Rozdział 24

2.3K 137 3
                                    

Znowu. Znowu to okropne Miasto Kości, które mnie przerażało. Szliśmy z Jace'em tym samym korytarzem, co ostatnio. Moje serce biło szybciej niż zazwyczaj. Denerwowałam się. Nie chciałam być przywódcą Nocnych Łowców. Ja chciałam być zwykłym Nocnym Łowcą. Wiedziałam jednak, że najpierw trzeba wykonać obowiązki.

- Będzie dobrze - szepnął Jace i wziął mnie za rękę. Kciukiem jeździł po moim nadgarstku, gdy nagle zatrzymał go i spojrzał na mnie zdziwiony. Stanął i podwinął rękaw mojej koszuli, przez co ukazała mu się moja nowa runa.

- Co to jest? - zapytał.

- Runa, nie widzisz? - zapytałam, wzruszając ramionami.

- Runa parabatai - powiedział.

- Runa parabatai - przytaknęłam.

- Izzy jest twoim parabatai?

- Tak jakby - odpowiedziałam, a chłopak zacisnął wargi i spojrzał w bok.

- Clary... - westchnął.

- Jestem gotowa - odpowiedziałam, poprzedzając jego wypowiedź - Jestem gotowa, Jace. Wiem, że parabatai nie jest do zabawy. Że jest to poważna sprawa. Wiem, jakie są konsekwencje, co się dzieje. Ty masz Aleca i żyjesz. Więc co zaszkodzi, gdy ja będę miała Izzy?

- Clary... - powiedział ponownie, po czym objął mnie. Pocałował we włosy. - Przepraszam. Po prostu... Zaskoczyłaś mnie. I Izzy też. Ale... Nieważne. Chodźmy już - dodał i ruszyliśmy. Postanowiłam nie naciskać na niego. Tylko nie rozumiałam, o co w tym wszystkim chodziło. Przecież posiadanie parabatai nie jest niczym złym, prawda?

- Jesteśmy na miejscu - oznajmił, a ja rozejrzałam się. Miał rację. Znajdowaliśmy się w tej samej Sali, co ostatnim razem. Wokół stali Cisi Bracia z podniesionymi rękami, co mnie lekko przerażało. W naszą stronę podszedł jeden z mężczyzn, zapewne Brat Jeremiasz.

Co sprowadza was do nas ponownie?

Ten głos w mojej głowie spowodował małą dawkę wstrząśnięcia psychicznego. Nienawidziłam tego uczucia. Jakby ktoś grzebał w moich myślach, wspomnieniach. Po prostu straszne.

- Chcemy się dowiedzieć, w ilu procentach Clary jest Nocnym Łowcą - oznajmił blondyn stojący obok mnie, a ja pokiwałam głową potwierdzająco.

Chcecie wiedzieć, czy Clary jest najlepszym Nocnym Łowcą, prawda? My, Cisi Bracia wiemy o wszystkim.

- Tak - westchnęłam.

Clarisso, czy zdajesz sobie sprawę, że jest to bardzo bolesny proces? Czy jesteś na to gotowa?

- Jestem - odparłam pewnie i stanęłam na środku, gdzie ostatnio.

To będzie coś podobnego do ostatniego razu. Tylko o wiele, wiele bardziej bolesnego.

Usłyszałam i wzięłam głębszy oddech. Po chwili ponownie usłyszałam głosy w mojej głowie. Były bardzo głośne i mówiły coś po łacinie. Nie byłam w stanie myśleć, czułam, jak coś ściska moją głową. W tym celu złapałam ją i starałam się odepchnąć ból. Bez skutku. Nagle usłyszałam straszny krzyk, po chwili dotarło do mnie, że jest on mój. Czułam, jak w moich oczach zbierały się łzy z powodu tego okropnego uczucia. Głosy nie ustępowały, wręcz przeciwnie, nasilały się. Myślałam, że nie wytrzymam. Starałam się oddychać, lecz nie mogłam. Nogi były bezsilne, więc upadłam. Mój oddech stawał się coraz bardziej urywany, Odpychałam ból, jak się dało, i nagle, wszystko ucichło. Nie czułam już żadnego bólu, żadnych głosów w mojej głowie. Mogłam myśleć, oddychać.

- Clary, wszystko okej? - zapytał Jace, podbiegając do mnie. Wstałam i przetarłam mokre policzki.

- Tak - wyszeptałam.

Inna historia o Darach Anioła ✔✅Where stories live. Discover now