Rozdział 19

1.1K 85 4
                                    

Nie miałam pojęcia dlaczego Klaus tak na mnie działał, przyciągał mnie do Siebie samym spojrzeniem. Błękit jego oczu sprawiał że zapominałam o całym świecie i chodź zabił tysiące ludzi to kiedy był blisko nie myślałam o tym ile krwi przelał. Miałam swoje zasady nie chciałam krzywdzić ludzi a bycie z Klausem sprawiałoby że akceptuje jego mroczne wybryki. Chodź nie raz nazwałam go potworem wcale tak nie myślałam, on był skrzywdzony, odrzucony nikt nie akceptował. I być może szukałam usprawiedliwiania dla pierwotnego jednak ja tak na to nie patrzyłam. Ciężko było mi się odsunąć od Klaus jednak w końcu to zrobiłam i ruszyliśmy w dalszą podróż.Wypiłam ciepłą kawą, Klaus milczał a ja nie czułam potrzeby aby przerywać cisze która według mnie była komfortowa. Sama nawet nie wiem kiedy powieki stały się ciężkie i sen mnie pochłonął.Sama nie wiem ile spałam obudził mnie czyjś dotyk leniwie otworzyłam oczy przetarłam ja dłońmi i wtedy zobaczyłam dłoń Klausa na moim kolanie. Od razu zrzuciłam ją z swojego kolana.

-Co ty robisz?

Zapytałam zdezorientowana. Pierwotny uśmiechnął się zadziornie.

-Jesteśmy na miejscu kochana.

No tak Bonnie rozejrzałam się dokoła i moim oczom ukazał się biały niewielki domek otoczony białym płotem i ślicznym ogrodem.

-Czas zacząć zabawę.

Przyznał Klaus i otworzył drzwi aby wyjść momentalnie złapałam go za rękę i zatrzymałam w środku.

-Obiecaj że nic jej nie zrobisz.

Poprosiłam wpatrując się w jego błękitne tęczówki bałam się o moją przyjaciółkę Klaus nie był przekonany widziałam że się wahał.

-Proszę.

Przyznałam wciąż nie urywając kontaktu wzrokowego.

-Dobrze.

Oznajmił po czym opuścił auto zrobiłam to samo zaczesałam dłonią włosy bo zapewne po moim śnie nie wyglądały najlepiej.

-A Bonnie może rzucić tutaj zaklęcie lokalizujące?

-Pewnie że może ale i tak jedzie z nami osoba która ma pocisk z pewnością będzie się przemieszczać i jedno zaklęcie lokalizujące nic nie da.

Klaus miał racje a ja byłam o tym przekonana dlatego też już po chwili stanęliśmy przed drzwiami domu Bonnie. Ja nie musiałam czekać na zaproszenie ponieważ już je otrzymałam jakiś czas temu jednak dopóki Klaus go nie otrzyma nie przekroczy progu. A moja intuicja mi podpowiadała że nie dostanie go tak od razu. Dzień był piękny, było naprawdę ciepło pomimo tego że była wczesna para. Cieszyłam się ze już niedługo zobaczę Bennett w końcu nie widziałam już dobrych kilka miesięcy. Klaus momentalnie zapukał do drzwi a ja z delikatnym uśmiechem czekałam aż Bonnie ukaże się moim oczom. Jednak nic takiego się nie stało. Czekaliśmy i czekaliśmy.

-Nie możliwe żeby jej nie było w końcu jest soboty poranek.

Kiedy skończyłam mówić drzwi się otworzyły a ja zobaczyłam Bonnie nie myśląc wiele rzuciłam jej się na ramiona przytulając do Siebie.

-Caroline?

Zapytała zaskoczona odwzajemniając uścisk.

-Jak widzisz, tęskniłam.

Przyznałam i odsunęłam się od mojej przyjaciółki. Klaus chrząknął tym samym zwracającna Siebie naszą uwagę. Bonnie warknęłam.

-Klaus z Tobą?

Zapytała z zaciętą miną.

-To nie tak jak myślisz.

Sprostowałam od razu wiedziałam co miała na myśli moja przyjaciółka. Klaus uśmiechnął się łobuzersko.

Vampire Barbie Where stories live. Discover now