Rozdział 17

1.1K 95 8
                                    

Świat się rozmył nie widziałam nic czułam tylko krew,słyszałam tylko puls dziewczyny który słabł.Moje serce biło szybciej, a ja nie mogłam sie powstrzymać, moje kły rozrywały skórę ognistowłosej.

-Kochana..

Doszedł do mnie słaby głos Klausa który jakby się zatracał w rzeczywistości. Nie przestawałam, nie potrafiłam przestać wtedy poczułam silne szarpniecie z niebezpiecznym błyskiem w oko wpatrywałam się w blondyna gotowa do ataku.

-Caroline wystarczy.

Oznajmił spokojnym głosem podchodząc do mnie, cofnęłam sie o kilka kroków. Bezwładne ciało dziewczyny opadło na mokre asfalt. Dopiero teraz poczułam że pada,byłam przemoczona a krople spływały po mojej twarzy. Zamrugałam kilka razy wracając tym samym do rzeczywistości. Otarłam swoje usta i zerknęłam na zakrwawioną dłoń.

-Nic się nie stało.

Przyznał spokojnie Klaus podchodząc do dziewczyny, kucnął nagryzł swój nadgarstek i podał jej swojej krwi. A ja czułam się zaszokowana, ja o mało jej nie zabiłam. Co z moją kontrolą nad pragnieniem?Stałam niczym słup soli nad środku ulicy zastanawiając się nad tym co przed chwilą się stało i co przed chwilą mogło się stać. Wpatrywałam się w niewielką kałuże oszołomiona. O mało nie zabiłam niewinnej dziewczyny która miała rodzinę, znajomych która miała przed sobą całe życie. Moje kły zniknęły a moja twarzy przejęła normalny wygląd, wampirza natura została okiełznana. Zawiodłam się na sobie, zamknęłam oczy, krople deszczu spływały po mojej twarz,włosach. Poczułam dotyk ciepłej dłoni na moim policzku dopiero wtedy uniosłam powieki. Stał przede mną Klaus z zatroskaną miną.

-Kochana wejdź do środka nic się nie stało, pulpecik przeżył widzisz?

Zapytał wskazując głową w stronę pulchnej dziewczyny która szła poboczem. Po czym przeniosłam wzrok na błękitne oczy Klausa które wciąż się we mnie wpatrywały. Skinęłam głowa na znak że ma racje po czym powoli weszłam do auta i zajęłam miejsce pasażera. Pierwotny momentalnie zajął miejsce za kierownicą. Zaczesałam dłońmi włosy do góry i oparłam głowę o zagłówek. Klaus skierował moją głowę w swoim kierunku po czym chusteczka zaczął wycierać moją twarz i usta. Wpatrywałam się w niego był taki delikatny taki nie podobny do Siebie. Moje oczy podróżowały od jego oczu do ust które aż prosiły o pocałunek. Krew ich już nie pokrywała,

Kiedy skończył wyrzucił chusteczkę przez okno. Odpalił silnik auta po czym włączył ogrzewanie. Aby nasze ubrania wyschły.

-Musisz nad tym popracować. Nad kontrolą.

Przyznał pewny siebie zerkając prosto na drogę.

-Nie.

Odpowiedziałam wiele nie myśląc. Zerknął na mnie zaskoczony.

-Caroline kiedy ostatni raz piłaś prosto z żyły, sądzę że już jakiś czas temu jeśli nie chcesz zabijać ludzi musisz nauczyć się kontroli na nowo.Kontrola nie jest jak jazda na rowerze której się nie zapomina.

Pouczał mnie, nie przeszkadzało mi to , westchnęłam cicho wpatrując się w wampira.

-Będę piła z woreczka.

Oznajmiłam zgodnie z prawdą.

-Caroline jesteś wampirem, krew z woreczka nie jest rozwiązaniem i ty dobrze o tym wiesz.

Zamilkłam przegryzłam delikatnie dolną wargę po czym pozbyłam się mojej różowej katany która byłą w krwi. Wytarłam w niej dłonie po czym uchyliłam okno i wyrzuciłam ją przez nie.

-Ale ja nie chce krzywdzić ludzi.

Klaus westchnął ciężko.

-Jesteś na szczycie łańcucha pokarmowego taka jest kolej rzeczy.

Vampire Barbie Where stories live. Discover now