To nie było pytanie

1K 81 8
                                    

Klaus przyciągnął mnie do Siebie jeszcze bliżej, z niewyobrażalną siła napierał na moje usta. Podobało mi się to z utęsknieniem odwzajemniałam każdy pocałunek z nawiązką. Tak bardzo mi go brakowało. Jego zapach sprawiał że traciłam zmysły. Klaus przyciągnął mnie do Siebie że nasze ciała się stykały praktycznie w każdym miejscu.Oplotłam Klausa moimi nogami wokół bioder.

Jego dłonie znalazły się na moich pośladkach przez co uniósł mnie do góry przeniosłam dłonie na jego kark splatając je ze sobą. Czułam że jeśli nieprzestane teraz później nie znajdę w sobie tyle siły chociaż nawet już teraz przerwanie tych namiętnych pocałunków i naszej bliskości było dla mnie czymś naprawdę ciężkim. Odsunęłam z trudem usta od rozgrzanych warg Klausa jedna on przeniósł pocałunki na moją szyje odchyliłam głowę do tyłu ułatwiając mu dostęp.Nie chciałam przerywać. Z moich ust wyrwał się cichy jęk i właśnie wtedy Klaus się odsunął. Ujął  w dłoń talerz z sałatką i zaczął jeść. Zmarszczyłam brwi nie zadowolona. Nie chciałam aby się odsuwał, byłam zła. Nie wiedziałam o co chodzi. Wampir widząc moja minę przyłożył widelec do ust i posłał w moją stronę łobuzerski uśmiech. Przymrużyłam oczy po czym zeskoczyłam na nogi.

-Pyszna.

Przyznał Klaus siadając na krześle. Zaśmiałam się cicho po czym pokręciłam głową na boki.

-Oczywiście że pyszna sama ją robiłam.

Przyznałam dumnie po czym postawiłam talerz na stół i usiadłam na wprost Klausa.

-Dziwne.

Przyznał przerywając i zjadając kolejny widelec.

-Ta sałatka smakuje jak ta z knajpy za rogiem.

Miał racje jednak ja nie dawałam tego po sobie poznać.

-Jest zdecydowanie lepsza.

Oznajmiłam udając urażoną.

-Niech Ci będzie.

Nastała cisza oboje jedliśmy w ciszy to było dość dziwne ale no cóż nie była to ta krępująca cisza.

Kiedy w końcu talerze zostały opróżnione i umyte oparłam się tyłem o blat szafki i założyłam dłonie na wysokości piersi.

-Wiec..

Zaczęłam rozmowę chodź sama nie wiedziałam o czym.

-Wiec pakuj się.

Oznajmił pewnie po czymruszył w stronę salonu momentalnie ruszyłam za nim.

-Świetny żart.

Oznajmiłam pewnie istanęłam mu na drodze doganiając go.

-Zabieram Cie do Siebieproste chyba.

Oznajmił jak gdyby nigdy nic.

-Że co?!

Zapytałam zaskoczona.

-Kochana nie będziesz siedzieć tutaj sama w tym pustym domu który moim zdaniem nadaje się na szopę.

-Nie każdy potrzebuje złotych dodatków, perskich dywanów i kryształów.

-Oczywiście.

Podszedł do regału z książkami po czym ujął na chwile jedną z nich.

-Serio twoje podręczniki z liceum?

Momentalnie znalazłam się obok niego i wyrwałam mu książkę odkładając ja na miejsce.

-Nie słyszałeś że cudzych rzeczy się nie dotyka?

Vampire Barbie Where stories live. Discover now