//24//

14.4K 1K 21
                                    

Zemsta jest słodka. Przeszłam obok Stewa i weszłam do pokoju czułam jak jego wzrok ciągnął się za mną. Ściągnęłam bluzę i ją rzuciłam na krzesło. Spojrzałam ponownie na Stewa, po czym dodałam.
- Chyba już czas na ciebie.
Uśmiechając sie do niego sztucznie. W jakimś stopniu chciałam żeby wyszedł, żeby poczuł się jak ja. Ale z drugiej strony chciałam żeby został. W tym momencie nic nie mówił. Tylko mi się przyglądał. Panowała cisza. Przyjemna cisza. Usiadłam na krańcu łóżka, i dalej się mu przyglądałam. Stew wszedł do pokoju przymykając balkon. Rozejrzał się do okoła bardzo uważnie. Jak by czegoś szukał. Podszedł do ściany na której wisiały zdjęcia. Przyglądał się im przez chwile po czym jego głos zakłócił ciszę.
- Rozmawiałem dziś z Danielem.
- Co?!
Odpowiedziałam nie dowierzając. Na samą myśl o tym, co on mógł mu powiedzieć ściskało mnie w żołądku. Moje myśli zapełniły się tysiącami złych scenariuszy. Stew odwrócił się i ruszył w moją stronę.
- Poradził mi żebym się ogarnął zanim będzie za późno.
- Za późno na co?
Zapytałam podejrzliwie. Ostatnimi słowami jakimi usłyszałam były
- Nie pozwolę sobie, ciebie stracić.
Po czym rozchylił swoje miękkie wargi i wbił się zachłannie w moje usta pozbawiając mnie tlenu. Muskał je tak delikatnie. Raz po razie coraz namiętniej. Wplotłam moje ręce w jego ciemną burzę włosów. Czułam jak uczucie do niego przepełnia całe moje ciało. Czas jak by się zatrzymał, utknęliśmy w chwili która mogła by trwać wieczność. Nie stety jak każdy pocałunek musiał dobiec końca. Oderwaliśmy się od siebie z niechęcią, a oczy Stewa ponownie na mnie spoczęły.

Leżeliśmy obok siebie w ciszy. Ja oparta o jego klatkę piersiową wsłuchiwałam się w bicie jego serca. Całe moje ciało ogarniał spokój. Po chwili usłyszałam Stewa mówiącego spokojnym głosem.
- Co powiesz na randkę ?
Czułam jak mój uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Mówiąc równie spokojnym głosem powiedziałam.
-  Mam ostantio bardzo napięty grafik ale gdzieś postaram się ciebie wcisnąć.
Po czym obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
- Co powiesz na jutro? Moglibyśmy się zerwać z lekcji i gdzieś się wybrać?
Zaproponował. Już miałam się zgodzić gdy sobie przypomniałam o wizycie u lekarza.
- O 12 jadę z mamą do lekarza, więc nie za bardzo będę mogła się zerwać, ale możemy się gdzieś wybrać po szkole.
Stew spojrzał się na mnie poważnie po czym zapytał.
- Do lekarza? Co się stało?
- Nic, po prostu mama mnie umówiła na wizytę, nic wielkiego.
Powiedziałam widząc jak Stew się uspokaja. W końcu z moimi płucami nie jest aż tak źle, więc to nic wielkiego.
- To może jutro o 15 podjadę po ciebie?
Zapytał obracając się na prawy bok w moją stronę.
- Jasne, a gdzie pojedziemy?
- Tajemnica.
Powiedział z tym łobuziarskim uśmieszkiem na twarzy. Pocałował mnie delikatnie w czółko, po czym ponownie położyłam się na jego klatce piersiowej. W okół nas ponownie panowała kojąca cisza. Chodź na zewnątrz byłam spokojna, w środku moje uczucia toczyły walkę. Uczucie do Stewa rosło w siłę z każdym pocałunkiem, dotykiem, słowem czy spojrzeniem. Ale strach który w ciąż czułam nie dawał za wygraną. A ból caly czas tam był, i co jakiś czas przypominał o swoim istnieniu delikatnymi ukłuciami w moje ciało. Już się do tego przyzwyczaiłam.

Rozejrzałam się delikatnie dookoła. Czułam się inaczej. Czułam się jak by jakaś kula, którą targałam za sobą przez długi czas zniknęła. Nie było już tu śladu po Danielu. Zero wspomnień. Chodź jeszcze nie mogłam zapomnieć, to narazie było mnie stać na schowanie tego gdzieś na dolne półki moich wspomnień.

Moje powieki stawały się cięższe, a mój oddech spokojniejszy. Odleciałam w głęboki sen.

Sorry, I'm different. Can you still love me? ©Where stories live. Discover now