Rozdział 61

962 53 10
                                    


Jest noc.

Niepokojące odgłosy zrywają mnie z łóżka. Wydaję mi się, że to odgłosy walki.

Prędko wybiegam z pokoju. Zbiegam na dół. Hałas się nasila.

Pierwsze, co widzę, kiedy docieram do celu to mój ojciec w drzwiach ze spluwą w ręce.

Zawsze w głębi duszy wiedziałam, że mój tata to psychol...

Rozglądam się wokół, aby odnaleźć wzrokiem pozostałych. Mam zdecydowanie w nosie, że mężczyzna, który zapłodnił moją mamę celuje do mnie z broni.

Wreszcie dostrzegam Zayna, który zaciekle walczy na pięści z dwoma napastnikami. Grayson mierzy się z trzema. Nigdzie nie widzę Daisy, Alice i Slaidera. Emily też gdzieś wcięło. Mama z kolei używa swoich magicznych umiejętności przeciwko uzbrojonym kobietom.

Mnie został największy problem.

Muszę zmierzyć się twarzą w twarz z ojcem.

-Chciałem, żebyś ze mną zamieszkała. Miałem tak dobrze opracowany plan... Chciałem cię torturować, a na koniec zabić w najboleśniejszy możliwy sposób, ale ty wszystko zepsułaś! – krzyczy.

Ignoruję jego wypowiedź. Robię wykop z półobrotu i wytrącam pistolet z jego ręki. Tamten nie jest mi dłużny. Chwyta mnie za nadgarstek, kopiąc w plecy. Przewracam się, lądując na podłodze. Jęczę z bólu, ale szybko się podnoszę, aby uderzyć mojego nieprzyjaciela w szczękę. Z kolei on odbija się do tyłu pod wpływem mojego porażającego ciosu. Nie czekam zbyt długo na jego atak. Dostaję kopniaka w brzuch. Upadam z hukiem na stół, nabijając się na sztućce. Syczę, wyjmując widelec wbity w udo. Krew spływa strumieniami po mojej nodze, mimo to nie poddaję się. Rozbiegam się i rzucam się z pazurami na mojego przeciwnika. Ten przewraca się, uderzając plecami w drzwi. Chyba stracił przytomność.

To daję mi czas.

Wszędzie panuje chaos. Dołączam do mamy jako wsparcie. Obydwie zgodnie załatwiamy każdego, kto nam się nawinie.

Koniec.

Wszyscy leżą martwi albo nieprzytomni na zakrwawionych kafelkach.

-Nic wam nie jest? – pyta Grayson.

-Mam tylko rozcięte udo – odpowiadam.

-Ze mną wszystko w porządku – orzeka mama.

-Widzieliście pozostałych? – zastanawiam się, gdzie mogli się podziać.

-Mieli przewieść Emily do innej bazy na szkolenie – mówi Zayn.

Następuje niekończąca się cisza, którą przerywa czyjś kaszel. Wszyscy odwracamy się.

Ojciec podnosi się z klęczek, unosząc do góry broń.

Mogłam mu ją wcześniej zabrać...

-Ty nie jesteś moją córką! Nienawidzę cię odkąd przyszłaś na ten cholerny świat! Zniszczyłaś mi życie! Gdyby nie ty nie miałbym wrogów i żyłbym normalnie u boku twojej głupiej matki! – wrzeszczy. –Odebrałaś mi wszystko, a teraz ja odbiorę tobie to, co kochasz!

Strzela.

Panika oblewa moje ciało. Nie wiem, co się dzieje.

Strzela drugi raz.

Ze łzami w oczach chwytam nóż z blatu i rzucam nim przez cały pokój w kierunku ojca. Ostrze wbija się dokładnie w jego serce. Upuszcza spluwę. Sam upada – już martwy.

Płacz mamy unosi się echem po pomieszczeniu. Odwracam się.

Na ziemi spoczywają dwa ciała. Graysona i Zayna. Klękam przy nich i rozpaczliwie próbuję przywrócić ich do życia.

Nie oddychają. Nie wyczuwam pulsu.

Nie, nie, nie...

To nie miało tak być...

Mama rozpoczęła reanimację Zayna.

-Co tak patrzysz? Pomóż Graysonowi – nakazuje.

Chwytam chłopaka za brodę, odchylając do tyłu. Sprawdzam, czy jego klatka piersiowa się unosi. Niestety, nie. Rozpoczynam reanimację.

Raz, dwa, trzy, cztery, pięć...

Tracę nadzieję. Mój drugi ukochany również się nie rusza.

Osiemnaście, dziewiętnaście...

Błagam, nie zostawiajcie mnie...

Trzydzieści. Oddech.

Cały czas powtarzam te czynności. Jeśli kula nie jest głęboko może chłopcom uda się zregenerować swoimi mocami...

Jutro miałabym dokonać wyboru, którego z nich kocham bardziej, ale tak naprawdę już dziś zdecydowałam.

Oboje są dla mnie jak gwiazdy, które rozświetlają moją galaktykę, ale jedna świeci jaśniej od drugiej.

Oboje są dla mnie jak gwiazdy, które rozświetlają moją galaktykę, ale jedna świeci jaśniej od drugiej

Oops! Questa immagine non segue le nostre linee guida sui contenuti. Per continuare la pubblicazione, provare a rimuoverlo o caricare un altro.
Nie ma takiej drugiejDove le storie prendono vita. Scoprilo ora