Rozdział 22

1.1K 87 15
                                    

Nie mogłam a może nawet nie chciałam uwierzyć w to że Amber mogłaby z własnej woli mówić takie rzeczy. Nie byłam jej przyjaciółką? To była nie prawda,przyjaźniliśmy się od lat. Z pewnością ktoś ją zahipnotyzował lub jakaś wiedźma mączyła w tym swoje palce. Byłam tego pewna.

Dobrze że Klaus został inie odjechał byłam pewna że zaraz wszystko się wyjaśni że zaraz wrócę z Amber do domu i będziemy się z tego śmiały przy butelce dobrego wina.

-Chcesz wyjechać? Jeśli tak to dlaczego. Mów prawdę.

Zapytał Klaus wpatrując się w ciemne oczy Amber, używał perswazji a ja czekałam na to że zaraz powie że chce zostać ze mną. Dała bym sobie za to rękę uciąć. Łzy pchały się do moich oczu jednak ja za wszelką cenę nie chciałam aby wydostały się na zewnątrz więc dość szybko mrugałam.

-Chce wyjechać mam dość Caroline, jest rozpieszczoną głupią blondynką która myśli że jest pępkiem świata a wcale tak nie jest. Nigdy nie była

moją przyjaciółka jest dla mnie nikim.

Przyznała pewnie Amber aja uchyliłam usta z zaskoczenia. Już nie powstrzymywałam łez nie potrafiłam, zresztą teraz wszystko było mi obojętne.

-Wynoś się stąd!

Krzyknął Klaus a Amber już po chwili nie było a ja stałam jak słup soli nic nie mówiłam,ocierałam jedynie wierzchem dłoni moje mokre od łez policzki.

Wpatrywałam się w miejsce w którym jeszcze przed chwilą stał samochód Marcela.Poczułam dłonie Klausa na moich ramionach i nie pewnie uniosłam wzrok aby już po chwili odnaleźć jego oczy.

-Gdzie dokładnie mieszka właściciel twojego domu?

Zapytał spokojnym głosem wypuściłam powietrze z płuc dopiero teraz zrozumiałam że to tej pory je wstrzymywałam skinęłam głową w stronę nie wielkiego domu z ciemnych desek który znajdował się kilka metrów od nas.Klaus zniknął a ja w końcu odwróciłam się i powolnym krokiem weszłam do domu. W międzyczasie otarłam łzy. Leniwie zdjęłam kurtkę i rzuciłam ją na fotel zsunęłam z nóg buty i skarpetki bosymi stopami udałam się do łazienki wrzuciłam skarpetki do kosza na brudy po czym stanęłam przed lustrem zerknęłam na swoje odbicie, żałosne odbicie. Jestem żałosna, płytką, beznadziejna Amber miała racje wszyscy mnie opuszczają, wszyscy. Opłukałam twarz lodowatą wodą kiedy wyprostowałam się w lustrze zobaczyłam Pierwotnego.

-Klaus.

-Twój sąsiad mnie zaprosił i możesz mówić co chcesz ale ja nigdzie się nie wybieram.

Westchnęłam nie chciałam aby patrzył na moje łzy. Nic nie powiedziałam otarłam twarz śnieżnobiałym ręcznikiem po czym wyszłam z łazienki i usiadłam na kanapie w salonie Klaus usiadł obok mnie.

-Jestem okropną osobą.

Oznajmiłam pewnie obróciłam głowę w kierunku Klausa i konturowałam.

-Jestem morderczynią,najgorsza przyjaciółką na świecie. Jestem płytka niczym basen..nie, nie jak basen jak brodzik. Nikt nie może ze mną wytrzymać,wszyscy ode mnie uciekają jestem nikim.

Skończyłam mówić a kilka łez opuściło moje oko. Pierwotny momentalnie ujął moją twarz w dłoni i kciukami starł łzy.

-Caroline...

Zaczął Klaus a ja już po chwili odnalazłam jego błękitne tęczówki.

-Jesteś piękna, mądrą,dobra masz w sobie światło które potrafi dotrzeć nawet do mnie pomimo murów które stworzyłem dookoła.

Vampire Barbie Where stories live. Discover now