//23//

14K 1.1K 7
                                    

Wpatrywaliśmy się w siebie. Nie byłam na tyle odważna żeby pierwsza się odezwać, a Stew nie wyglądał jak by miał zamiar się odezwać. Ok Brooke, wrzuć na luz. Oddychaj. Nie daj po sobie poznać, że się stresujesz, lub że płakałaś. Jest ok.

Zdeterminowana myślami, kontynuowałam rozczesywanie włosów, po czym podeszłam do szafki i wyciągnęłam piżamę. Czułam jak Stew obserwuje mój każdy krok.

Wróciłam się do łazienki, a zamykając drzwi spojrzałam się na przystojanego chłopaka który jakimś cudem znalazł się u mnie w pokoju,  a teraz stoi, i się gapi. Rozchylił usta jak by chciał coś powiedzieć, ale ponownie je zamknął, jak by się wycofał.

Zamknęłam się w łazience, i zsunęłam z siebie ręcznik. Naciągnęłam na siebie luźne spodenki od piżamy i koszulkę. Stanęłam przed lustrem i spoglądałam w odbicie z niedowierzeniem. Co on tu do cholery robi? Rodzice go wpuścili? Nie możliwe. A z resztą, Brokke. On cię skrzywdził. Ty go też. On cię bardziej.

Kłóciłam się bez sensownie z samą sobą. Nie wiedziałam jak mam się zachować gdy wyjdę, czy mam mu kazać się wynosić, czy pierw przeprosić za to że ukrywałam przed nim prawdę, a potem kazać się wynosić. Wzięłam głęboki wdech łapiąc za klamkę.

Stew nadal stał w tym samym miejscu. Jego oczy były przepełnienie wstydem? Strachem? Ściągnęłam z krzesła moją czarną, za dużą bluzę i przeciągnęłam ją przez głowę na siebie.

Złapałam za paczkę czerwonych LM'ow i obojętnie przeszłam obok niego na balkon. Świeże, lecz lodowate powietrze zapełniło moje płuca. Kątem oka widziałam jak on się zbliża. Nieśmiałym oschłym głosem powiedział.

- Powinnaś rzucić palenie.
Spojrzałam się na niego i się sarkastycznie zaśmiałam. Pokiwałam tylko głową przytakując i zaciągając się tak mocno jak tylko potrafiłam w tym momencie. Chwilę trzymałam dym po czym delikatnie wypuściłam go w jego stronę. Jego twarz stała się zamazana, a gdy nie widziałam jego pięknych ciemnych oczu i idealnie wykrojonych warg zebrałam się na odwagę by się odezwać.
- Jak tu wszedłeś?
Stew odganiając jedną ręka dym powiedział.
- Nigdy nie zamykasz balkonu.
Po czym ujrzałam go. Stał i wpatrywał się mi prosto w oczy. Przez chwilę zatraciłam mój oddech. Brooke weź się ogarnij. Tak, dobry pomysł. Zaciągnęłam się ponownie tym razem odwracając się i wypuszczając dym w drugą stronę. Nie musząc patrzeć się mu w oczy powiedziałam.
- Czas zacząć.
Wpatrując się w dym rozpływający się w powietrzu usłyszałam ponownie jego zachrypnięty, sexowny głos.
- Płakałaś?
- Ja? Hah niby czemu miała bym?
Odpowiedziałam. Tak, czas zacząć chodzić na kurs kłamania.
- Tak nagle wybiegłas ze szkoły, a Brad krzyknął że płaczesz. I do tego nie odbierałaś telefonu.
No tak. Czas na improwizacje.
- Wybiegłam bo musiałam się z kimś spotkać, Bradowi się przewidziało, a nie odbierałam ponieważ byłam zajęta.
Boże najbardziej tandetna odpowiedź na świecie.
- Naprawdę myślisz że ci uwierzę?
Powiedział unosząc delikatnie brwi. Nie wiedziałam co powiedzieć więc się zaciągnęłam kolejny raz zdeterminowanie patrząc się mu w oczy. Stew zrobił powolny krok w moją stronę, a ja w tył. Potem znów. Aż w końcu dopadła mnie barierka. Zero ucieczki. Stew zbliżał się a gwiazdy rozświetlały jego oczy. Z jego ust wypełzał ciepły oddech. W którymś momecie był aż za blisko. Złapał jedną dłonią moją twarz, nadal szukając słabego punktu w moich oczach.

Czułam jak ulegam, chodź starałam się być twarda. Jego usta się rozchyliły, znajdywały się kilka milimetrów od moich. Na moje szczęście przed oczami pojawił mi się obraz go całującego z Emily, który wdarł się do środka i tam pozostał. Zebrałam w sobie natychmiast siły. Podniosłam rękę i delikatnie zatrzymałam wskazującym palcem jego usta, które nie cofnęły się nawet o milimetr. Stał tak i się wpatrywał w moje oczy.
- Brzydzę się toba.
Syknęłam. Starałam się wypowiedzieć to zdanie z nienawiścią. Na te słowa Stew sie cofnął.
- Nie dotknę twoich ust po tym jak Emily ich dotykała.
Powiedziałam po czym wysłałam mu najbardziej sarkastyczny uśmieszek na jaki było mnie stać. Na twarzy Stewa pojawił się podejrzliwy uśmieszek.
- Czyżby Pani była o mnie zazdrosna?
Powiedział tak cholernie złośliwie, co tylko wzbudziło we mnie gniew. Po chwili kontynuował.
- Nie no, nie możliwe, przecież NIC więcej nas nie łączy niż zwykły pocałunek, czyż nie?
Powiedział po czym odszedł kilka kroków dalej mi się przyglądając. Ał. Mam za swoje. W końcu to moje słowa. Co nie oznacza że musiał użyć ich w tak wścibski sposób. Bitch mode on. Jeszcze chwila a z moich uszu zaczęło by dymić. Brooke, zachowaj klasę. Poważnie go uszkodzę jeśli go zrzucę z tego balkonu?
- Ależ oczywiście że tak jest. Ja po prostu nie mam ochoty dotykać twoich ust po tym jak laska która obciąga każdemu w szkole ich dotykała.
Powiedziałam gasząc papierosa. Stew już się nie uśmiechał jak wcześniej. Musiało go to zaboleć. Mam taką nadzieję.

Sorry, I'm different. Can you still love me? ©Where stories live. Discover now