Rozdział 14

2.6K 211 0
                                    

- Cisi Bracia są dziwni - stwierdziłam, gdy wychodziliśmy. Jace splótł swoje palce z moimi.

- Wiem - odparł.

- Ciągle się powtarzają i gadają o bzdetach... "A wracając do tematu"... "Jednak"... Myślałam, że nie wytrzymam - jęknęłam, a blondyn parsknął śmiechem.

- Ale spójrz na to z drugiej strony. Wiemy wszystko. Teraz trzeba tylko dowiedzieć się, gdzie jest Michael. A potem będzie piękne i długie życie razem.

- Masz rację - przytaknęłam, skupiając się na ostatnich słowach chłopaka. 

Razem... Jeśli przeżyję. Po chwili wyszliśmy z tego okropnego miejsca i spotkaliśmy bliźniaków.

- Nareszcie jesteście! - krzyknęła zniecierpliwiona Isabelle.

- Udało się? Co wiecie? - zapytał Alec.

- Porozmawiamy na ten temat w domu - uciął Jace.

- Może pójdziemy na jakiś obiad? - zasugerowałam, idąc przez cmentarz.

- A może ja coś ugotuję? - zaproponowała Isabelle.

- Nie! - krzyknęliśmy chórem.

- Niech wam będzie, chodźmy do jakiejś knajpy - prychnęła dziewczyna.

- Izzy, nie obraź się, ale ty nie umiesz gotować - powiedziałam szczerze.

- Ale ja lubię to robić - westchnęła.

- Coś na to zaradzimy - odparłam, pocieszając ją.

Po kilkunastu minutach siedzieliśmy w pizzerii i czekaliśmy na zamówienie.

- Rodzice wrócili! - krzyknęła nagle brunetka, przez co kilka ludzi spojrzało na nią dziwnie.

- I co z tego? - zapytał Alec.

- Będziemy musieli się ukrywać - powiedziałam - W moim pokoju.

- Myślicie że coś wiedzą? - zapytał Jace.

- Z tego, co mi wiadomo, Maryse wie tylko, że moi rodzice wyjechali. Czyli wie tyle, ile ja, kiedy tu się pojawiłam - odpowiedziałam, a w tym samym momencie kelner podał nam dużą pizzę - Dziękujemy - powiedziałam, uśmiechając się serdecznie, co najwyraźniej nie spodobało się mojemu chłopakowi.

- A może powiemy rodzicom? - zaproponowała Izzy.

- Nie! - krzyknęłam od razu.

- Czemu nie? To nie jest głupi pomysł - odparł brunet, przeżuwając kawałek obiadu.

- Nikt nie może o tym wiedzieć. Nikt. To jest nasz sekret. Nasza tajemnica - odpowiedziałam, ściszając głos - Musimy sami rozwiązać tę zagadkę.

- Clary ma rację - przytaknął Jace, jednak bliźniaki nie byli tacy pewni.

- Wiem, że to wasi rodzice i że im ufacie. Musimy działać na własną rękę - dodałam - Nie możemy nikomu ufać. Jesteście z nami?

- Tak - odpowiedzieli zgodnie, a ja odetchnęłam z ulgą i zaczęłam jeść posiłek.

*****************

- Ale co to może znaczyć? - zastanawiał się Jace, krążąc po moim pokoju. Siedzieliśmy sami, to znaczy Jace chodził, a ja leżałam na łóżku. Bliźniacy poszli na jakieś rodzinne spotkanie.

- Nie wiem - odparłam - Pewnie Alec z Isabelle wpadną na coś. Jesteśmy sami, nie skupiajmy się teraz na tym, proszę.

- Miasto popiołów, popiołowy dom, coś, co nie będzie pasowało - mruknął pod nosem, a ja jęknęłam i rzuciłam głowę w poduszki. Po chwili poczułam, jak materac ugina się pod ciężarem chłopaka. Jego ręka objęła mnie, a usta musnęły moje włosy. Odwróciłam się do niego.

Inna historia o Darach Anioła ✔✅Where stories live. Discover now