Rozdział 41

875 51 29
                                    

                  ROZDZIAŁ 41

Gdy zasnęłam przyśniła mi się mama. Miała na sobie ubrania, w którym pochowaliśmy ją do grobu. Granatowa prosta ale elegancka sukienka podkreślała jej jasną karnację a ramiona zakrywało czarne bolerko. Na jej stopach mieniły się kryształki doczepione do czarnych balerinek, które idealnie komponowały się z całym strojem. Mama uśmiechała się do mnie ciepło i zdałam sobie sprawę z tego, że wygląda jakoś inaczej niż ostatnio ją widziałam. Tak świeżo i zdrowo. Po prostu pęknie.

Do oczu napłynęły mi łzy i bez słowa ją przytuliłam a ona zaraz mnie objęła chowając twarz w moich włosach.

- Mamo ja tak za tobą tęsknie. – Wyszeptałam wtulając się w jej ciało. Tak bardzo mi jej brakowało. Pragnęłam znów ją usłyszeć i popatrzeć na nią.

- Kochanie musisz być silna i nie trać nadziei. Musisz wierzyć, że wszystko się ułoży bo tylko dzięki temu uda ci się normalnie żyć. – Mama odsunęła mnie od siebie, żeby na mnie spojrzeć swoimi szczerymi i błyszczącymi oczami. – Wiedz, że ja zawsze będę przy tobie i kocham cię. – Ucałowała mnie w czoło po czym chwyciła mnie za ręce. Mimo, że był to sen to czułam jej ciepły i przyjemny dotyk.

- Przepraszam. – Wybełkotałam wpatrując się w nią. Wiedziałam, że niedługo zniknie i już nigdy jej nie zobaczę co sprawiało, że żal coraz bardziej ściskał moje serce.

- Ja wszystko ci wybaczyłam i nie dręcz się już myślami, że mogłaś zapobiec mojej śmierci. Może już nie jestem z wami cieleśnie ale jestem duchowo i słyszę każde twoje słowo. Jeszcze kiedyś się zobaczymy więc błagam nie obwiniaj się już.– Ścisnęła moje dłonie dając mi przy tym trochę więcej otuchy.

- Dobrze. – Nie wiedziałam co innego powiedzieć bo miała racja. Jak nie pogodzę się z jej odejściem to nigdy nie będę spokojnie żyć. Jak w ogóle przeżyję.

- Lu. Córeczko. – Wyszeptała a jej oczy się zeszkliły. Kobieta znów mnie przytuliła. – Na mnie już czas ale pamiętaj dlaczego żyjesz i dla kogo. Musisz żyć. To jest twoje przeznaczenie.

Dostrzegłam, że ciało mojej matki zaczynało znikać a ja powoli wybudzałam się ze snu.

- Kocham cię. – Szepnęłam uśmiechając się do niej.

- Ja ciebie też. Zawsze będę. – Uśmiechnęła się do mnie a na jej policzku zalśniła łza.

Chciałam już coś powiedzieć ale miejsce mamy zastąpił widok Oliviera, który się nade mną pochylał.  

- Płakałaś. – Stwierdził chłopak a ja dopiero ogarnęłam to gdy dotknęłam swoich mokrych policzków.

W pewnym momencie uświadomiłam sobie co mi się śniło.

- Mama. – Wychrypiałam sama do siebie.

Ona przyszła do mnie we śnie, żeby się pożegnać. Pamiętam każde jej słowo dzięki czemu czuje się jakby baterie, które we mnie się rozładowywały właśnie miały 100 % energii.

Usiadłam trochę podenerwowana ale szczęśliwa, że mama postanowiła ze mną porozmawiać. Niestety przez to, że zasnęłam na podłodze czułam okropny ból w kręgosłupie. Zaczęłam sobie masować obolałe kość ale ktoś odwrócił moją uwagę.

- Lu muszę cię gdzieś zabrać. – Dotarł do mnie głos Oliviera, który uważnie mi się przyglądał.

- Gdzie !? –  Nagle podskoczyło mi ciśnienie a żołądek z nerwów aż się skręcił. Szybko się od niego odsunęłam czując się zagrożona. Bałam się. Nie wiedziałam co chcą ze mną zrobić. Czasami żałuję, że naoglądałam się horrorów o psychopatach i szalonych naukowcach.

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz