Rozdział 1

2.1K 120 9
                                    



Przyjaźń była dla mnie ważna, najważniejsza. Amber Collins była mi bardzo bliska znaliśmy się od kilku dobrych lat,wspiera mnie i jak jedyna mnie nie zostawiła. Choć każdy właśnie tak robił, nie miałam rodziny, moja mama nie żyła, ojciec również a ja była jedynaczką wiec przyjaźń byłą moim priorytetem dzięki któremu nie byłam sama. Jednak z biegiem czasu grono moich przyjaciół zdecydowanie zmalało. Elena wyjechała wraz z Damonem, zwiedzali świat, oczywiście mieliśmy kontakt jednak jak dla mnie rozmowa telefoniczna raz na tydzień jest nie wystarczająca.Nie miałam jej tego za złe, ponieważ w końcu zaakceptowała to że jest wampirem i nauczyła się z tym żyć. Bonnie Bonnet miejscowa czarownica, byłam z nią bliżej niż z Eleną, ona odnalazła szczęście jako jedyna z mojej grupy przyjaciół była człowiekiem który wciąż żył. Kilka lat temu wyjechała wraz z Jeremym bratem Eleny na drugi koniec kraju i tam ułożyła sobie życie.Stefan Salvatore przyjaciel, na początku obiekt moich westchnień  wyjechał sama nie wiem gdzie, zniknął z dnia na dzień zostawił jedynie list aby go nie szukać pomimo tęsknoty za nim uszanowałam t . Matt Donavan człowiek który niestety przecenił swoje możliwości i zginął z ręki wampira.

Wiec ja zostałam z Amber Colins była dla mnie ważna, być może nawet najważniejsza, mieszkaliśmy razem,dzieliłam z nią codzienność była dla jak siostra której nie miałam.

Dzisiejszego wieczoru mieliśmy spędzić razem damski wieczór w towarzystwie wina i krwi z woreczka.

Były nocy w których lepiej nie wychodzić z domu i właśnie ta noc była jedną z nich . Pełnia, wilkołaki biegały po lesie gotowe rzucić się do gardła każdemu wampirowi który stanie im na drodze. Ugryzienie wilka było śmiertelne dla wampira dlatego też jak co miesiąc woleliśmy się nie wychylać i tą jedną noc spędzić w domu.Czekałam na Amber już od dobrej godziny, nie wiedziałam gdzie jest. Martwiłam się o nią jednak jednocześnie byłam na nią zła. Po raz kolejny przyłożyłam telefon do ucha czekając aż odbierze ale już kolejny raz nic takiego się nie stało.

-Amber to nie jest śmieszne jeśli za 15 minut nie zadzwonisz albo nie dasz znaku życia to idę Cie szukać. A jak znajdę Cie w ramionach jakiegoś napalonego nastolatka to powyrywam Ci wszystkie włosy z głowy.

Powiedziałam już całkowicie zła nagrywając wiadomość i wyprowadzona z równowagi siedziałam na kanapie i wpatrywałam się w ekran telefonu. Mistic Falls z biegiem czasu zaczęło być miastem wilkołaków było ich naprawdę sporo. Zazwyczaj próbowałam być optymistyczna jednak teraz w głowie miałam same czarne scenariusze kiedy piętnaście minut minęło od razu wstałam z kanapy założyłam kurtkę i czym prędzej wsiadłam do mojego auta.Najpierw sprawdziłam bar, tam nie było mojej przyjaciółki,przemieszczałam się po okolicy i sprawdzałam każde miejsce w którym zazwyczaj bywa, jednak jej nie znalazłam. Moje serce biło coraz szybciej, został tylko las. Chcąc nie chcąc musiałam się tam udać jednak już u skraju lasu zauważyłam moją przyjaciółkę wyglądała okropnie momentalnie wyszłam z auta aby już po chwili z wampirza szybkością usadowić ja na fotelu pasażera a ja od razu zajęłam miejsce za kierownica .

-Amber , Amber proszę powiedź że to nie to co myśl..

Nie zdążyłam dokończyć ponieważ moim oczom ukazało się ugryzienie na jej ramieniu nie mogłam jej stracić dobrze wiedziałam że ugryzienie wilka jest wyrokiem śmierć. Nie mogłam jej stracić, nie mogłam,zmarszczyłam czoło próbując coś wymyślić cokolwiek . Oparłam dłonie o kierownice i przymknęłam oczy moje rozmyślenia przerwał głos mojej przyjaciółki.

-Sama nie wiem jak znalazłam się w lesie , Caroline nie przejmuj się to nic takiego.

Powiedziała to słabym głosem spojrzałam na nią oburzona .

-Zostałaś pogryziona przez wilkołaka , jesteś wampirem i to nic takiego ? Nie jestem głupia tak jak ty. Kto inteligentny idzie do lasu w pełnie? No kto ? Ale nie ważne kazanie odpuszczę na jakiś czas teraz jedziemy po antidotum

Przyznałam ostrym głosem nie znoszącym sprzeciwu po czym ruszyłam w stronę naszego domu. Nie chciałam widzieć Klausa, sama myśl że go spotkam wzbudzała we mnie mieszane uczucia. Nie lubiłam kiedy ktoś miał nade mną władze a teraz dokładnie tak było choć on jeszcze nie miał o tym pojęcia. Jeszcze.


Zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy, w tym momencie dziękowałam za wampirzą szybkość pomogłam przebrać się Amber i już po kilku minutach kierowałam się w stronę Nowego Orlenu. Moja przyjaciółka popijała burbon z butelki, wiedziałam ze nie mamy czasu. Brunetka twierdziła że  czuje się dobrze jedna wiedziałam że już niedługo to się zmieni. Byłam na nią zła między nami powstała krępująca cisza którą przetrwał głos Amber.

-Stara miłość nie rdzewieje.

Powiedziała nagle obrzuciłam ją zabójczym spojrzeniem, rozmawiałam z nią kiedyś o Klausie w końcu rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim między nami nie było tematów tabu. Nic nie powiedziałam spojrzałam na drogę z nadzieją że nie będzie już o tym wspomnąć jednak no cóż nadzieje jest matką głupich.

-Wiem ze jesteś zła ale to nie zmienia faktu że za jakieś dwie godziny go zobaczysz, wampiry mają doskonała pamięć z pewnością o nim nie zapomniałaś,o tym co do niego czułaś . No dalej powiedz cokolwiek.

-Cokolwiek? Jesteś idiotką.

-Może i jestem ale to nie zmienia faktu że moje życie jest w rękach Kalusa Mikaelsona wolała bym odciągnąć myśli od tego że już nie długo czego mnie śmierć.

Byłam pełna obaw a moje myśli w tej chwili były wypełnione naprawdę wieloma sprawami , miałam istny mętlik . W końcu nie miałam pewności ze Klaus mi pomoże , z pewnością już o mnie zapomniał . Nie znałam jego adresu nie miałam nawet jego numeru telefonu, więc nie wiedziałam czy wciąż jest w Nowym Orlenie miałam wiele niewiadomych jednak mina Amber mówiła wiele, wiedziałam że ma racje. Mogłam ją stracić ja czułam się z tym okropnie a co dopiero ona. Uśmiechnęłam się pocieszająco. 

-Nie przesadzaj, twoja rana zniknie już ja o to zadbam a wtedy skopie Ci dupę i wyrwę Ci wszystkie włosy z tej twojej pustej głowy. Jeszcze się ze mną pomęczysz co najmniej dwa wieki więc nie dramatyzuj.

-A ty nie zmieniaj tematu. 

-Ja ? Ja nie zmieniam tematu po prostu jeśli chodzi o Klausa ja nie mam nic do powiedzenia. 

-Ale wiesz że nie ma nic za darmo ? Z pewnością będzie chciał coś w zamian za jego krew. 

-Wiem o tym ale ty się o to nie martw jeśli nawet miała bym sprzedać  dusze diabłu aby uratować Ci tyłek zrobiła bym to. Chociaż zarwanie paktu z diabłem wydaje się bardziej kuszące niż rozmowa z Klausem.

Przyznałam po czym obie się zaśmieliśmy, wiedziałam ze sytuacja jest trudna jednak miałam nadzieje że wszystko się ułoży w końcu nie było innego wyjścia, życie Amber było w rękach Klausa i choć było to naprawdę beznadziejne to właśnie tak wyglądała sytuacjach.

Po kilu godzinnej podróży w końcu minęliśmy znak informujący że wjeżdżamy do Nowego Orleanu.

Dopiero teraz poczułam jak moje serce przyspiesza, teraz do mnie dotarło że po kilku latach ponownie stanę twarzą w twarz z Klausem .

-Nowy Orlean wita Caroline . 

Vampire Barbie Where stories live. Discover now