Rozdział 2

6.1K 281 39
                                    

Po wejściu do pokoju i pożegnaniu z Isabelle, jedyne, o czym marzyłam to gorąca kąpiel i łóżko. Wiedziałam jednak, że najpierw muszę się rozpakować. „Co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj". Tata zawsze tak powtarzał. Żeby go zdenerwować, wymyśliłam podobne przysłowie. „Co masz zrobić jutro, zrób za dwa dni". Nigdy nie zapomnę jego wyrazu twarzy, kiedy to usłyszał. Na początku się wkurzył, jednak po chwili wybuchnął głośnym śmiechem. Parsknęłam śmiechem na to wspomnienie i rzuciłam obie walizki na łóżku. Kiedy rozsuwałam je, usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Kto to może być?

- Proszę - powiedziałam głośno, a po chwili drzwi się otworzyły. Odwróciłam się i zobaczyłam Maryse.

- Witaj, Clary. Możemy chwilę porozmawiać? - zapytała z promiennym uśmiechem.

- Oczywiście - odpowiedziałam i przesunęłam walizki w celu zrobienia więcej miejsca.

- Wiem, że zapewne jesteś bardzo zmęczona... - zaczęła, jednak jej przerwałam.

- I tak muszę się najpierw rozpakować - powiedziałam, a kobieta zaśmiała się.

- Jocelyn mówiła mi, że jesteś bardzo uparta i lubisz przerywać w pół zdania.

- To jedne z wielu moich zalet. - Wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu i zaczęłam wieszać ubrania w garderobie.

- Co u rodziców? - zapytała.

- Nie wiem. Nie mogę się z nimi kontaktować. Wyjechali o 6.00 rano, więc pewnie są już na miejscu - odparłam, wzruszając ramionami.

- Mówili coś ciekawego?

- Nie- powiedziałam szybko i westchnęłam. Usiadłam obok na łóżku i popatrzyłam na kobietę. - Powiedzieli, że ze względu na moje bezpieczeństwo nie będą mi nic mówić. Nawet nie wiem, dokąd wyjechali.

- Hm... - mruknęła Maryse - Mi powiedzieli to samo.

- Myślisz, że mają problemy? - zapytałam.

- Myślę, że tak. Ale jestem pewna, że dadzą sobie radę. Trzeba w nich wierzyć - uśmiechnęła się ciepło.

- Oby - szepnęłam.

- A jeśli chodzi o demony, powiadomiliśmy już Clave. To dziwne. Nie dostaliśmy żadnego powiadomienia o obecności demonów. Gdzie ich spotkałaś? - Kobieta szybko zmieniła temat.

- Jednego w metrze, a drugiego w parku niedaleko. A czarownik odesłał mnie do hotelu zamieszkiwanego przez wampiry. Na szczęście wszyscy byli na jakimś spotkaniu, tylko jeden został. Szybko go załatwiłam i uciekłam - odparłam.

- Dobrze cię rodzice wychowali - uśmiechnęła się ciepło i mnie przytuliła - Wraz z moim mężem, Robertem musimy jutro wyjechać na dwa tygodnie do Idrisu. Wzywają wszystkich dorosłych Łowców z powodu nadmiernej ilości demonów. Jesteś bardzo zdolna, mądra i silna. Opiekuj się resztą. W razie alarmu zabijcie wszystkie demony. Wierzę w Ciebie.

- Ja też - powiedziałam cicho.

- Tymczasem muszę iść. Już po północy. Dobranoc - dodała po chwili i wyszła.

- Dobranoc - szepnęłam do siebie.

Po godzinie skończyłam się rozpakowywać i stwierdziłam, że jak najszybciej musiałam iść na zakupy. Może Isabelle będzie chciała mi towarzyszyć. Weszłam do mojej prywatnej łazienki i wzięłam szybką kąpiel. Ciągle czułam na sobie zapach siarki, lecz już nie tak silny. Po porannej kąpieli powinien zniknąć. Moje długie, rude włosy zaplotłam w kłosa i położyłam się do łóżka. Po kilku minutach już spałam.

Inna historia o Darach Anioła ✔✅Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora