Rozdział 8

3.1K 180 2
                                    


Londyn, ten sam dzień

godz. 18:00

Patrzę w dół. Moje nogi sterczą na trawniku. Na moim ciele zwisa czarny ręcznik w kucyki. Wbiegam do domu, aby się ubrać.

Kiedy już nie jestem zupełnie naga, wychodzę na ganek i rozglądam się po okolicy. U moich najmilszych sąsiadów wszystkie światła są zgaszone. Przechodzę przez ulicę i pukam. Kurde, co mi odbiło? Cisza. Drugi, trzeci raz pukam. Uderzam pięściami drzwi. Nadal nic.

– No nie...

Pewnie na to nie wygląda, ale coś koło listopada, pobiłam się z taką jedną dziewczyną w szkole, a skutek tego był taki, że dostałam karę w postaci szkoły letniej. Podejrzewam, że Grayson też zaliczył wpadkę z bójką.

– Mój wybawco, spotkamy się jutro w szkole. Nie mogę się doczekać – klepię przyjaźnie drzwi. Wracam do domu wciąż myśląc o dwóch, wspaniałych pocałunkach. Z dwoma, wspaniałymi braćmi.

Nazajutrz – pierwszy dzień w letniej szkole – otwieram swoją szafkę. Pod książkami do matmy widzę mały pomięty liścik. A na nim jest coś nabazgrane:

Droga Maddie,

wiem, że nie możesz zapomnieć o tym, co się stało zaledwie wczoraj. (Nie możesz też zapomnieć o mnie – to oczywiste). Mam nowe newsy, jeśli chodzi o moją pracę. Proszę, spotkajmy się jutro w kafejce Coffee Garden. Godz. 20:00. Przyjdź sama.

Twój ukochany, Grayson <3

– On sobie jaja robi, prawda? – pytam moją najlepszą przyjaciółkę Katy.

– Uważam, że to słodkie. Ale mógł napisać tajemniczy wielbiciel – uśmiecha się i spogląda za siebie. W naszą stronę zmierza Daisy. Ma ponury wyraz twarzy. Wygląda jak gotyk. Przecież ona kocha różowy! Co jej się stało do jasnej Anielki?

Odciąga mnie od Katy i mówi szeptem:

– Jeszcze się z tobą policzę, Hill – odchodzi w swoich czarnych glanach. Co się stało z tą słodką, grzeczną dziewczyną?

W oddali dostrzegam Willa. Zamiast swoich blond włosów, z jego głowy wystaje kruczoczarny irokez. Jego wzrok zatrzymuje się na mnie. Odłącza się od tłumu gotów i rusza w moim kierunku. Chce mnie zniszczyć. Widzę to w jego szkarłatnych oczach.

Zatrzymuję się. Patrzę w jego oczy. Są puste. Nie ma w nich ani śladu emocji, uczuć, niczego...


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.




Nie ma takiej drugiejWhere stories live. Discover now