ROZDZIAŁ 4. Przemyślenia.

13K 550 31
                                    

Izabella

Był nadal ten okropny dzień. Chciałabym, aby już miął. Leżałam w swoim łóżku i płakałam, aż nagle usłyszałam, pukanie do moich drzwi. Nawet nie zwróciłam wzroku w tamtą stronę.

-Córeczko, tak mi przykro. Czy mogę jakoś ci pomóc? Chcesz o tym porozmawiać?- spytał mój ojciec zatroskanym głosem, pełnym żalu.

-Nie...proszę. Daj mi tylko czasu, muszę wszystko sobie poukładać -rzekłam natychmiast.

-Dobrze kochanie, ale pamiętaj, że jestem tuż obok ciebie - słyszałam jak odchodzi.

Byłam w swoim pokoju. Całkiem sama, bez iskry radości czy choćby jakiegokolwiek sensu. Musiałam o tym wszystkim pomyśleć. Sama dokładnie nie wiedziałam, co się stało. Wszystko przebiegło tak szybko. Wiem jedno, tęsknię za nim i nie wyobrażam sobie życia bez niego.

,,Dlaczego to wszystko się stało? No właśnie, dlaczego? Nic mi przecież nie mówił, a zawsze był wobec mnie taki szczery. Coś strasznego musiało się zdarzyć. Tylko co? Przez ten czas nie zachowywał się jakoś inaczej. Wszystko było tak jak zawsze. Jak ja sobie teraz bez niego poradzę? On był moją podporą życiową. To takie smutne, że już nigdy nie będziemy się razem śmiali. Już nigdy się nie spotkamy, a najgorsze jest to, że już nigdy nie zobaczę jego oszałamiającego uśmiechu. Już nigdy go nie zobaczę...

To wszystko tak boli. Nie wiem czy dam sobie radę. To takie okropne, że gdy on umarł to umarła część mnie. W przeciągu tych kilku godzin straciłam całą radość i pochłonęła mnie rozpacz. Ciekawe jak czuje się jego matka? Jej też musi być ciężko. Musi pochować własnego syna. Znowu chce mnie się płakać. Muszę coś ze sobą zrobić. Muszę się położyć. Dobranoc Will...."

Po tych słowach zasnęłam. Śnił mi się piękny sen. Był tam mój przyjaciel. Taki uśmiechnięty i radosny. Było to w zeszłe wakacje, na plaży. Kiedy tylko we dwoje się tam wybraliśmy. Wstaliśmy z samego rana i wsiedliśmy do pociągu. Było tak cudownie. To najwspanialszy dzień mojego życia. Tak żałuję, że już nigdy tego nie powtórzymy.

Obudził mnie silny ból głowy.

,,To pewne od płaczu. Muszę coś ze sobą zrobić."

Wstałam z łóżka i postanowiłam posprzątać w swoim pokoju. Podeszłam do szafy i wyrzuciłam z niej wszystkie ubrania.

,,Czeka mnie żałoba, więc zostawię tylko ciemne."

Już po paru godzinach przy drzwiach stały trzy pełne worki ubrań i butów. Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Zostawiłam tylko jedną białą koszulę. Posprzątałam też w całym pokoju. Ściągnęłam wszystkie nasze zdjęcia i schowałam je do osobnej skrzynki, w której schowałam wszystko, co mi go przypominało. Sprzątnęłam też stare książki, które postawiłam do wyrzucenia. Byłam już zmęczona całym tym dniem. Zasnęłam.

Kolejne dni mijały mi bardzo podobnie. Nie chodziłam do szkoły. Nie jadłam dużo. Ciągle tylko spałam i płakałam. Z nikim nie chciałam rozmawiać.

Pewnego dnia mój ojciec zapukał do drzwi mojego ''więzienia''.

-Kochanie idziesz?- pytał zatroskany.

-Gdzie znowu?- spytałam oschle.

-Jak to gdzie? Na pogrzeb.- powiedział zdziwiony.

No tak. Ostatnie pożegnanie i co teraz. Tak po prostu mam iść. Muszę...chcę go zobaczyć ten jedyny, ostatni raz.

--------------------------------------------------------------------------------

Oto kolejny rozdział. Przepraszam, że tak krótki. 

Dziękuję za czytanie.

ONA. Inna niż wszystkie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz