ROZDZIAŁ 39. Prawda

5.2K 300 39
                                    

Dedykacja dla OrihimeInoue12331

Izabella

Ostatni przystanek Bentley. Zapraszamy do wyjścia...

Nie mogłam się już doczekać, aż zobaczę ojca. Chciałabym sobie z nim wszystko wyjaśnić. Pragnę, abyśmy byli dla siebie wsparciem. Mam nadzieję, że wybaczy mi to wszystko. Dobrze, że nie mieszkamy za daleko, bo jestem strasznie zmęczona tą podróżą.  Żwawym krokiem ruszyłam w kierunku domu. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Od mojego ukochanego domu dzieliło mnie zaledwie 10 minut drogi. Nie mogłam się już doczekać. 

,,- Tato!- mała dziewczynka rzuciła się mężczyźnie w ramiona- opowiedz mi bajkę!

Starszy pan wstał i sięgnął po dwa kubki gorącej czekolady. Mała istotka szybko pochwyciła kubek w swoje rączki i wspięła się na kolana ojca.

-Dawno, dawno temu żyła sobie piękna księżniczka. Miała długie, lśniące włosy i zielone oczka- mężczyzna poczochrał córce włosy- dokładnie takie jak ty, Bello..." 

To wspomnienie przyszło tak nagle, że z moich oczu pociekły łzy. Pamiętam to tak dobrze, jakby stało się wczoraj. Zawsze wieczorami opowiadał mi najróżniejsze bajki. Zasypiałam w jego dużych, ciepłych ramionach. Był wtedy dla mnie jak rycerz w lśniącej zbroi. Pokazał mi, że warto marzyć.

 Widziałam już mój dom. Kryło się w nim tyle wspomnień. Tych dobrych i złych. Łzy i śmiech. Uwielbiałam go. W salonie i kuchni świeciło się światło, co oznaczało, że tata jest w domu. Szybko podbiegłam do drzwi, ale przypadkowo spojrzałam w okno. Dostrzegłam w kuchni średniej wysokości kobietę. Postać miała brązowe włosy i piwne oczy. Wydawała się miła. Obok niej znajdowała się mała dziewczynka, która wyjadała przysmaki z miski. Była bardzo podobna do kobiety obok. Prawdopodobnie była jej córką. Obie miały fartuszki. Prawdopodobnie coś piekły. ,, Kim są te osoby? Co one robią w moim domu? Nic z tego nie rozumiem! " Po chwili do pomieszczenia wszedł mój ojciec. Uśmiechał się. Auć. Podszedł do starszej kobiety i objął ją w pasie i delikatnie musnął jej usta. Następnie skierował się w stronę małej dziewczynki. Wziął ją na ręce i zrobił samolocik. Dziecko zaczęło się śmieć i przytuliło MOJEGO ojca. Wydawał się taki szczęśliwy. Ze mną nigdy taki nie był. Oczy mi się zeszkliły. Nie mam ochoty go już widzieć! Chcę wrócić do babci. Ona chociaż mnie kocha.

Obróciłam się o 180 stopni  i odeszłam stamtąd. Postanowiłam pójść na peron i poczekać na najbliższy pociąg. Źle zrobiłam przyjeżdżając tu. Komu w drogę temu czas. Ruszyłam w kierunku stacji.

,, Czy on miał już kogoś wcześniej? Możliwe, że tak. Przecież ja nie chciałam spędzać z nim czasu. Nigdy nie pytałam co u niego, ale myślałam, że jak sobie kogoś znajdzie, to mi o tym powie. On ma nową rodzinę. Nie mogę mu już w tym przeszkadzać. On po prostu chciał się mnie pozbyć. To zrozumiałe. Zachował się tak jak matka. Czemu to tak boli? Nie potrzebnie, robiłam sobie nadzieję. Ma swoją wymarzoną małą córeczkę, którą nie jestem ja. To nie mnie już będzie opowiadał bajki. Nie ze mną będzie budował namiot. Nie moje potwory będzie wypędzać spod łóżka. To nie ja będę zasypiać w jego ciepłych ramionach. To nie mnie będzie kochał..."

Przez to, że płakałam, nie widziałam chodnika, więc wpadłam na kogoś. Z hukiem upadłam. Lekko zabolało. Chciałam sprawdzić, kto jest sprawcą tego czynu. Dojrzałam tylko smutne oczy i zbłąkany uśmiech. 

-Bell, przepraszam. Za wszystko- spojrzał na mnie speszony i dostrzegł moje łzy- Jezu, co się stało?- pomógł mi wstać i podniósł torbę.

-W...weź mnie stąd- to jedyne co udało mi się wykrztusić. Widziałam jego zmartwione spojrzenie. Chwycił mnie za dłoń i wskazał na samochód. Szybko weszliśmy do środka. Zapięłam pas i czekałam, aż ruszy. 

-Chcesz o tym porozmawiać?- spytał ściszonym głosem. 

-Nie teraz...- odpowiedziałam stanowczo. Nie miałam na to siły ani ochoty. Zamknęłam oczy.

,, Potrzebuję Cię..."

--------------------------

Dam da dam. 

Jutro (jeśli się wyrobię) będzie kolejny :) 

Kto się spodziewał takiego obrotu sprawy? 

ONA. Inna niż wszystkie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz