Rozdział 22

1K 38 5
                                    

Rozdział 22

Cały dzień przesiedziałam u Alexa. Rozmowa z nim bardzo mi pomogła ale nie mogłam u niego siedzieć całą wieczność i płakać. Zaczynał się weekend i postanowiłam zostać u mamy na noc w szpitalu. W końcu zaakceptowałam to, że ona odejdzie ale nie odstępowałam jej na krok. Bałam się, że jak ją zostawię to coś się wydarzy i nawet się z nią nie pożegnał. Leżałam z skulona na dużym fotelu i myślałam co teraz może robić Alex. Mówił, że dzisiaj idzie się spotkać z kumplami i obiecał mi, że nie wpadnie żadne tarapaty ani nie będzie niczego pił. Próbowałam zasnąć ale nie mogłam, miałam jakieś złe przeczucia. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam jakąś spokojną muzykę. Kiedy w końcu udało mi się zasnąć, niespodziewanie obudziło mnie dzwonienie telefonu. Postanowiłam to zignorować i dalej spać ale dzwonienie nie ustawało. W jednym momencie wszystko ucichło. Zadowolona czułam jak powoli zapadam w sen a tu dźwięk przychodzącej wiadomości . No nie! To już jest przegięcie. Nie dadzą człowiekowi pospać. Leniwie złapałam za telefon i spojrzałam kto dzwonił, 8 nieodepranych połączeń od Adam i jedna wiadomość. Co on może chcieć o tej godzinie? I czemu tak dużo razy dzwonił? Szybko otworzyłam wiadomość i przeczytałam z przymrużonymi oczami „Lu proszę przyjedź na plażę w Gdyni, wyrzucono nas z klubu bo Danet się na ćpał i wszczynał bójkę. Koleś zaraz wskoczy do wody i nie mam jak go powstrzymać może ciebie posłucha . Adam". Czytając ten sms myślałam, że zaraz spadnę z fotela. Obiecał mi ! Obiecał, że nic głupiego nie zrobi! Jeszcze niedawno rozmawiałam z nim i mówił, że już niczego nie bierze. Razem nad tym pracowaliśmy. Ale co teraz? Mam tak zostawić mamę ? Jak zobaczy, że mnie nie ma to będzie się martwić , kurde ale nie mogę też zostawić Alexa a jak coś sobie zrobi ? Zdecydowana złapałam za telefon i szybko odpisałam na wiadomość Adama po czym szybko wybiegłam z Sali mamy. Na szczęście plaża znajdowała się blisko szpitala. Biegłam ile sił w nogach, mimo, że po paru minutach odmawiały mi posłuszeństwa nie przestawałam. Czując już piasek pod nogami usłyszałam jakieś krzyki. Zaraz dostrzegłam Alexa z kolegami, tymi samymi co spotkaliśmy w U7. Jak najszybciej do nich podbiegłam.

- Alex co ty wyprawiasz ! - Krzyknęłam ledwo nie zdzierając sobie gardła, automatycznie wszyscy chłopcy na mnie spojrzeli a z wody wyłonił się cały mokry Alex.

- Lu jak dobrze cię widzieć. - Chłopak podbiegł do mnie i mocno pocałował. Od razu wyczułam alkohol ale nie tylko to wskazywało, że jest pod wpływem jakiegoś świństwa. Nie pocałował mnie tak jak zawsze.

- Odejdź jesteś pijany. - Starałam się go odepchnąć ale tak się chwiał, że ledwo trzymał się na nogach.

- No ale kotku. Chodź wykąpiemy się. - Poczułam jak jego dłoń chwyta mnie za rękę i ciągnie w stronę morza. Czułam jak krew mnie zalewa ze złości , jak on mógł się tak zachowywać. Obiecanki cacanki .

- Alex zostaw mnie, jest zimno. - Próbowałam się wyrwać ale on tylko wysyłał mi słodkie uśmieszki. Miałam ochotę go uderzyć. Niespodziewanie między nas stanął Adam .

- Zostaw ją. - Powiedział stanowczo .

- Bo co mi zrobisz ? - Chłopak jeszcze mocniej ścisną moją dłoń a ja poczułam jak jego wszystkie mięśnie się spinają. W jego głosie usłyszałam nutę prowokacji.

- Nie widzisz, że ona tego nie chce. - Obaj zaczęli się mierzyć groźnym wzrokiem. Modliłam się, żeby tylko nie doprowadziło to do bójki.

- Lu czy coś ci się nie podoba ? - Zapytał wpatrując się we mnie swoimi wielkimi źrenicami. W jednym momencie moje serce stanęło. On nie był świadomy tego co robi, w tym momencie może zdarzyć się wszystko .

- Tak ! - Krzyknęłam oburzona bo już nie mogłam trzymać tej złości w sobie. - Jak możesz to robić! Pamiętasz co mi mówiłeś pod domem „ Spokojnie Lu nie musisz się martwić, już nie biorę narkotyków" Pamiętasz? Jasne, że nie! Nie mogę już na ciebie patrzeć, jak widać już nikt do ciebie nie dotrze. - Rzuciła mu gniewne spojrzenie i poszłam w stronę szpitala .

- Lu ! Czekaj, ja żartowałem. - Znów złapał mnie za rękę ale tym razem udało mi się wyrwać z uścisku.

- No dobra! Spieprzaj! Nie potrzebuje cię w cale.- Nie mogłam wierzyć własnym uszom. Zdezorientowana odwróciłam się do niego. - No co się gapisz jak ci się coś nie podoba to spadaj bo tylko nam przeszkadzasz. - Patrzałam na niego jak osłupiała. On nie zdawał sobie sprawy jak te słowa bardzo mnie raniły. Łzy cisnęły mi się na oczy. - Jezu tylko znów nie becz bo już nie mogę na ciebie patrzeć.

- Czy ty słyszysz co ty mówisz ? - Łza po łzie zaczęła spływać mi po policzku.

- Tak a teraz spływaj. - Podszedł do mnie i mocno popchnął. Potknęłam się o jakąś butelkę i upadłam na piach. Nie mogła w to uwierzyć, że mnie popchnął. Mój Alex, który w życiu by ręki na mnie nie podniósł. Czułam się jak by ktoś wyrwał mi serce a dokładniej On. Adam szybko do mnie podbiegł i pomógł mi wstać.

- Nic ci nie jest?

- Nie. - Odpowiedziałam przez łzy, strzepując piach z spodni. Nie chcą już patrzeć na ten okropny teatrzyk, wyrwałam się Adamowi i szybko zaczęłam biec w stronę szpitala. Z daleka słyszałam tylko Alexa jak krzyczy jakieś przekleństwa kierowane w moją stronę. Nie mogłam już tego słuchać, musiałam zatkać uszy rękoma, łzy zaczęły płynąć coraz mocniej. Zmęczona usiadłam na pobliskiej ławce. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam cicho szlochać. Jak on mógł mnie wyzywać, przecież ja mu chciałam tylko pomóc. Zastanawiałam się dlaczego on to robi? Czy nie widział, że to mnie rani ? Już nie wiem ile to wytrzymam . Kocham go i nie chce go stracić. Starałam się, starałam się mu pomóc. Tak bardzo pragnęła, żeby w końcu zapomniał o demonach z przeszłość. Żeby się cieszył teraźniejszością razem ze mną. Póki żyję. Widząc, że słońce zaczyna się wytzurzać z morza postanowiłam wrócić do mamy, żeby się nie martwiła.

PrzeznaczenieWhere stories live. Discover now