//20//

14.2K 1.1K 25
                                    

Nagle zatrzymał mnie Daniel. Spojrzał na mnie, i nie pytając co się  stało, po prostu mnie przytulił. Brakowało mi tego. A właściwie to że ktoś mnie przytulił w tym momencie było kające. Ale nadal czułam  ból. Daniel spojrzał się na mnie ponownie, i powiedział
- Mam nadzieję że mnie nie osmarkałaś.
Na co się zaśmiałam. Chociaż przez chwilę z moich oczu nie wylewały się uczucia strumieniami.
- Dokąd ty?
Zapytał unosząc brwi. Otarłam mokrą twarz i powiedziałam
- Przed siebie. Nie chcę tu spędzić nawet sekundy dłużej...
Spoglądając z bólem w stronę szkoły.

- Co powiesz na spacer nad rzeką?
Zapytał Daniel na  co pokiwałam głową. Daniel mnie delikatnie objął w pasie. Ale jeśli mam być  szczera sama ze sobą, to coś było nie tak. Normalnie przechodziły mnie  ciarki gdy tak robił. Szliśmy w ciszy. Gdy doszliśmy nad rzekę, usiedliśmy na  ławce. Daniel przyjrzał się mi uważnie.
- Śliczna jak zawsze.
Powiedział delikatnie odsuwając kosmyk włosów który przysłaniał mi twarz.
- Dziękuje.

Wcale się tak nie czuje. Hah. Daleko mi od tego uczucia w tym momencie. Może gdybym wyglądała jak Emily, nie cierpiała bym.

- Cieszę się że możemy zacząc od nowa. Naprawdę żałuję wszystkiego co w tedy się stało.
- A ja tego że ci zaufałam w tedy.
Powiedziałam. Tak jestem wkurzona, no nie moja wina. Musiało go to zaboleć. Przy najmniej mam taką nadzieję.
- Wiem, jestem idiotą.
Powiedział  spuszczając głowę.

No nie gadaj? Dopiero teraz to odkryłeś?  Brooke,  nie wyżywaj się na nim. No ok, ale jak? No zapytaj się go o coś. Jak on  mnie gówno interesuje. Brooke. Ughhh.

- Co u twoich rodziców i młodszej siostry?
Zapytałam. Serio Brooke? Tylko na to cię stać?
- A dobrze. Stella skończyła niedawno dwanaście lat. A u rodziców po staremu. A u ciebie?
- Nic nowego.
Kontynuowaliśmy  rozmowę. Trochę się pośmialiśmy, można by powiedzieć że poczułam się  trochę jak kiedyś.

Spojrzałam na telefon. Było kilka minut po  jedenastej.
- Wiesz co, powinnam iść do Madison.
Powiedziałam po czym Daniel zaproponował.
- Odprowadzić cię?
- Nie, nie trzeba, Adrian idzie ze mną.
Wstałam,  jak i Daniel. Chciałam go przytulić po przyjacielsku na porzegnanie,  ale on widocznie miał coś innego w planach. Przyciągnął mnie stanowczo  do siebie.

Czułam zapach jego wody kolońskiej. Ta sama co kiedyś.  Lubiałam ten zapach. Może to sprawiło że nie zatrzymałam go gdy zblirzał  się powoli swoimi ustami. Całował tak samo dobrze jak kiedyś. Ale coś  się zmieniło. Czy ty myślisz że?... Tak.. Nic już po prostu nie czuje. 

Namiętny pocałunek bez uczuć. To nie jest to samo. Nie tęskniłam za nim,  tylko za tym jak spędzaliśmy czas, i za uczuciem które kiedyś tętniło w nas. Pogódź się z faktem że ta miłość umarła.  Narodziła się nowa. Do kogoś kto właśnie prawdopodobnie się całuje z  Emily, największą zdzirą na świecie. Ten fakt bolał. Ale nie będę go  kłamać.

- Daniel.
Przerwałam nasz pocałunek. Daniel powoli podniósł wzrok.
- Tego już nie ma..
Powiedziałam tak cicho że można by powiedzieć że szeptałam.

Daniel zmarszczył delikatnie brwi.
- To co było pomiędzy nami umarło razem z częścią mnie po tamtej imprezie. Jest już za późno.
Powiedziałam  tym razem trochę głośniej odchodząc od niego. Daniel stał jak posąg.  Nie wiedział co powiedzieć. Wyglądał na zawiedzionego.
- Chciała bym powiedzieć przepraszam, ale wina nie stety nie leży po mojej stronie.
Powiedziałam spuszczając wzrok.
- Emily miała racje, zakochałaś się w nim.
Powiedział Daniel po czym kopnął jakiegoś małego kamienia.
- Co? W nim czyli w kim?
Zapytałam zakładając ręce na piersi, a ten po chwili odpowiedział.
-Stewardzie. Postawiłem się jej, ale ona mnie ostrzegała że już czujesz coś do innego.

Wow brawo postawiłeś się jej, ale po jakim czasie. Gdybym umierała z miłości, ale tak dosłownie, a jedyną rzeczą jaka mogła by mi pomuc, było by jego postawienie się jej, zdąrzyła bym umrzeć ponad dziesieć razy, wskrzesić się jakimiś magicznymi mocami, i umrzeć jeszcze raz, i do tego zaprzyjaźić się z djabłem w piekle. Ale serio, Emily cię ostrzegła? Czasem nie rozumiem tej zdziry. 

-  To czy czuje coś do niego czy nie, nic nie zmienia. On woli Emily, z  resztą jak każdy. Co nadal nie zmienia faktu że moje uczucia do ciebie  umarły wraz z bólem jaki czułam kiedy zachowałeś sie jak ostatni dupek.

- Ta rozmowa nie ma już sesnu, wyjaśniliśmy sobie wszystko. Masz racje.
Powiedział, po czym zamilkliśmy. Nie chciałam go skrzywdzić. Ja po prostu nic już nie czuje do niego.
- To do zobaczenia... I przepraszam.
Powiedziałam po czym ponownie poczułam łzy spływające po moich policzkach.
- Nie masz za co. Rozumiem. Mam nadzieje że chociaż on się ogarnie zanim będzie za późno.
- Już chyba jest..
Podeszłam  do niego i go mocno przytuliłam, a on mnie. Po czym delikatnie  pocałował mnie w policzek, i poszedł.

Usiadłam na ławce. Wyciągnęłam  telefon i zadzwoniłam do Adriana. Odebrał po kilku sygnałach. Z łamiącym  się głosem zapytałam
- Przyjdziesz nad rzekę, i z tąd pójdziemy do Madison? Naprawdę nie chcę wracać do szkoły teraz.
- Jest aż tak źle?
Zapytał, po czym wybuchłam płaczem.
- Bru, trzymaj się, zaraz będę.
Powiedział trochę zdenerwowanym głosem, po  czym się rozłaczył.

Zakryłam moją twarz dłońmi. Miałam przed sobą jeden  cholerny obraz. Stewa całującego się z Emily. To był dosłownie cios  poniżej pasa. Nawet jeśli był zły, to tak się do cholery nie robi! Tak  się po prostu nie robi...


Sorry, I'm different. Can you still love me? ©Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz