Rozdział 49

503 37 4
                                    

                           ROZDZIAŁ 49

Znów przed sobą widziałam obraz bezwładnie wiszącego Alexa. Na jego ciele znajdowało się wiele ran, blizn i siniaków. Jego marny widok sprawił, że zaczęłam się wyrywać z krzesła, do którego mnie przywiązano. Chłopak spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem ledwo żywy. On umierał…Widziałam to i czułam…

Krzyczałam i wierzgałam na krześle, ale nie mogłam się z niego wydostać. Alex z każdą sekundą umierał na moich oczach, a ja nie mogłam temu zapobiec.

Próbowałam zębami odwiązać węzły, ale nawet to nie pomogło. Kiedy poczułam, że moje dziąsła zaczynają krwawić i cholernie boleć, poddałam się. Siedziałam i tylko patrzałam jak mój ukochany umiera. Gdy Alex zamknął oczy, a jego głowa opadła, głośno zaskomlałam i w tym samym momencie zostałam obudzona.

Przestraszona usiadłam i złapałam się za szalenie bijące serce. Ledwo nabierałam powietrza w płuca.

- Ptaszyno wszystko dobrze? – Poczułam na swoim ramieniu dłoń i gdy spojrzałam w górę okazało się, że to rudowłosa pielęgniarka. Patrzała na mnie zaniepokojona i kiedy już chciała wołać lekarza to szybko odpowiedziałam.

- Wszystko w porządku. – Odparłam starając się uspokoić. – To tylko zły sen. – Zapewniłam ją, ale nadal patrzała na mnie zmartwiona.

- Dobrze, ale i tak poproszę lekarza, żeby przepisał ci coś na uspokojenie. Wiesz po tym co przeszłaś pewnie jesteś trochę podenerwowana. – Podeszła do mnie i zmierzyła mi temperaturę tak samo jak wczoraj.

Mimo, że kobieta miała rację to nie specjalnie chciałam futrować się tabletkami na uspokojenie.

- Temperatura nadal w normie. -  Oznajmiła patrząc na mały ekranik. Po schowaniu termometru znów się do mnie zwróciła. –  W skali od jeden do dziesięciu jak się czujesz?

- Dziewięć. – Odparłam nadal nie pewnie.

- Czyli czujesz się już trochę lepiej?

- Tak.

- To dobrze. Teraz zabiorę cię na badanie moczu, a potem krwi. – Poinformowała podjeżdżając do mnie z wózkiem inwalidzkim.

Pielęgniarka pomogła mi na nim usiąść, bo nie byłam w stanie sama ustać na nogach.

- Tutaj masz pojemnik na mocz. – Podała mi mały pojemniczek w siatce, a następnie zawiozła do łazienki.

O dziwo udało mi się jakoś wstać i wejść do łazienki. Po tej kroplówce tak bardzo chciało mi się skorzystać z łazienki więc zapełnienie połowy pojemniczka nie stanowiło problemu

Pół pełne pudełeczko schowałam do siatki i umyłam ręce. Tylko kątem oka zerknęłam na lustro, ponieważ nie byłam jeszcze gotowa  stanąć twarzą w twarz z moim odbiciem. Bałam się, że to jeszcze bardziej mnie załamie. Wyszłam z łazienki i dałam siateczkę pielęgniarce. Spod łazienki pojechałyśmy do sterylnego miejsca, żeby pobrać mi krew. Był to mały zwykły pokoik, z biurkiem i krzesłem do pobierania krwi. Przeniosłam się z wózka na specjalistyczne krzesło i zanim się obejrzałam już miała pobraną krew.

Kiedy już wracałyśmy do mojego pokoju to przez cały czas myślałam o śnie, który dzięki Bogu się nie ziścił i nigdy się nie ziści. Niestety widok Alexa umierającego nie chce zniknąć z mojej głowy. Jestem tak zamyślona, że nawet nie zauważam jak kobieta ponownie podłącza mnie do kroplówki i  wychodzi z mojego pokoju. Zerkam na zegarek, który wisi naprzeciwko mojego łóżka. Godzina 7:30 właśnie wybiła, a ja się cieszę, że w końcu odnalazłam poczucie czasu. Niespodziewanie do środka ktoś wbiega i mocno mnie obejmuje. Dopiero po paru sekundach zdałam sobie sprawę, że to Flavio.

PrzeznaczenieWhere stories live. Discover now