Rozdział 44

1K 72 0
                                    

Przemyciłam Księgę do swojego pokoju i schowałam pod łóżko. Zastanawiam się, czy powiedzieć o niej Graysonowi. On zachowywał się wobec mnie nie fair, ale ja nie jestem taka...

– Powiem mu – mówię do siebie.

– Komu powiesz? – z zamyślenia wyrywa mnie głos Graysona. Odwracam się.

Chłopak opiera się o futrynę drzwi, a ręką przeczesuje włosy, które są w całkowitym nieładzie. Wygląda jakby dopiero co wyszedł spod prysznica. Po za tym nie założył koszulki, dlatego też spoglądam co chwilę na jego umięśnioną klatę.

– Jestem aż taki piękny? – chłopak przerywa ciszę.

– Mam Księgę – tętno mi przyśpiesza.

Grayson poważnieje, prostuje się. Milczy przez chwilę. Podchodzi do mnie. Siada na łóżku.

– Pokaż – oznajmia.

Powoli schylam się, sięgając po dany przedmiot. Biorę ją do ręki i głaszczę jakby to był skarb.

– Mogę? – pyta nieśmiało chłopak.

– Yhm... – podaję mu Księgę. Grayson otwiera ją na rozdziale pt. "Bogini Zniszczenia".

– Czytaj – proszę go.

– Okey – zgadza się i zaczyna czytać.

"1 sentencja o potędze"

Potęga umysłów,

zmieni część twoich zmysłów.

Nadludzka moc,

ciemna niczym noc.

Pamięć nie do odzyskania

jest jak uczucie spadania.

Pomoc nie nadejdzie,

słońce nigdy nie wzejdzie.

Jedyna taka samotna, sama,

już nie pomoże ci mama.

Żyć przeznaczeniem,

logicznym zaznaczeniem.

Niepokorna, wytrzymała, zdeptana,

przez ludzkość zadreptana.

Wyrok przeszłości,

przyniesie efekt dojrzałości.

Prawo zwyczajowe dokonane,

załodze sądu meldowane.

Mętlik siedzi w głowie,

tego nikt się nie dowie.

Żadna magia nie pomoże,

dopomóż jej Boże.

Gdy zapłonie nagle świat,

bezdrożami idź przez śpiący las.

Galaktyka nieskończona,

do ręki dostarczona.

Irytujące świata rzeczy,

to początek ćwierćwieczy.

Kobieta naznaczona,

na wieki uśpiona.

Sen wieczny,

koszmar konieczny.

Lecz nastanie pobudka,

za pomocą śpiewu ptaka dudka.

– Rozumiesz coś z tego? – Grayson próbuje zrozumieć to, co właśnie przeczytał.

– Nic, a nic – masuję sobie skroń.

– Nie przejmuj się – chłopak klepie mnie po plecach. – May nam z tym pomoże.

– Nie przejmuję się – kłamię. – Zostawisz mnie? Chcę trochę pomyśleć.

– Jasne – chłopak wychodzi, a ja zostaję sama z myślami.

Kobieta naznaczona,

na wieki uśpiona...

Na wieki uśpiona...

Sen wieczny,

koszmar konieczny...

Sen... na wieki uśpiona...

Czy to oznacza, że umrę? Albo zasnę na wieczność?

Oby nie...

Oby May coś wymyśliła...

Oby to nie okazało się prawdą...

Bo jeśli to prawda...

Wtedy...

Nie dam sobie z tym rady...

Nie poradzę sobie z tym...

Prędzej powieszę się na sznurówkach...

Maddie, odpędź te złe myśli...

Wstaję. Schodzę na dół po schodach. Ubieram buty, narzucam na siebie skórzaną kurtkę i wychodzę na zewnątrz.

Zrobiło się dość chłodno jak na koniec lata. Rozbudzona otaczającym mnie zimnem kieruję się do pogrążonego w śnie ogrodu. Siadam na drewnianej, pożółkłej ławce, przyglądając się wodzie poruszającej się wskazanym rytmem fontanny.

Z niewiadomego powodumam ochotę poznać dotyk wody. Podchodzę coraz bliżej przeźroczystej cieczy.Wyciągam rękę. Czuję nagły przypływ adrenaliny, a potem widzę już tylkowszechogarniającą mnie ciemność. Ciemność, za którą nie kryje się światło.

 Ciemność, za którą nie kryje się światło

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Nie ma takiej drugiejWhere stories live. Discover now