//2//

34.3K 1.6K 103
                                    

- Dzień dobry, pozwólcie że wam przedstawię nowego ucznia, Stewarda Korringtona.
Super. Kolejny cymbał doszedł do klasy. Czasem się zastanawiam czy to czasem nie jest jakaś szkoła dla niedorozwiniętych osób, do której trafiłam przez pomyłkę.
- Brooke, ponieważ siedzisz sama, Steward dosiądzie się do ciebie, mam nadzieję że wiesz jakie za tym niesie się zadanie.
Przerwał mi myślenie głos nauczycielki. Serio? Super.
- Tak prosze pani.
Mruknęłam przewracając oczami. Steward doczłapał się do mojej ławki i siadając wysłaliśmy sobie na wzajem BARDZO sarkastyczny uśmieszek.
- O co chodziło jej z tym zadaniem?
Zapytał brunet. Zastanawiałam się czy jeśli go zignoruje, on zauważy. Doszłam do wniosku że tak, co zmusiło mnie do odpowiedzi.
- Jestem zmuszona oprowadzić cię po szkole, zapoznać cię z zasadami panującymi w tej szkole, i bedziesz zmuszony ze mną siedzieć i łazić za mną do końca tygodnia.
Wymamrotałam bazgrając po ostatniej stronie zeszytu. Dziękuje pani nauczycielko. Moje marzenia się właśnie spełniły. Łazić i gadać z jakimś kretynem przez tydzień. Ten tydzień nie mógł się po prostu zacząć lepiej. Brunet siedział przez chwilę i analizował co właśnie powiedziałam.
- Przecież to głupie. Nie potrzebuje niańki.
- Słuchaj, jeśli myślisz że marzę o tym żeby spędzić tydzień z takim kretynem jak ty to się mylisz.
- Hola, hola, hola, uważaj se na słowa.
Powiedział na co ja złapałam się za głowę i zmarszczyłam brwi. Boże myśli samobujcze znów wróciły.
- Wyluzuj. Musimy przeżyć tydzień ze sobą nie pozabiajajac się. Spróbujmy chociaż być mili.
- Nie pozabijając? W mojej głowie zabiłam cię już ponad sto razy na ponad sto różnych sposobów.
- Dobra przepraszam. Zadowolona?
Wydusił z siebie brunet spogladając na mnie. Posłałam mu sarkastyczny uśmieszek po czym zaczęłam dalej bazgrolić na kartce. Brooke, uspokuj się. To tylko tydzień. Wiem że gdzieś w środku jesteś seryjnym mordercą, ale wrzuć na luz. Dobra muszę spróbowac być miła, czy tego chcę czy nie. Nauczycielka kazała nam zrobić kilka pierwszych zadań w książce.
- Mogę porzyczyć ołówek?
Spytał brunet. Schyliłam sie do torby w poszukiwaniu piórnika. Wyciągnęłam mój zeszyt do szkicowania na stół, poprzewracałam jakieś kartki i bam. Znalazłam. Wyciągnęłam piórnik i podałam mu ołówek. Nie patrząc się na niego. Po chwili kątem oka widziałam jak sięga po mój szkicownik.
- Życie ci nie miłe?
- Chcem tylko zobaczyć.
Przewróciłam oczami i mu go delikatnie podsunęłam, po czym kontynuowałam rozwiązywanie zadań.
- Wow, ty to wszystko narysowałaś?
- Nie, ta obok.
- Musisz być taka nie miła? Ja się chociaż staram.
- Ja też. Więc..
Wzięłam głęboki oddech. Brooke, dasz radę. Nie nie dam. Od tego się nie umiera. Ugh. Zmusiłam siebie sama po czym wydusiłam
- Dziękuję. Miło z twojej strony, Stewardzie.




Sorry, I'm different. Can you still love me? ©Where stories live. Discover now