Rozdział 53

389 34 3
                                    

                                                                                                              

                                           ROZDZIAŁ 53 

 Obudziłam się w środku nocy, ponieważ coś, a dokładniej ktoś mnie obudził. Pamiętam tylko Flavia, który wkopywał się pod moją kołdrę i się do mnie przytulił. Objęłam go, po czym obydwoje zasneliśmy. Rano niestety już nie zastałam mojego brata. Na wpół przytomna zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Przy lodówce wpadła na Lucjana, który również nie do końca się jeszcze wybudził.

- Dzień dobry. – Powiedział, ziewając. Burknęłam mu ciche „Dzień dobry”, po czym zabrałam się do robienia śniadania. Oczywiście moje lenistwo nie ma granic, więc jedyne co mi się chciało robić to wyciągnąć miskę, mleko i płatki. Jedząc spojrzałam na zegarek, który ukazywał godzinę 8:36. Kątem okaz zauważyłam, że Lucjan robi sobie jajecznicę, która pachniała sto razy lepiej od moich chrupek w misce. Siedzieliśmy wspólnie przy stole, ale żadne nie raczyło rzucić na siebie wzrokiem.

- Jak ci minęła noc? – W końcu padło pytanie z ust Lucjana.

- Dobrze. – Odparłam zerkając na chłopaka, który również na mnie patrzył.– A tobie?

- Też dobrze.

No i znowu niezręczna cisza. Nie wiedziałam jak jeszcze długo to wytrzymam. Od kiedy Lucjan wyznał mi co czuje zachowywał się jakbyśmy byli na etapie „znajomi”, a przecież byliśmy przyjaciółmi. To bolało, a jednocześnie wkurzało. Lucjan miał teraz mieszkać i studiować w Polsce, a w dodatku mieszkał u mnie. Nie możemy przecież tak się zachowywać do końca życia.

Gdy zjadłam i posprzątałam po sobie, wróciłam do sypialni. Po drodze na chwilę zatrzymałam się przy ścianie, na której wisiały rodzinne zdjęcia. Jedna z fotografii zrobiona przed przeprowadzką, przedstawiała mnie obejmującą mamę. Widząc nasze uśmiechy ma twarzy, nagle łza zakręciła mi się w oku, która po chwili samotnie spłynęła po moim policzku.

Jeszcze chwilę oglądałam zdjęcia, po czym weszłam do mojego pokoju.

Postanowiłam się ubrać. Założyłam czarne rurki i szarą bluzkę z długimi rękawami. Po tym wszystkim co się stało tak schudłam, że moje wszystkie dopasowane ubrania, teraz na mnie wisiały. Nie czułam się z tym dobrze, bo moja chudość nie wyglądała ładnie. Przypominałam te wszystkie wychudzone modelki, które robią za wieszaki na ciuchy. Przyznam, że chciałam schudnąć, ale nigdy nie pragnęłam wyglądać jak wychudzony manekin. Jedyne co mi pozostało to dobrze się odżywiać.

Po zobaczeniu mojej twarzy stwierdziłam, że przydałby mi się lekki makijaż, który zakryłby wszystkie niedoskonałości z dzisiejszej nocy. Kiedy wyglądałam już w miarę przyzwoicie spojrzałam na zegarek, na którym przed chwilą wybiła 10.

Flavio kończy o 13, ale jest jeszcze pewne miejsce, które chciałam odwiedzić przed odebraniem brata ze szkoły.

Narzuciłam na siebie beżową, wiosenną kurtkę i założyłam czarne trampki. Przed drzwiami zdałam sobie sprawę, że wypadało by poinformować Lucjana o tym, iż wychodzę.

Niepewnie zapukałam do pokoju, w którym tymczasowo spał Lucjan. Gdy usłyszałam „Proszę”, zajrzałam do środka.

- Ja jadę odebrać Flavia. – Oznajmiłam mu.

- Ale jest dopiero 10. – Powiedział  w momencie, gdy chciałam już go zostawić samego.

- Wiem, ale chciałam zajść w jedno miejsca. – Modliłam się w duchu, żeby Lucjan się nie dopytywał.

PrzeznaczenieWhere stories live. Discover now