ROZDZIAŁ 14. Ostrzeżenia

9.8K 479 52
                                    

Izabella

Siedzę w jakieś kawiarni, spoglądając na swój kubek z kawą. Meg chciała tu przyjść, aby porozmawiać w spokoju. Nie wiem, po co mnie tu zabrała. Siedzimy na przeciwko siebie i nie odzywamy się ani słowem. Dręczy mnie ta cisza, muszę jej zapobiec, bo czuję, że zaraz znowu zacznę płakać. Nie chcę, aby zobaczyła mnie w takim stanie.

-Meg, po co mnie tu zabrałaś? Chyba nie po to, żeby sobie posiedzieć?- pytam spokojnym tonem, aby jej nie wystraszyć. Spogląda na mnie z uśmiechem.

-Och, tak. Przepraszam...-odpowiada zamyślona.

-Nie przepraszaj mnie ciągle- mówię do niej ze śmiechem.

-Dobrze, przepra...- w tej chwili cały stres z nas spływa. Obie wybuchamy nieopanowanym śmiechem. Teraz poczułam, że mogę zaufać tej dziewczynie. Ta mała chodząca tęcza, na pewno dużo zmieni. Mam nadzieję, że pomoże mi znowu żyć i cieszyć się z tego.

-No więc?-pytam uspokajając swój oddech.

-No to zacznę od tego, że bardzo ciesze się, że możemy się przyjaźnić. To wiele dla mnie znaczy, ponieważ w tej szkole nie ma osób, którym można zaufać. Mnie wydajesz się inna niż wszyscy, dlatego musiałam z tobą porozmawiać. Wiem, że nie zaufasz mi od razu, ale obiecuję ci, że postaram się zrobić wszystko, abyś mogła uwierzyć w moje słowa. Pamiętaj, że do mnie możesz przyjść z każdym problemem, a teraz powiedz mi , czy łączy cię coś z Erenem Brownem ?

-Yyyyy...z kim? Przepraszam, ale kto to?- pytam zakłopotana i wzruszona jej wcześniejszymi słowami. Szczerze, już powoli ufam tej dziewczynie. Myślę, że niedługo opowiem jej troszkę o sobie. Wiem, że mogę jej zaufać.

-Ty nie wiesz, kto to jest! -podnosi swój głos, widzę, że jest zdziwiona-  Czyli wiem, że nic was nie łączy. Ufffff. Pamiętasz tamtego chłopaka, który pytał o twój kolor oczu- spogląda na mnie, a ja kiwam tylko twierdząco głową- Uważaj na niego.

-Co? Dlaczego?-pytam zdziwiona.

-Opowiem ci troszkę o nim. Kiedy rok temu przyszedł do tej szkoły, nikt nie wiedział kim on jest. Początkowo był szara myszką, ale nagle, po tygodniu, zaczął ubierać się tak jak teraz. Okazało się, że jest zabójczo przystojny. Szybko został zauważony przez dziewczyny i zyskał popularność. Z czasem zaczął to wykorzystywać. Zadawał się tylko z popularsami, a dziewczyny zmieniał często, ale nie tak jak teraz. Słynie z tego, że codziennie sypia z kimś innym. Kiedy czegoś chce, to, to dostaje. Zrobi wszystko, żeby to mieć. W tej szkole krąży o nim wiele plotek, ale nikt nie wie, czy są prawdziwe. Ponoć kiedyś przeżył coś okropnego i dlatego teraz , tak się zachowuje. Proszę cię, uważaj na niego, ponieważ widzę, że jest tobą zainteresowany. Wiesz, martwię się o ciebie, bo naprawdę jesteś śliczna.

-Yyyyyy...okey. To dziwne, ale nie martw się o mnie. Zauważyłam już,  że to skończony dupek i nie mam zamiaru poddać się jego urokowi- zaczynam chichotać. Słyszę śmiech Meg, ten dźwięk jest przyjemny dla mojego ucha. Już tak dawno nie słyszałem szczerego śmiechu. Czuję, że będziemy się razem świetnie bawić. Po chwili widzę, że dziewczyna spogląda na telefon, wydaje się być zła. Nie wiem dlaczego, czy coś zrobiłam?

- Coś się stało ?- pytam smutna, ale jednocześnie zdziwiona.

- Właściwie, to tak. Muszę już iść, mama do mnie napisała, że mam przyjść na obiad- po słowie "mama" lekko się krzywdę, ale zmuszam się do łagodnego uśmiechu.

- Jasne, leć. Ja dopije kawę i też się zbieram. Do jutra, Meg- uśmiecham się szczerze. Kiwam jej tylko ręką na pożegnanie. Przed zamknięciem drzwi kawiarni słychać tylko ciche ,,Pa, Bella" .

Siedzę spokojnie w kawiarni, rozmyślając nad różnymi sprawami, aż słyszę głośny śmiech odbiegający z wejścia tego miejsca. Widzę tam paru chłopaków, a między nimi mogę dostrzec Erena. Szybko spuszczania z nich wzrok, ponieważ nie są warci patrzenia. Mogę wyczuć, że to banda popularsów. Słyszę coraz głośniejsze kroki koło mnie. Nagle przed moimi oczami ukazuje się szatyn. Spoglądam na niego obojętnie, lecz ten posyła mi jeden ze sztucznych uśmiechów, których nienawidzę.

-Chcesz czegoś?- pytam oschle.

-Ciebie, skarbie. Co robisz tutaj sama? Mam ci potowarzyszyć?- pyta zadziornie, wiem, że jego kumple siedzą obok i czekają na moją reakcję. Pokażę mu, że nie warto było tu przychodzić.

-Myślisz, że tym słabym tekstem mnie wyrwiesz? Wiem, że te wszystkie laski za tobą szaleją, ale jak dla mnie, nie jesteś jakiś wyjątkowy. Siedzę tutaj sama, ponieważ nie chciałabym siedzieć z kimś takim jak ty. Co do tego towarzystwa, to jesteś żałosny. Nie masz innych przyjaciół, czy co? Jakoś nie mam ochoty przebywać w towarzystwie takiego dupka, jak ty. Mogłabym zarazić się od ciebie debilizmem albo czym gorszym, a poza tym twój poziom jest poniżej tej podłogi, a nie chcę pobrudzić sobie spodni, a poza tym, nie lubię cie. Wiesz, jakbym chciała popełnić samobójstwo to, weszłabym na poziom twojego ego i skoczyła do poziomu twojego IQ. Wiec pa!- słyszę śmiech jego kolegów. Ma dupek nauczkę. Mimo mojemu zapewnieniu, że już się nie odezwie, słyszę jego śmiech. Co to ma znaczyć!?

- Skarbie, jesteś zadziorna. Lubię takie. Zapewniam cie, że jeszcze się we mnie zakochasz- odpowiada dumnie, patrząc prosto w moje oczy.

-Chyba śnisz -odpowiadam ostro, wychodząc z tego budynku.

,, Nie ma takiej możliwości, abym polubiła tego gościa, a co dopiero się w nim zakochać! On jest żałosny! Mam go serdecznie dość! Nienawidzę go i to nigdy się nie zmieni...."

ONA. Inna niż wszystkie...Where stories live. Discover now