Rozdział 16

2.6K 148 6
                                    

- Ale, Izzy, co się stało? - zapytał zdezorientowany Alec, gdy wychodziliśmy z Instytutu.

- Wampiry potrzebują naszej pomocy. Demony je zaatakowały - odparła, idąc szybko w stronę hotelu zamieszkałego przez nieżywe stworzenia.

- Przecież demony nie interesują się wampirami - stwierdziłam i wyjęłam seraficki nóż.

- Właśnie - przytaknął Jace - Poza tym demony nie ujawniają się w dzień.

- Cóż... - odparła brunetka - Te demony mają inny cel.

- Chodzi o przywódcę - szepnęłam.

- Co? - zapytał Alec.

- Muszą złapać przywódcę - powiedziałam głośniej - Żeby podarować go Michaelowi.

- I wszystko jasne - westchnął blondyn i przeczesał dłonią włosy.

- Musimy się rozdzielić - zarządziła Isabelle i wszyscy przytaknęliśmy.

- Ja i Isabelle idziemy od tyłu. Powodzenia! - rzucił brunet i obydwoje zniknęli.

- Mam nadzieję, że dobrze walczysz - powiedział Jace i przepuścił mnie w drzwiach.

- Jak nikt inny - rzuciłam i rozejrzałam się. To był ten sam hotel, w którym pojawiłam się przez przypadek. Teraz zaczynałam wątpić, czy to był przypadek, czy też nie - Którędy idziemy?

- Tędy - powiedział i wskazał na stare przejście. 

Ruszyliśmy w tamtą stronę. W rękach trzymałam nóż i ostrożnie rozglądałam się dookoła. Po chwili usłyszałam ciche krzyki, a po kilkunastu sekundach zobaczyłam istną walkę. Wokół były wampiry dzielnie walczące z demonami, jednak przegrywały. Bezmyślnie rzuciłam się na wysokiego, dobrze zbudowanego szatyna, który próbował odrzucić atak trzech okropnych istot. Jednemu przecięłam głowę, a drugiemu wyjęłam serce.

- Dziękuję. Jestem Raphael. Przywódca - powiedział szybko.

- Clary. Tak w międzyczasie powiem ci, że te demony są tu przez ciebie - odparłam.

- Dlaczego? - zapytał zdziwiony, a w tym samym momencie oślizgły stwór rzucił się na mnie. Zaskoczona upadłam na podłogę i upuściłam jedyną broń.

- Clary! - krzyknął wampir i szybko ugryzł demona, który po chwili zniknął.

- Tym razem ja dziękuję - odpowiedziałam i rozejrzałam się. Sytuacja została opanowana, zostało raptem kilku demonów.

- Musimy porozmawiać - oznajmił Raphael i przepuścił mnie w innych drzwiach.

- Masz rację - mruknęłam i weszłam do środka. Usiadłam na białej kanapie i zerknęłam na chłopaka.

- Nie rozumiem tego. Demony, a wampiry to prawie jedność. No... Daleko nam do jedności, ale zawsze się mijaliśmy. I to jeszcze w B... dzień*?- zapytał, przechadzając się i myśląc.

- Pozwól, że ci w skrócie wyjaśnię - zaproponowałam i rozsiadłam się wygodnie - Czarownik Michael jest żądny zemsty na moich rodzicach, którzy nielegalnie... Próbowali stworzyć nową rasę poprzez picie różnego rodzaju krwi.

- Morgenstern - wysyczał przez zęby, spoglądając na mnie złowrogo - Clarissa.

- Tak to ja, ale nie jestem taka jak oni - zaprzeczyłam szybko.

- Musisz mieć ich krew. I, o ile się nie mylę, miałaś włosy tak jasne, jak twój ojciec - odparł.

- Rudy jest moim naturalnym kolorem włosów - zauważyłam zdziwiona.

Inna historia o Darach Anioła ✔✅Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang