W tej książce nic nie trzyma się kupy generalnie. Była pisana na początku gimnazjum, wiec proszę się nie dziwić. Zapraszam np. do „Aplikacji: Kopciuszek", która jest na lepszym poziomie według mnie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Co zobaczysz...
Nie mam już na sobie ręcznika. Jestem ubrana w niebieską sukienkę koktajlową, niebieski baletki i białe skarpetki do kolan. Serio? Kucyki? Ze wstążkami? Wyglądam mniej więcej tak jak córka Kopciuszka i Małej Syrenki.
Biorę mapę. Otwieram drzwi. Stoję jak zamurowana. Wszystko różowe. Wszystko lśniące i mięciutkie. I wszystko... dołujące. Idę prosto. Wypatruję wzrokiem szczegółów na ścianach, tajnych wejść, drzwi. I nagle widzę zegar wielkości drzwi. Przed nim siedzi mały gotyk. Robię kilka kroków w stronę drzwi w zegarze. Chłopiec ujmuje mnie za nogę. Uśmiecha się, a potem obnaża kły. Wbija je w moją łydkę. Upadam i pogrążam się we śnie...
– Maddie... Maddie... Nic ci nie jest? – spoglądam w górę, dostrzegając pomarańczowy garnitur. Tak, jest pomarańczowy... Will! Grayson!
– Maddie, wstawaj. Jeśli nie dotrzesz do naszego pokoju na czas, zginiesz – w mgnieniu oka się budzę. Wstaję. Łapię się za nogę. Jest spuchnięta i biała jak ściana.
– To nic. Jimmy nikogo nie gryzie. Tylko ty inaczej to odczuwasz – bierze mnie za ramiona, żeby pomóc mi złapać równowagę. I wtedy...
Przed oczami mienią mi się kolory. Nagle wszystko się rozmazuje, a następnie nabiera kształtów. Widzę coś, co wygląda na wspomnienie Graysona. Nim zdążę połapać się, o co w tym wszystkim chodzi, obraz zasnuwa mi mgła...
– Ty!? Jak? Nikt oprócz mnie... nie ma takiej mocy! – potrząsa mną. – Maddie, Maddie! Słuchasz mnie?
– Co?– nadal rozmyślam o tamtej dziewczynie.
– Muszę biec. Daisy ci pomoże. Nie pakuj się w kłopoty dobrze?– patrzy na mnie spod rzęs.
– Chyba tak. Ale, gdy już będzie po wszystkim, masz mi wszystko wyjaśnić – poprawiam kucyki.
– Tak, tak. Jeśli spotkasz Willa, nie rozmawiaj z nim. Po prostu nic nie mów. Zaufaj mi. Nie chcę jeszcze ciebie stracić – rumieni się. Słodko.
– Obiecuję – przytakuję.
– Do zobaczenia. Kiedyś się spotkamy. Mam przynajmniej taką nadzieję – zaczyna biec w przeciwną stronę. Zostaję sama w ciemnym korytarzu. Świetnie!
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.