ROZDZIAŁ 37. Urwać się.

5.7K 277 40
                                    

Dedykacja dla  Wszastka14.

Izabella

Muszę się jakoś urwać z tego miasta. Nie mogę zostać tu do końca tygodnia! Nie zniosę jego widoku! Mam dość tych jego chorych gier! Chociaż sama sobie jestem winna, przecież od początku przeczuwałam, że znajomość z nim to nie najlepszy pomysł, ale i tak musiałam dać mu szansę! Myślałam, że on tylko takiego gra! Może na początku jego gry aktorskiej tak było, ale teraz już tym przesiąkł. Jest zniszczony do szpiku kości.

Wbiegłam do domu, szukając babci. Wpadłam na pewien plan i przeczuwałam, że wszystko pójdzie po mojej myśli. Jedyne, co mi przeszkadzało to , to, że będę musiałam troszkę kłamać. Później będę miała wyrzuty sumienia, ale jestem pewna, że jakoś to odpokutuje. 

-Buniu?!- krzyknęłam zniecierpliwiona. Chciałam jak najszybciej to załatwić i wydostać się z tego przeklętego miejsca.

-Jestem w salonie, złotko- usłyszałam jej radosny głos z wnętrza domu. W moim żołądku zaczął zawiązywać się supeł. Żwawym krokiem ruszyłam w jej kierunku. Chcę jak najszybciej to zrobić i zacząć się pakować.

-Mam małą prośbę, babciu- odparłam lekko z wahaniem. Spojrzała na mnie ciepłym wzrokiem. 

-Słucham!- wróciła do swojego rękodzieła.

-Czy mogłabym zostać w Meg do końca tygodnia? To ta dziewczyna co ostatnio tu była. Powinnaś ją pamiętać. Chodziłabym do szkoły, ale chciałybyśmy się lepiej poznać- mój głos z nerwów zaczął się ściszać. ,,A jeśli to nie wypali?!"

-Żaden problem. Tylko weźcie sobie trochę placka, bo upiekłam- spojrzałam na nią szczęśliwa. Szybko do niej podeszłam i złożyłam na jej policzku buziaka.

-Jesteś najlepsza!- wraz z tymi słowami skierowałam się w stronę schodów. Musiałam się spakować. Zadzwonić do Meg i delikatnie się ogarnąć. Czeka mnie mnóstwo roboty.

Godzinę później... 

Szłam właśnie chodnikiem, który prowadził do jej domu. Wcześniej zadzwoniłam do niej, aby poinformować ją, że niedługo znajdę się na jej posiadłości. Byłam zniecierpliwiona, ponieważ bałam się, że mój plan nie wypali. 

Już po chwili byłam pod drzwiami jej domu. Rodzice Meg pracowali dziś na drugą zmianę, więc ich nie spotkam. Delikatnie zapukałam do drzwi, a te w mgnieniu oka się otworzyły!

-Cześć, co to za torba? Nie mówiłaś, że masz zamiar tu spać- spojrzała na mnie z zaciekawieniem. Przyzwyczaiłam się już do szybkiego sposobu mówienia dziewczyny, więc byłam pewna, że od razu będzie pytać o mój bagaż. 

-Chodźmy do twojego pokoju, wtedy wszystko ci wyjaśnię- pokiwała do mnie głową na znak zgody. Ruszyłyśmy do środka. Widziałam, że jest bardzo ciekawa. Taką właśnie ją uwielbiałam. Jej zachowanie było podobne do osób po amfetaminie, mimo tego, że jej nie zażywała. Była jak chodząca kula energii, którą bardzo polubiłam. Już po chwili byłyśmy w jej pokoju. Panował w nim lekki nieład, ale dało się to znieść. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nie, a dziewczyna zrobiła to samo.

-To słucham. Oczekuję wyjaśnień- starała się zachować poważną minę, ale ja już po chwili wybuchłam śmiechem. Uwielbiam ją za to.

-Zacznijmy od tego, że znów pokłóciłam się z tym dupkiem- usłyszałam jej westchnięcie. Jestem pewna, że ją też to męczy- I niestety nie mam ochoty widzieć go do końca tygodnia. Wpadłam na pomysł, aby odwiedzić stary dom. Grób Willa. Tatę i całą resztę. Rozumiesz? Do tego potrzebuję ciebie.

-Świetny pomysł, ale nie rozumiem, do czego jestem ci potrzebna.- jej brwi się zmarszczyły, co potwierdziło jej słowa.

-Powiedziałam babci, że będę u ciebie do końca tygodnia, więc błagam, nie wydaj mnie. W szkole powiedz, że jestem chora albo coś. Wymyślisz coś. Błagam, pomóż mi?!- spojrzałam na nią z miną szczeniaczka. Byłam pewna, że się zgodzi.

-Dobra! Poddaje się- uniosła ręce w górę-  Ale idź już, bo spóźnisz się na pociąg! - wykrzyknęła ze śmiechem.

-Rzeczywiście! Masz rację! Papa!- chwyciłam torbę i zaczęłam zbiegać po schodach. Nie mogłam się doczekać aż zobaczę te wszystkie znajome twarze.

2 Godziny później...

Siedziałam już w ciepłym pociągu. Siedzenia okazały się zaskakująco wygodne. Bilet, który kupiłam, został już sprawdzony, więc czekają mnie 3 godziny spokojnej jazdy. Chociaż nadal parę tematów nie dawało mi spokoju. ,, Kiedy on mógł przeczytać ten list? Jeśli o tym komuś powiedział to, przysięgam go wykastrować. W ogóle jak on śmiał ruszyć coś mojego! Czemu musiał okazać się takim dupkiem?! Już nawet zaczynałam go lubić! Myślałam, że poznałam tego prawdziwego Erena. Tego wrażliwego z uczuciami. Jednak nie, myliłam się. Powinnam od początku trzymać się od niego z daleka. Myślałam, że może od teraz będzie lepiej, że uda mi się go uratować. Jednak nie! On jest już za nisko. Sam się zniszczył, ale ten dzień który z nim spędziłam wydawał się taki prawdziwy. Realny, ale jednak to wszystko było udawane. Jeszcze ten cholerny pocałunek. Czemu ten nieidealny człowiek musi mieć tak idealne usta?! Lekki posmak mięty, który został po pocałunku, do teraz jest dla mnie boskim wspomnieniem. Jeszcze ten przyjemny dreszcz...Bell! Zapomnij! On nigdy nic do ciebie nie poczuje! Chce cię dodać do tych wszystkich swoich dziwek! Nie dam mu się! Nie zakocham się w nim! Wracając do wyjazdu, ciekawe czy tata się ucieszy na mój widok. Chciałabym, aby nasz kontakt się polepszył. Zrozumiałam, że teraz jest mi bardzo potrzebny. Tyle razy się o mnie starał, a ja go odtrącałam. Oby teraz nie było na odwrót. Chcę, aby wszystko zaczęło się układać."

W tamtej chwili nie wiedziałam, ile w moim życiu zmieni ten wyjazd...

------------------------------------------

Jak myślicie, co ją tam spotka?

Następny rozdział, prawdopodobnie, dopiero w przyszły weekend :( 

Miłego czytania :)

ONA. Inna niż wszystkie...Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt