Rozdział 64

561 48 37
                                    

                                         Rozdział 64

Półtorej tygodnia mieszkania z Lucjanem zleciało mi strasznie wolno. Parę dni temu skończyły mi się wakacje i musiałam wrócić na studia. Nie było to proste, bo na niczym nie potrafiłam się skupić. Nie mogłam przestać myśleć o Alexie. W dodatku Olivier się do mnie nie odzywał. Dzwoniłam, pisałam, a nawet przyjechałam do jego mieszkania, ale nic. Nie wiedziałam już co mam zrobić. Lucjan starał się mnie wspierać, ale mimo wspólnego mieszkania to widzieliśmy się tylko rano i wieczorem. Nie miał dla mnie kompletnie czasu. Jak nie studia to ciągła praca. Wiem, że nie powinnam się go za to czepiać. Przecież zarabia również na mnie, ale naprawdę bardzo mi go brakowało. To strasznie bolało, bo czułam jak się od siebie oddalamy. Kocham go, i kiedy widzę jaki zmęczony i podenerwowany wraca to mi się serce łamie. Mówiłam mu, żeby trochę przystopował z tą pracą, ale on się tylko na mnie wydarł i zamknął się w sypialni. To był pierwszy raz kiedy tak się na mnie zdenerwował, a przecież ja nic takiego nie zrobiłam. Po prostu się martwię. Nie chciałam przyjąć do wiadomość tego, że prawdopodobnie mamy kryzys w związku. Starał się robić wszystko, żeby nie być ciężarem dla Lucjana. Nie wchodziłam mu w drogę i dawałam spokój kiedy wracał z pracy, ale ile można tak wytrzymać. Potrzebowałam go, a on mnie to dlaczego wszystko się tak komplikuje

Obudziłam się wcześniej niż zawsze. Ledwo przytomna przełożyłam się na drugi bok, żeby przytulić się do Lucjana, ale go nie zastałam koło siebie. Zaskoczona uniosłam powieki i rozejrzałam się po sypialni. Zegarek ukazywał godzinę 7:30. Dzisiaj była sobota, więc Lucjan miał wolne. Rzadko się zdarzało, żeby mój chłopak tak wcześnie wstawał w wolny dzień.

Wyczołgałam się z łóżka. Narzuciłam na siebie bluzę Lucjana, o parę numerów na dużą i zaspana wyszłam z pokoju. W salonie zastałam Lucjana, który siedział w samych bokserkach i wpatrywał się w jakąś małą kartkę.

- Lucjan… - Odezwałam się zachrypniętym głosem. Blondyn na dźwięk mojego głosu uniósł na mnie wzrok. Jego oczy były lekko czerwone. Nie wiedziałam co się dzieję i dlaczego Lucjan wyglądał na takiego przybitego. Zaniepokojona podeszłam bliżej i  dostrzegłam co widnieje na kartce, a dokładniej na fotografii. To było zdjęcie Alexa, które schowałam do mojej ulubionej książki.

- Wiedziałem. – Wyszeptał smutno, a ja czułam jak z każdą sekundą serce mi przyśpiesza. Nie wiedziałam co robić. Stałam jak sparaliżowana. Bałam się tego co zaraz się wydarzy. Dlaczego nie wyrzuciłam tego zdjęcia? Dlaczego tylko przez cały czas ranię tego cudownego chłopaka, który na to nie zasługuje.

- Lucjan. – Nie byłam w stanie nic innego z siebie wydusić. Świadomość, że właśnie wali się cały mój świat, aż mnie obezwładnił.

- Przez cały czas go wołałaś i płakałaś przez sen. – Zdradził chowając twarz w dłoniach. Ten widok sprawił, że z oczu popłynęły mi gorące łzy. – Nie mówiłem ci tego, bo nie chciałem cię martwić. Wmawiałem sobie, że kochasz mnie bardziej niż jego, ale to nie prawda. W końcu sobie to uświadomiłem. – Wstał i podszedł do mnie. Popatrzył na mnie wzrokiem pełnym miłości i troski, a jego delikatna dłoń powędrowała do mojego policzka i starła łzy.

- Błagam nie rób tego… – Wyszlochałam z łamiącym się sercem.

- Nie mogę cię siłą przy sobie trzymać. Mimo, że bardzo bym tego chciał, ale nie potrafię. Od zawsze widziałem jak się zadręczasz, ale wierzyłem, że z czasem ci to przejdzie. Że mnie pokochasz tak samo jak jego, ale już straciłem nadzieję. Zwłaszcza dlatego, że nie widzę, żebyś była ze mną szczęśliwa. – Cały czas gładził mój gorący policzek, a ja modliłam się w duchu, żeby Lucjan się rozmyślił.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 10, 2015 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

PrzeznaczenieWhere stories live. Discover now