Rozdział 57

303 33 3
                                    

RODZIAŁ 57

Następnego dnia, rano zostałam brutalnie obudzona przez nieustanne dzwonienie mojej komórki. Po piątym sygnale w końcu zwlekłam się z łóżka i odebrałam telefon.

- Halo? - Zapytałam ospałym, ale jednocześnie morderczym głosem.

- Luiza mogę do ciebie przyjechać? Muszę ci o czymś powiedzieć. - Rozpoznałam Oliviera pełen energii głos.

- Jeżeli w tym momencie pojawisz się w moim domu to już nie wyjdziesz z niego żywy, więc nie ręczę za siebie. - Zagroziłam mu, ale on to zignorował i dalej mówił.

- Luiza przestań gadać bzdury. To jest ważne i nie chce ci tego mówić przez telefon.

- Co jest takiego ważnego, żebyś musiał do mnie przyjeżdżać o 6 nad ranem. - Oznajmiłam zirytowana.

- Alex. Wystarczy. - Wyznał, a ja zaniemówiłam. Pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy to wieść, że Alex się odnalazł. - Będę za pół godziny. - Dodał chłopak, po czym się rozłączył. Dopiero po minucie dotarło do mnie, że po drugiej stronie słuchawki nikogo już nie ma.

Bez zastanowienia wyskoczyłam z łóżka i zbiegłam na dół. Złość spowodowana poranną pobudką nagle zniknęła, a na jej miejscu pojawiła się ekscytacja i radość. Może w końcu Olivier czegoś się dowiedział, lub skontaktował się z Alexem.

Podenerwowana chodziłam przy drzwiach. Gdy usłyszałam ciche pukanie, zaraz wpuściłam Oliviera do środka. Przytuliliśmy się na powitanie, a następnie usiedliśmy na kanapie w salonie.

- Szybko mów, bo za pół godziny na dół zejdzie mój tata. - Poinformowałam go.

- Dobra. Alex ostatnio był widziany w Strasburgu. Postanowiłem bardziej przebadać to miasto i udało mi się coś odkryć. Na początku nie mogłem w to uwierzyć i nadal nie potrafię tego przyjąć do wiadomości, ale...- Nie dokończył, bo mu przerwałam.

- Olivier mów jaśniej, bo ja z nerwów zaraz tu wyjdę sama z siebie. - Dałam mu do zrozumienia ostrym głosem.

- W Strasburgu znajduje się jeden z jedenastu punktów werbunkowych legi cudzoziemskiej. - W końcu zdradził, a mnie ponownie zamurowało. Nie wiedziałam co powiedzieć i o co zapytać. Po prostu nie potrafiłam w to uwierzyć, że Alex byłby do tego zdolny. Nie skazał by samego siebie na śmierć...

- Luiza. - Olivier delikatnie szturchnął mnie za ramie, ale nadal znajdowałam się w ogromnym szoku. - To są tylko moje przypuszczenia. - Dodał, żeby trochę mnie pocieszyć.

- A co jeśli... - Nie dokończyłam, bo w moim gardle zrobiła się ogromna gula strachu i żalu, która odebrała mi mowę.

- Nawet o tym nie myśl! - Brunet podniósł głos, ale zaraz ucichł, gdy zdał sobie sprawę, że w domu wszyscy jeszcze śpią. - Luiza nie jestem tego pewny w stu procentach. To wcale nie musi być prawda.

- A co jeśli to jest prawda. Sam powiedziałeś, że Alex ostatnio był widziany w tym mieście. W tym momencie wszystko wskazuje na ten punkt legi cudzoziemskiej. - Wyszeptałam czując jak z nerwów zaczyna boleć mnie brzuch. Miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Zaczynałam coraz bardziej bać się o Alexa.

- Luiza nie martw się. - Chłopak chwycił mnie za ramiona i spojrzał prosto w moje załzawione oczy. Nawet nie pamiętam kiedy zaczęłam płakać. - Postaram się skontaktować z wojskiem. Jeśli będzie trzeba to nawet tam pojadę tylko proszę nie denerwuj się. - Starał się mnie uspokoić co powoli skutkowało. - Zrobię to jeszcze dzisiaj. - Dodał.

- Dobrze. - Wymruczałam wycierając oczy i policzki. Chłopak po przyjacielsku mnie objął i pocieszył.

- Obiecuję, że jak się czegoś dowiem to zaraz się z tobą skontaktuję. - Zapewnił mnie, na co ja cicho przytaknęłam.

PrzeznaczenieWo Geschichten leben. Entdecke jetzt