Rozdział 12

2.9K 168 5
                                    

Obudziłam się, gdy w moim pokoju panował jeszcze półmrok. Ręce Jace'a oplatały mnie w pasie. Zaspana otworzyłam oczy i sprawdziłam godzinę. Był 5.00 rano. Pora wstawać, musimy wyruszyć jeszcze przed świtem, czy coś takiego mówił Magnus. Szybko wstałam i narzuciłam na siebie miętowy szlafrok. Już po chwili szłam ciemnym korytarzem w stronę kuchni. O dziwo, paliło się tam światło.

- Cześć, Clary. - Usłyszałam i odwróciłam się gwałtownie. Na krześle siedział Alec i pił kawę.

- Cześć, Alec - odparłam i ziewnęłam. Wstawiłam wodę na kawę, a z lodówki wyjęłam jogurt. - Co ty tu robisz tak wcześnie?

- Jest już 5.00. Za godzinę musimy ruszać. Próbowałem obudzić Izzy, jednak dostałem tylko poduszką w głowę. No i ból ucha, bo jej piski są nie do zniesienia. Z tego powodu postanowiłem nie wchodzić do was - zaśmialiśmy się - A co ty tu robisz o tak wczesnej porze?

- To samo co ty. Za godzinę musimy ruszać. Jace ciągle śpi, chociaż zaraz zapewne przyjdzie - odpowiedziałam i wlałam wrzątek do kubka.

- Dziwna ta historia, nie? - zapytał mnie chłopak po chwili ciszy.

- Strasznie - odparłam i usiadłam naprzeciwko niego.

- Nasz gatunek jest zagrożony i tylko ty możesz go uratować. Jeśli przez ciebie zginiemy, przysięgam, że cię zabiję - oznajmił, udając poważnego, lecz nie wychodziło mu to najlepiej. Zachichotałam i odstawiłam kubek.

- Jak chcesz. A zmieniając temat... Jak było na imprezie u Magnusa po naszym wyjściu? - zapytałam zaciekawiona i bacznie obserwowałam bruneta. W ciągu ułamka sekundy, na jego twarzy pojawił się rumieniec, a kąciki ust poruszyły się w górę. Aha...

- Normalnie. Jak na każdej imprezie - skłamał.

- A co myślisz o Magnusie, Wielkim Czarowniku Brooklynu? - zadałam kolejne pytanie i lekko uniosłam brew do góry. Czarnymi paznokciami wystukiwałam rytm o blat.

- Jest... Spoko gościem. Fajnie, że chce nam pomóc. - Kolejne kłamstwo.

- Kiedy wróciłeś?

- Przed północą.

- Poznałeś kogoś?

- Nie.

- Piłeś coś?

- Nic.

- Isabelle była z tobą?

- Nie.

- Całowałeś się z Magnusem?

- Tak.

- Wiedziałam! - krzyknęłam.

- Nie, nie! - krzyknął Alec - Ty podstępna intrygantko!

- Mam na imię Clary! - uśmiechnęłam się - Alec ma chłopaka, Alec ma chłopaka!- zaczęłam krzyczeć.

- Co takiego? - zapytała Isabelle, wchodząc do kuchni. Nie wyglądała najlepiej. Jej włosy sterczały w różne strony, tusz do rzęs był rozmazany. Oczy podkrążone. Ktoś tu nieźle się zabawił podczas kupowania kosmetyków.

- Alec ma chłopaka! - pisnęłam z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Skąd wiesz? - mruknęła, podchodząc do stołu i biorąc mój kubek w obie ręce. Po chwili odstawiła go z powrotem i usiadła, a raczej rzuciła się na krzesło.

- Całował się z Magnusem! - odparłam.

- Co takiego?! - krzyknęła zszokowana dziewczyna. Na jej twarzy zagościło zdziwienie, a po kilku sekundach radość.

Inna historia o Darach Anioła ✔✅Donde viven las historias. Descúbrelo ahora