Rozdział 1

7K 302 21
                                    

- Clary, już pora! - Usłyszałam niski głos mojego taty. Przetarłam oczy, a po chwili otworzyłam je. W moim pokoju stali rodzice.

- Hmm...- mruknęłam i spojrzałam na zegarek - Jest dopiero 6.00 rano, coś się stało?

- My już musimy wyjeżdżać- odparła mama ze smutnym uśmiechem- Spakuj się, zamknij dobrze dom i przejdź przez portal. Dasz radę?

- Ja zawsze daję radę - odpowiedziałam i położyłam głowę na poduszce - O której mam tam być?

- Przed wieczorem. Maryse będzie na ciebie czekała.

- Maryse to twoja przyjaciółka? - zapytałam i ziewnęłam.

-Tak, ona też zna cały sekret- powiedział tata i ruszył w moją stronę. Pocałował mnie w czoło i szepnął - Pamiętaj, kim jesteś. I daj radę. 

- Kiedyś się zobaczymy - dodała mama, ucałowała mnie i oboje wyszli. 

Po kilku minutach usłyszałam trzaskanie drzwiami charakterystyczne dla mojego taty. Odczekałam pół godziny, po czym wstałam i skierowałam się do kuchni. Zjadłam omlety i rozejrzałam się. Prawdopodobnie widziałam to pomieszczenie ostatni raz w tym życiu. Teraz będę musiała mieszkać w Instytucie, nie wiedziałam, jak to jest. Punktualne śniadanie dla wszystkich, a jeśli ktoś się spóźni to kara? Chociaż rodzice mówili, że panowała tam bardzo miła i rodzinna atmosfera. Miałam wszystkich traktować jak braci i siostry, mimo faktu, iż jestem jedynaczką.

Po wykonaniu wszystkich porannych czynności wyjęłam dwie ogromne walizki i położyłam obok łóżka. Z garderoby zaczęłam wyrzucać wszystkie ubrania i, te lepsze, pakowałam do walizek. Potem tylko buty, kosmetyki, bloki rysunkowe, ołówki i kilka innych drobiazgów. Po dwóch godzinach byłam gotowa. W południe, ze łzami w oczach zamknęłam dom za pomocą magicznej runy i skierowałam się w stronę czarownika Michaela. Był to znajomy rodziców, a zarazem mój dobry przyjaciel.

- Cześć, Michael! - przywitałam się po wejściu.

- Clary! Nareszcie! - uśmiechnął się do mnie i wstał od biurka. Podszedł do mnie i uściskał - Oczekiwałem Cię od rana.

- Musiałam się jeszcze spakować i powspominać - westchnęłam - Nie wiem, czy dam radę.

- Na pewno dasz! - odparł szybko mężczyzna - Jesteś najsilniejszym Łowcą w swoim wieku! Wierzę w ciebie. A ty wierzysz?

- Nie wiem - wyznałam i spuściłam głowę.

- Wystarczy, że uwierzysz - powiedział i podniósł mój podbródek.

- To na tym polega cała wasza magia?- zachichotałam, a on odwrócił się i podszedł do biurka. Wyciągnął mały flakonik, po czym otworzył go i wysypał zawartość w powietrze. Po chwili gestykulacji błyszczący pył robił kształty, jakie zażyczył sobie czarownik.

- Między innymi - uśmiechnął się - Do tego trzeba mieć dobre geny. Jestem pewien, że gdybyś była czarownicą, byłabyś tak silna, jak nikt inny. Ale bierzmy się do pracy. Mam otworzyć portal do Nowego Jorku?

- Tak, poproszę. Tylko chcę miękkie lądowanie. Jestem z bagażem - odparłam.

- Już się robi. - Usłyszałam i po chwili zobaczyłam wielkie przejście koloru niebieskiego. Wypuściłam powietrze z płuc i zbliżyłam się do portalu.

- Bądź ostrożna. Poradzisz sobie, wiem to - uśmiechnął się Michael. 

Weszłam do „drzwi", trzymając walizki, gdy wszystko zaczęło wirować. Yh... Bardzo nie lubiłam się przenosić w inne miejsce za pomocą portalu. Michael spełnił swoją obietnicę. Nie spadłam na twardą podłogę, czy ulicę, tylko na miękkie łóżko. Przez chwilę miałam nadzieję, że to Instytut, jednak się myliłam. W moim nowym domu na pewno nie śmierdziało tak bardzo wampirami. Byłam w starym hotelu, prawdopodobnie zamieszkałym przez owe istoty. Dużą ilość wampirów. Głupi czarownik rzucił mnie od razu na głęboko wodę. Wyciągnęłam seraficki nóż i wstałam. Łóżko cicho zaskrzypiało. Wzięłam walizki i wyszłam z pomieszczenia. Wytężyłam słuch, jednak słyszałam tylko cicho piszczące myszy. Okropność. Wyjrzałam zza ściany i nic. Może byli na polowaniu. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść w stronę schodów. A raczej ich resztek. I po co ja zakładałam takie szpilki?! Zdjęłam je i wrzuciłam do podręcznej torby. Na każdym kroku słyszałam, jak wszystko skrzypiało. Na Anioła, czemu ja tu byłam?! Kiedy dotarłam na dół, usłyszałam syk.

- Nocny Łowca - powiedział ktoś, a ja przerażona odwróciłam się. Przede mną stał wysoki brunet z długimi kłami. Wampir.

- Gdzie twoi przyjaciele? - zapytałam i rozejrzałam się dookoła.

- Poszli na zebranie, a ja przez ten czas mam zdobyć pożywienie. Jestem młody, nigdy nie jadłem Nocnego Łowcy. - Oblizał wargi, a mnie przyszła ochota na wymioty.

- Pewnie dlatego jeszcze żyjesz. - Wywróciłam oczami. 

Czyli byłam sam. Co za ulga, ale musiałam się pospieszyć. Wampir rzucił się na mnie, jednak spodziewałam się tego. Były takie głupie. Wbiłam mu w serce nóż, a z jego wnętrzności rozprysła czerwona maź, podobna do krwi. Po chwili opadł bezwładny na podłogę. Szybko wzięłam walizki i zaczęłam szukać wyjścia. Znalazłam je po kilku minutach. Oparłam się o mur kilkadziesiąt metrów dalej i starałam się wyregulować oddech. Moje włosy były posklejane od potu i jakiejś mazi, moje ubranie nie było w lepszym stanie. Po uspokojeniu rozejrzałam się dookoła. Gdzie ja teraz byłam? Zmrok już zapadł, nie wiedziałam, że to tak dużo czasu mi zajęło. Ale podróż z Idrisu do Nowego Jorku była długa. Wstałam i wzięłam swoje walizki. Szłam, dopóki nie zobaczyłam metra. W Nowym Jorku znajdowały się tylko dwa Instytuty, drugi po drugiej części miasta. Czyli ten musiał być... Pięć przecznic stąd! Nie było źle. Wsiadłam do pustego metra i wyciągnęłam telefon. Już 9 wieczorem. Pewnie się o mnie martwili. Na następnym przystanku wsiadł jakiś mężczyzna, który dziwnie się na mnie patrzył. Pewnie dlatego, że nie wyglądałam najlepiej. Jednak po chwili zauważyłam, że ma niekształtne dłonie. Tylko nie demon. Znowu?? Gdy nie patrzył, wstałam i podeszłam do niego od tyłu. Szybko wbiłam mu seraficki nóż w brzuch, a po chwili jego ciało zniknęło. Oczywiście na moim ubraniu oraz skórze zostały resztki jego ciała. Jak ja się pokażę? Zmęczona usiadłam na siedzeniu. Po kilkunastu minutach wysiadłam i rozejrzałam się. Z daleka zauważyłam szczyt Instytutu. Nareszcie! Musiałam jeszcze przejść jakiś kilometr i byłam na miejscu. Przechodząc przez park, poczułam charakterystyczną woń, a raczej smród. Siarka. Tylko demony tak śmierdzą. Nie wierzyłam. Po chwili usłyszałam dziwny dźwięk i zobaczyłam pełzającego w moją stronę stwora. Podbiegłam w jego stronę i próbowałam wbić nóż jak najbliżej serca, jednak było ciężko. Po chwili powalił mnie na ziemię. W ten sposób przeturlałam się w kwiatki i wilgotną ziemię. Kiedy myślałam, że to koniec, jego wszystkie macki były w powietrzu, a demoniczne serce było odsłonięte, wcelowałam tam nóż. Po chwili go nie było. Leżąc w błocie, próbowałam się uspokoić. Nigdy nie zabiłam trzech stworów w niecałe cztery godziny. Gdzie rodzice mnie wysłali? Tu się roiło od potworów. W końcu wstałam, wytrzepałam resztki ubrań, wzięłam bagaże i zmęczonym krokiem ruszyłam w stronę Instytutu. Po 15 minutach stałam przed ogromnymi drewnianymi drzwiami. Ledwo chodziłam. Byłam wycieńczona. Zapukałam, a po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich kobieta średniego wzrostu i wieku.

- Clary! Wejdź! - krzyknęła z ulgą, a ja weszłam - Dziecko! Jak ty wyglądasz?! Co się stało?! - krzyknęła ponownie, widząc mnie w dziennym świetle. Westchnęłam. W ciągu ułamka sekundy pojawiły się cztery postacie. Trzech nastolatków i jeden dorosły mężczyzna. Zapewne mąż Maryse.

- Macie strasznie dużo demonów w tym mieście - powiedziałam i oparłam się o rączkę od walizki.

- Zaatakował cię demon? - zapytał mężczyzna.

- Dwa - odparłam - I wampir. To... Gdzie jest mój pokój? Jestem wykończona.

- Isabelle, zaprowadź Clary - zarządziła starsza kobieta, a ja skierowałam się za dziewczyną o czarnych włosach. Była bardzo wysoka i ładna.

- Jestem Isabelle, dla przyjaciół Izzy - powiedziała i podała mi rękę.

- Clarissa, dla przyjaciół Clary - odparłam - Może jutro ci podam dłoń? Nie chcę cię wysmarować wnętrznościami demonów.

- Jasne - zaśmiałyśmy się.

 Po chwili stanęłyśmy przed drzwiami z napisem „Clary". Izzy otworzyła je i powiedziała:

-Witaj w nowym domu.


**********

Jak wam się podoba rozdział? Napisałam go w oczekiwaniu na kulig :)

Do następnego, miśki!

~~Lili





Inna historia o Darach Anioła ✔✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz