Rozdział 27

1K 47 4
                                    

                  ROZDZIAŁ 27

Obudziłam się czując jak ciepłe promyki słońca otulają moją twarz. Dopiero jak otworzyłam oczy zdałam sobie sprawę, że jeszcze jestem na klifie. Siadając zauważyłam, że Alex lekko pochrapuje. Uśmiechnęłam się na widok jego niewinnej twarzy. Zawsze jak spał wyglądał tak spokojnie i beztrosko aż żal było mi go budzić ale zaraz oprzytomniałam. Spojrzałam na zegarek i o mało nie krzyknęłam. 7:00 a ja mam na 8:00 do szkoły.

- Alex obudź się. – Lekko potrząsnęłam nim ale on nawet nie mrugnął. Teraz to za żadne skarby go nie obudzę. Jak już śpi to śpi, mogę tylko czekać.

Siedziałam koło niego zastanawiając się jak go obudzić aż wpadł mi pewien pomysł do głowy. Wstałam i stanęłam za nim chowając się  za drzewem.

- Alex ! Ratuj mnie ! – Krzyknęłam jak najgłośniej starając się, żeby było słychać panikę w moim głosie. Danet lekko się poruszył a ja krzyknęłam jeszcze raz na co on aż podskoczył i zaczął się gorączkowo rozglądać. Żeby go trochę rozruszać krzyknęłam jeszcze raz.

- Lu gdzie jesteś!? – Widziałam panikę na jego twarzy i nie wiem czemu rozśmieszyło mnie to.

Wyskoczyłam na niego za drzewa a on lekko się wzdrygnął.

- Hej . – Uśmiechnęłam się do niego słonecznie ale po jego twarzy było można stwierdzi, że mu wcale to śmiechu nie jest.

- Czy cię pogięło. Chciałaś, żeby zwału dostał. – Mówił do mnie z wrogą miną. Naprawdę był słodki kiedy się denerwował.

- Nie mogłam cię obudzić. Moja wina, że jak zaśniesz to już nawet stado słoń cię nie obudzi. – Starała się być oburzona ale wyszło na odwrót co chyba jeszcze bardziej go rozwścieczyło.

- No ale nie musiałaś mnie budzić w  taki sposób i nie uśmiechaj się  tak bo to wcale nie jest śmieszne. -  Odwrócił wzrok w stronę morza  a ja poczułam ukucie wyrzutów sumienia.

- Oj no przepraszam. – Złapałam go za ramie a on udawał obrażonego. – Następnym razem zrzucę cię z klifu ale się już nie obrażaj. -  Próbowałam coś zrobić żeby zwrócił na mnie uwagę ale on nawet nie drgnął. W końcu się wkurzyłam i złapałam go za policzki i odwróciłam w swoją stronę. – Ej mówię do ciebie. – Oczywiście nic nie odpowiedział tylko podniósł brew. – Przepraszam. Nie wiedziałam, że to cię rozzłości. Chciałam cię tylko obudzić bo już jest późno. – Patrzałam na niego błagalnym wzrokiem.

- Nie jest zły tylko przestraszyłem się, że coś ci się stało. – Złapał za moje dłonie i ściągnął je ze swoich polików. – Następnym razem wymyśl coś innego a teraz idziemy bo zostawiłem u ciebie na balkonie plecak z książkami.

- O kurde. Przecież za godzinę jest dzwonek na lekcje. – Klepnęłam się ręką w czoło.

- Dokładnie za 45 min a jak się nie pośpieszysz to się spóźnimy. – Powiedział składając koc.

Przez całą drogę szliśmy w milczeniu a w dodatku Alex szedł tak szybko, że ledwo mogła za nim nadążyć. W tym pędzie przez las do mojej głowy przyfrunęła jedna przygnębiająca myśl od której zaczęło się rozmyślanie „Co Alex wczoraj mi powiedział ?”. Z każdym krokiem przypominałam sobie każde jego słowo. 

- Lu, halo. - Alex pstrykną mi przed oczami. Dopiero po 2 sekundach zdałam sobie sprawę, że już jesteśmy przy jego motorze. Wzięłam od niego kask i usiadłam.

Danet jechał tak szybko, że w środku cała aż krzyczałam ze strachu.       Zanim zdążyłam się zatopić w swoich myślach byliśmy już pod moim domem.

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz