Rozdział 7

4.1K 203 13
                                    

Ruszyliśmy w stronę nowo odkrytego miejsca. Rozglądałam się dookoła i przerażało mnie wszystko. Na podłodze leżały kości, na ścianach widniały ślady krwi.

- To jest straszne - stwierdziłam, a blondyn mi przytaknął. 

Po przejściu dwustumetrowego korytarza znaleźliśmy się w małym pokoju. Zapaliłam lampkę na biurku i usiadłam na starym krześle. W tym samym czasie Jace rozglądał się i sprawdzał różne książki.

- Przez 17 lat tu mieszkałam i nie miałam pojęcia o istnieniu tego pomieszczenia - powiedziałam zszokowana, przeglądając różne pliki.

- Clary, chodź na chwilę. - Usłyszałam i podeszłam w stronę chłopaka. W dłoniach trzymał małe flakoniki z różnokolorową cieczą.

- Co to jest? - zapytałam i wzięłam jeden flakonik do ręki. Otworzyłam i powąchałam. Znajomy zapach...

- Nie wiem - odpowiedział cicho.

- Krew demona - stwierdziłam, po czym odłożyłam buteleczkę i wzięłam następną. Rozróżniałam zapachy.

- Tutaj jest mnóstwo krwi. Krew demona, anioła, Nocnego Łowcy, wampira, wilkołaka - zaczęłam wyliczać.

- ... Czarownika, wróżki- dokończył Jace. Usiadłam przy biurku i wszystko starannie zanotowałam w starym notesie.

- Coś jeszcze? - zapytałam.

- Jest jeszcze kilka buteleczek, jednak nie wiem, co jest w środku. Myślę, że powinniśmy je wziąć i skierować się do Magnusa - stwierdził.

- Dobry pomysł - przytaknęłam - Ale jeszcze poszperajmy. Może coś znajdziemy - dodałam, po czym potworzyłam wielką księgę. Kaszlnęłam z powodu ilości kurzy, ale już po chwili przeglądałam zawartość, która mnie przeraziła.

- „Clarissa Fray. 28.10.2009 rok. Zachowania po spożyciu krwi anioła: Nadpobudliwość, siła i energia" - przeczytałam na głos.

- Twój ojciec testował na tobie krew anioła?!- krzyknął z niedowierzaniem Jace.

- Nie - powiedziałam cicho - To już nie jest mój ojciec.

- Co jest jeszcze? - zadał kolejne pytanie i podszedł do mnie. Zaczęłam czytać księgę od samego początku.

- „Jocelyn Morgenstern" 13.01.1990 rok. Zachowania po spożyciu krwi wampira: Senność, zmiany nastrojów, żądza krwi".

- Żądza krwi? - zapytał ponownie blondyn z większym niedowierzaniem.

- Już zmierzch - powiedziałam nagle, odbiegając od tematu - Wracajmy. Weźmy to wszystko i sprawdzimy w Instytucie.

- Co, jeśli ktoś nas nakryje i będzie zadawał pytania?

- Tu jesteśmy w niebezpieczeństwie. A w Instytucie nikt o niczym się nie dowie - stwierdziłam, po czym spakowałam wszystkie flakoniki i dokumenty do średniej wielkości torby na ramię.

- Jak my to teraz zamkniemy? - zapytałam, stojąc w starym gabinecie ojca i patrząc się na dziruę w ścianie.

- Może jakieś zaklęcie? - zaproponował Jace z uśmiechem, a ja dałam mu kuksańca w bok.

- Nie jesteśmy czarownikami, tylko Nocnymi Łowcami - odparłam ze śmiechem.

- Ach... No tak. Zapomniałem - odpowiedział udając poważnego, jednak nie wychodziło mu to zbyt dobrze. 

Podeszłam do wejścia i zaczęłam się uważnie rozglądać. Przecież musiał tu być jakiś przycisk, co zamykał tę jaskinię. Po chwili wpadłam na genialny plan. Zwinnym ruchem wyjęłam mały, fioletowy kamyczek, a dziura momentalnie się zamknęła. Szybko ułożyliśmy książki na półce i skierowaliśmy się do wyjścia. Weszliśmy przez Główny Portal w Idrisie i już staliśmy przed Instytutem. Było ciemno, a w domu nie paliły się żadne światła. Cicho weszliśmy i skierowaliśmy się stronę z naszymi sypialniami.

Inna historia o Darach Anioła ✔✅Where stories live. Discover now