zakochani.

Głośno krzyknąłem. Musiałem rozładować swoją negatywną energię, której było aż za dużo. Nie dbałem o moich braci, którzy mogli to usłuszeć. Ayato i Yui mogli zmienić historię. Raz na zawsze skończyłoby się to cholerne Darowanie.

******

Wszedłem do różowego pokoju, który od czasu jego powstania nazwaliśmy "STREFA SKAŻENIA"

- Yui. - skinąłem jej grzecznie głową. - To ja Sabaru. Szósty i najmłodszy syn w rodzinie. Moją Matką jest Christa. Mam 16 lat. Nie mam rodzonych braci. Jestem typem samotnika, cichy i zwykle śpię w swojej trumnie. Mimo mojej łagodnej osobowości łatwo wpadam w gniew i jestem w stanie zniszczyć wtedy wszystko co spotkam na swojej drodze. - uśmiechnąłem się. - Tak ze mnie maszyna destrukcji. Nie mieszam się w życię innych. Christa dbała o mnie najlepiej ze wszystkich do pewnego czasu. Dostałem od niej sztylet, który zdolny jest zabić wampira.

Wyjąłem broń ze swojej poszarpanej marynarki. Była dokładnie taka jak ją zapamiętałem.

Srebrny jak księżyc i niewiarygodnie lekki. Miał delikatnie zdobioną, chłodną rękojeść, a jego krawędzie lśniły naostrzone.

Czułem przepływający przez sztylet impuls mocy. Jego potęga i niebezpieczeństwo było mi dobrze znane. Wampir nie czuje, gdy się go wbija w twarde jak skała ciało. Później przeszywa go potworny ból i następuje nagła śmierć.

Ayato widząc sztylet poruszył się. Na jego bladej twarzy malował się niepokój.

- Sabaru. Co ty? - spytał zmęczonym głosem.

Podszedłem do Yui i położyłem szwój mały skarb od matki na jej łóżku. Postanowiłem jej go oddać. Przyda jej się bardziej po śmierci. To wiem na 100%.

Zrozumiałem, że muszę też być wrażliwy, bo padłem na kolana, ukryłem twarz, którą położyłem na pościeli w ramionach. Rozpłakałem się. Nie wstydziłem się tego. Ayato patrzył na mnie, a potem wrócił do swojego poprzedniego zajęcia (patrzenia na twarz Yui).

- Błagam. - zaszlochałem do dziewczyny. - Gdy już zaznasz spokój po śmierci, wróć. Wróć i mnie zabij tym sztyletem. Nie mam tyle odwagi by sam ze sobą skończyć. Wytrzymywałem życie, bo Ayato się zakochał, miałem nadzieję, że złamie Darowanie i będę mógł z czystym sumieniem podkochiwać się w Lyoko.
- Sabaru. - oczy Ayato były wielkie jak spodki. Nie miał pojęcia, że im kibicuję.

Christa namówiła mnie do oddania sztyletu dziewczynie. Powiedziała, że on należy do niej i wkrótce się przekonam. Nie mam pojęcia co to oznaczało, ale ufałem matce nawet jeśli była niestabilna emocjonalnie.

- Ufam Ci Yui. - szepnąłem. - Nie wiem dlaczego, ale tak jest. Nienawidzę czosnku, ale nie Ciebie. Ty jesteś jak anioł. Ostatnio medytuję w trumnie, ale to to nie ważne. Będę medytował jeszcze bardziej dla Ciebie. - plotłem głupoty.

Wstałem i pocałowałem ją w czoło. Potem podeszłem do Ayato.

- Prześpij się stary. - poklepałem go po ramieniu i wyszedłem.

~~~
YUI
~~~

Dziękuję, Sabaru. Niestety nie zabiję Cię.

~~~~~
AYATO
~~~~~

Sabaru wyszedł, a ja przysunąłem sobie fotel. Nawet nie wiem kiedy zapadłem w głęboki sen. Śniłem o Yui.

Diabolik Lovers New VersionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz