Rozdział 11

2.6K 163 11
                                    


godz. 4:00 nad ranem

Budzę się w swoim wodnym łóżku (tak, mam wodne łóżko). Ktoś uderza pięściami w drzwi. Truchtam po schodach w dół. Łapię za klamkę, ale nie otwieram.

– Kto tam? – pytam.

– Grayson – to rzeczywiście jest jego głos. Szarpię za drzwi.

Ostatnie, co zobaczyłam przed porwaniem, był szmaciany worek, w którym się teraz znajduję. Trochę trzęsie. Słyszę dziwne dźwięki. Nagle przez mały otwór do oddychania wbija się igła, która następnie przebija moją skórę. Nie potrafię się bronić. Zaczynam nucić kołysankę, którą śpiewała mi mama, kiedy byłam dzieckiem. Coś kolorowego rozbłyska w worze i uderza we mnie z wielką siłą. Tracę z oczu moje części ciała.

Odzyskuję wzrok. Ciemność. Moje oczy wędrują w stronę dłoni na moich plecach. Strzepuję ją. Biegnę prosto wśród mokrych trawników.

Wciąż ciemność.

Czuję, że ktoś mnie goni. Wiem, że jestem mega szybka, ale niestety potykam się o krasnala ogrodowego. Wielkie łapy pociągają moje nogi. Nie mam się czego złapać. Cierpliwie próbuję nie uszkodzić twarzy i innych ważnych rzeczy. Nieznajomy "goryl" podnosi mnie. Boję się i to bardzo.

– Jestem ojcem trojaczków McGowan. Pewnie już o mnie wspominały. Mam do ciebie sprawę, moja miła – wzdrygam się po jego słowach. Nic nie odpowiadam.

– Będziesz pozbawiała ludzi życia po przegranej grze.

– Dlaczego niby mam się na to zgodzić? – odgryzam się.

– Jeśli tego nie zrobisz, Grayson zostanie moim zombie. Bez duszy. Będzie pusty – wybucha demonicznym śmiechem.

Zaczynam płakać. Klękam przed nim.

– Dobrze! Zgadzam się!

– Nie obchodzi mnie to. Idziemy – chwyta mój łokieć.

– Chwila! Jeśli mam z tobą iść, musisz uwolnić Willa i Daisy spod czegoś, co im zrobiłeś. Masz mi jeszcze powiedzieć, co jest we mnie takiego wyjątkowego, że akurat mnie męczysz. To moje warunki – zakładam ręce na piersi.

– Zaraz będą wolni. Jesteś wyjątkowa, dlatego, że twoje moce są wyjątkowe. Możesz zobaczyć czyjeś wspomnienia za pomocą dotknięcia. Będziesz mogła zobaczyć ludzką aurę. Sama w worku odkryłaś swoją nową moc, której jeszcze nikt nie poznał. Atak za pomocą śpiewu. To moje wyjaśnienie, a teraz idziemy – ciągnie mnie w stronę domu trojaczków.

 To moje wyjaśnienie, a teraz idziemy – ciągnie mnie w stronę domu trojaczków

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.



Nie ma takiej drugiejWhere stories live. Discover now