//8//

19.2K 1.3K 59
                                    

Dziś poraz kolejny obudziły mnie palące promyki słońca. Kolejny dzień z tymi cymbałami. Brooke, muszę cię pocieszyć. Zostały 4 dni do weekendu. Ile bym siedziala gdybym kogoś dziś zabiła? Nie Brooke, ogarnij się. Zachowaj resztki klasy. Dasz radę. Jak zawsze. Po prostu ich wszystkich ignoruj. Jak ostantie 2 lata. Tsa, łatwo mówić.

Wypełzałam z łóżka, podeszłam do szafy i wyciagnęłam jeansy z wysokim stanem i dużą, szarą bluzę, w co się ubrałam. Zeszłam na dół, i jak codzień, mama stała i szykowała śniadanie a tata popijał kawę i czytał gazetę.

Dziś atmosfera była trochę inna. Troche weselsza. Nawet radio włączyli. Więc nie chcąc zepsuć im nastroju udawałam że jestem tak szczęśliwa jak oni.

Człapią do szkoły zastanawiałam się czy gdybym wymsknęła się z lekcji jak ninja, czy kto kolwiek by zauważył. Wiesz co? Gdy byś nie musiała siedzieć z tym kretynem prawdopodobnie powiódł by się twój plan.

Do szkoły miałam jeszcze jakieś 200 metrów. Wzięła mnie chęć na zapalenie papierosa. Więc zapaliłam, i pogrążyłam się we własnych "dziwacznych" myślach.

- Nie wiedziałem że palisz.
Usłyszałam jakiś głos. Gdy podniosłam głowę mój wzrok zatrzymał się na brunecie. Stewardzie.
- Czemu się do mnie w ogóle odzywasz?
- A nie mogę?
- Hah, nie. Jeszcze ktoś zobaczy że idziesz z taką dziwaczką jak ja.
- Oj przepraszam! Nie chciałem cię urazić.
Powiedział łapiąc mnie za nadgarstek, a ja wyrywając mu go powiedziałam.
- Ale to zrobiłeś. Gratulacje.
I poszłam do klasy. Usiadłam w ostantiej ławce.

Rozłożyłam swoje rzeczy na całej ławce, z nadzieją że nikt koło mnie nie usiądzie, czyli jako znak że żaden z tych cymbałów nie jest mile widziane.

Nagle do klasy wszedł Stew a za nim nauczycielka. Stew odrazu skierował się w moją stronę Wysłałam mu złowrogi wzrok jako ostrzeżnie żeby się nie zbliżał, ale on podszedł, przesunął moje rzeczy i usiadł w mojej ławce. Nie wytrzymałam. Wstałam i podeszłam do nauczycielki.
- Proszę pani, mam proźbę.
- Słucham cię Brooke.
- Steward bardzo dobrze dogaduje sie z Emily i z resztą jej paczki, więc wydaje mi się że lepiej by było, gdyby to ona go oprowadzała i chodziła z nim. Lepiej spędzi czas.
- Skoro tak uważasz, to czemu nie.
- Dziękuję.
Powiedziałam po czym wróciłam na swoje miejsce. Emily to pusta zdzira. Idealnie pasuje do pustego kretyna. A na stołówce dobrze się dogadywali, i no, uznali że jetem dziwaczką więc czemu nie skorzyctać z okazji i się go pozbyć. W końcu albo pozbędę się go tak, albo pozbędę się go całkowicie. Brooke, nie długo kończysz 18 lat. Zamknęli by cię. No tak. Więc to jednak jedyny sposób.
Gdy usiadłam spowrotem w ławce, nauczycielka wstała i oznajmiła.
- Stewardzie, od dziś, do końca tygodnia będziesz chodził z Emily.
- Ale jak to? Prze...
- Koniec dyskusji. Otwórzcie książki na stronie 134.

Stew spojrzał się na mnie rozkojarzony, na co wysłałam mu sarkastyczny uśmieszek. Po chwili było słychać Emily wołającego go. Hah było by mi go szkoda, gdyby nie fakt że nie jest mi go szkoda.
Lekcja upłynęła mi o sto razy lepiej, chodź kątem oka widziałam jak Stew sie na mnie patrzał. Zemsta jest słodka.
Gdy tylko dzwonek zadzwonił podeszłam do Madison i Adriana. Musiałam im wytłumaczyć co sie wczoraj stało.
W którymś momencie podszedł do mnie Stew i już chciał coś powiedzieć kiedy dzwonek zadzwonił na lekcje, a ja go zbyłam.

Sorry, I'm different. Can you still love me? ©Where stories live. Discover now