Życie I Śmierć

1.2K 104 3
                                    

~~~
YUI
~~~

Minęły dwie godziny od mojego ukąszenia. Ayato próbował zbagatelizować ból, a Christa i Katharina próbowały mu w tym pomóc.

Wracałam do domu z naręczem róż, gdy przyszedł listonosz i wrzucił coś do skrzynki.

- Witaj, panienko.
- Dzień dobry.
- Piękne róże.
- Dziękuję. - podałam mu jednego kwiatka. - Niech da go pan swojej żonie i pozdrowi ode mnie dzieci.
- Dziękuję. Nasz takie dobre serce. Nie to co Sakamaki. Co cię do nich sprowadza?
- Ojciec wyjechał i musiał mnie zostawić u dzieci znajomego. Czyli u nich.
- Biedne dziecko. Jak tu wytrzymujesz?
- Wbrew pozorom jest tu naprawdę fajnie. Mam piękny pokój, który dzielę ze swoim narzeczonym. Jego bracia są zabawni, a jeśli chodzi o Christę to jesteśmy chyba najlepszymi przyjaciółkami.
- Wychodzisz za mąż?
- Tak.
- Za kogo?
- Za Ayato.
- To chyba nie jest dobry pomysł.
- Dlaczego?
- Wydaje mi się, że on jest najniebezpieczniejszy z nich wszystkich. Nie powinnaś za niego wychodzić.
- Dlaczego na mnie nagabujesz? - za moimi plecami zmaterializował się Ayato, a listonosz podskoczył.
- Nie nagabuję. - wyjąkał.
- Co robisz Ayato? - spytałam.
- Gram w chowanego z Kathariną.
- Katharina? Kto to taki? - zdziwił się chłopak.

Drzwi wejściowe otworzyły się i na zewnątrz wyszła moja córka. Już nie rosła tak szybko. Zwolniła.

- Znalazłam cię tato. - ucieszyła się.
- Tato? - listonosz został zbity z tropu.
- Tak. - skinął dumnie Ayato, a dziewczyna podbiegła do niego i mocno przytuliła. Wyglądała jak szesnastolatka.
- Po co ci te kwiaty mamo?
- Są dla cioci Christy. Udekoruje nimi dom.
- Mogę jakoś pomóc?
- Tak. Zanieś je proszę do cioci. - podałam jej naręcze kwiatów. - Tylko uważaj. Nie skalecz się.
- Dobrze.

Poszła sobie. Zauważyłam, że listonosz też zniknął. Musiał uciec przestraszony. Postanowiłam zapomnieć i wyjęłam ze skrzynki list. Pachniał siarką i padliną. Demony. One wysyłają listy? Umieją w ogóle pisać? Rozpieczętowałam kopertę. Treść była napisana krwią i brzmiała następująco:

Wygraliście tę bitwę, ale zapewniam Was, że przegracie wojnę. To ty Ayato przyczyniłeś się do mojej tymczasowej śmierci. Odbiorę ci więc to co dla ciebie najcenniejsze. Najpierw odejdzie Yui, potem zginie twoja córka - Katharina, a na samym końcu Twoi bracia i ty sam. To będzie moja zemsta. Do zobaczenia już wkrótce.

- On nie może tego zrobić. - jęknął wściekły Ayato.
- I nie zrobi. Mam moc potężniejszą niż można sobie wyobrazić. Nie dopadnie ani mnie, ani Kathariny, ani chłopców. Zginie tylko on. Raz na zawsze.
- Nie mogę ryzykować twoim życiem. Wyjedźmy. Uciekniemy.
- Nie. Jestem Black Rose. Nie poddaję się. Walczę do samego końca i wygrywam.
- Ale jesteś też moją wrażliwą Yui.

To nie do końca była prawda i zamierzałam mu o tym powiedzieć, ale przerwała nam kobieta brudna od krwi. To nie była byle jaka osoba. To Beatrix.

- Ayato? - spytała z trudem.
- Beatrix?

Podszedł do niej i pomógł dojść do salonu gdzie się położyła. Christa szybko się nią zajęła.

- Co tu robisz? - spytała.
- Karlheinz mnie do żywych w nadziei, że pomogę mu was pokonać, ale zbuntowałam się, bo nie chciałam znowu skrzywdzić moich dzieci. Postanowił mnie osłabić i wysłać z wiadomością do was.
- Ci co za wiadomość? - chciał wiedzieć Ayato.
- Yui odeszła, a ty Ayato lepiej się z tym pogódź.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zapraszam i komentujcie.

Diabolik Lovers New VersionМесто, где живут истории. Откройте их для себя