Rozdział 10

1.3K 106 14
                                    

Denerwowałam się bawiło mnie to, w końcu to była tylko kawa a z Klausem widziałam się już milion razy więc nie wiedziałam skąd te nerwy jednak nie miałam zamiaru się tym przejmować. Można wręcz powiedzieć że to moje zdenerwowanie mnie bawiło. Kiedy otworzyłam drzwi i zobaczyłam Klausa w progu uśmiechnęłam się delikatnie.No cóż Klaus jak to Klaus jak zwykle wyglądał nienagannie. Czarne spodnie, czarna koszulka z wycięciem i czarna skórzana kurtka.

-Witam no proszę jaki punktualny.

Oznajmiłam poprawiając torebkę na ramieniu.

-Nie wypada się spóźniać. Gotowa?

Skinęłam jedynie głową po czym opuściłam pokój i ruszyłam tuż obok Klausa w stronę windy. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę więc milczałam. Rzadko kiedy zdarzało się że nie wiedziałam co powiedzieć a teraz tak było. Poczułam ulgę kiedy usłyszałam jego głos.

-Odpoczęłaś?

-Tak czuje się dobrze,wampirza regeneracja jest świetna.

-Plusy bycia nieśmiertelnym.

Podsumował a ja skinęłam głową czekaliśmy przy windzie czekając na nią. Byłam skrępowana chciałam pozbyć się tego uczucia jednak nie wiedziałam jak wpatrywałam się w metalowy drzwi windy czekając aż się otworzą.

-Przepraszam za wczoraj.

Powiedziałam nagle, pomyślałam że przeprosiny należą się również jemu i Enzowi a nie tylko Amber. Obróciłam głowę w jego kierunku i konturowałam.

-Nie chciałam psuć Ci wieczoru przeze mnie musiałeś zmienić plany.

Oczywiste wydawało mi się to że Klaus miał jakieś plany na wczorajszy wieczór. Przeczuwałam że za pewne spotkał się z tą Aurorą. W końcu drzwi windy otworzyły się i weszliśmy do środka. Klaus zaśmiała się spojrzałam na niego pytająco nie wiedząc o co mu chodzi.

-Caroline przepraszasz za to że musiałem Cie ratować? Nie przesadzaj, owszem plany na wieczór miałem i owszem zniszczyłaś je ale nie przez ten twój incydent.

Zacisnęłam wargi w wąską linie kiedy usłyszałam jego słowa, największa uwagę zwróciłam na słowo''musiałem''.Wcale nie musiał mnie ratować mógł mnie zostawić, ja mu nie kazałam tego robić.Wiedziałam ze łapie go za słówka ale co ja mogłam na to poradzić ze zwracam na nie tak wielką uwagę.

-Nie musiałeś.

Oznajmiłam tonem pozbawionym jakichkolwiek emocji wlepiłam wzrok w metalowe drzwi.

-Ale co nie musiałem?

Czy on nie wie o co mi chodzi? Sam to przed chwilą powiedział, westchnęłam i obróciłam głowę w jego kierunku.

-Nie musiałeś mnie ratować, nie błagałam Cie o pomoc nikt Cie do tego nie zmusił. Przepraszam jeszcze raz że przeze mnie nie mogłeś spędzić cudownego wieczoru z twoją kobietą.

Powiedziałam zanim pomyślałam. Szlak! Skarciłam się w głowie zachowałam się jak idiotka. Ja jestem idiotką. Westchnęłam ciężko kiedy usłyszałam śmiech Klausa. Spiorunowałam go wzrokiem. On robił to specjalnie. Czy on nie wiedziałam że jestem zakłopotana.

-Wcale się nie zmieniłaś wciąż potrafisz znaleźć dziurę w całym.

Przyznał całkowicie rozbawiony.

-Przestań!

Warknęłam zła.

-Spokojnie,spokojnie. Źle mnie zrozumiałaś. Musiałem Cie uratować.Pamiętasz kiedyś powiedziałem Ci że nigdy Cie nie skrzywdzę.Pamiętasz?

Vampire Barbie Where stories live. Discover now