Rozdział 9

1.4K 101 5
                                    

Obudziły mnie promienie słońca które wpadały przez okno na mojej twarzy widniał uśmiech. Moje oczy wciąż były zamknięte a ja rozciągnęłam się na miękin łóżku niczym kot. Dopiero wtedy powoli otworzyłam oczy.Czułam że to będzie dobry dzień, takie przekonanie nie zdarzało mi się często można wręcz powiedzieć że to była dla mnie nowość. Rozmyślanie przed snem dała mi wiele zdobyłam optymizm który od jakiegoś czasu mnie opuścił. Już po chwili moje stopy dotknęły zimnych paneli rozbudziłam się jeszcze bardziej leniwie udałam się do kuchni w której to przygotowałam nam ciepłą kawę. Ujęłam w dłoń telefon aby zamówić mi i Amber śniadanie, naleśniki poprosiłam również o gazetę. Postanowiłam przed snem że czas zadomowić się w tym mieście a mieszkanie w hotelu zdecydowanie temu nie służyło. Czas znaleźć dom a w gazecie z pewnością znajdę jakieś ogłoszenia. Przeczesałam dłonią włosy i wyjęłam z lodówki dwa woreczki z krwią przelałam szkarłatną ciecz do szklanek i wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. W wampirzym tempie je otworzyłam i tym samym zaprosiłam do środka kelnera który to wprowadził wózek na którym znajdowało się śniadanie.

-Dziękuje bardzo, miłego dnia.

Powiedziałam miłym głosem nie zwracałam uwagi że jestem w króciutkiej szarej koszuli nocnej z dość dużym dekoltom byłam zdania że pracownicy hotelu są przyzwyczajani do takiego widoku.

-Wzajemnie.

Oznajmił młody rudawy chłopaka pracownik tego jakże pięknego miejsce. Zamknęłam za nim drzwi i dopiero teraz zwróciłam uwagę na kwiaty które stały w wazonie na wózku, żółte róże nie przepadałam za nimi były symbolem zdrady. Jednak moją uwagę przykuł liścik wyjęłam go i w tym momencie usłyszałam dźwięk mojego telefonu szybko udałam się do pokoju sięgnęłam go z szafki nocnej. Nieznany numer odebrałam bez zastanowienia.

-Witam z kim mam przyjemność?

Zapytałam grzecznie na dużym ściennym zegarze widniała godzina 7;40  była środa więc być może to był jakiś ankieter. O tej porze już pracują prawda? Szczerze tego nie wiedziałam.

-Witam kochana.

-Klaus.

Powiedziałam zaciekawiona wciąż nie traciłam dobrego humoru, myślę że wczorajsza rozmowa z Amber nastroiła mnie w ten sposób.

-Spotkajmy się.

Zaproponował jak zwykle pewny Siebie może nawet zbyt pewny. Przegryzłam delikatnie dolną wargę po czym otworzyłam liścik który był dołączony do kwiatów

''Podobno pierwsze wrażenie jest najważniejsze a ja czuję że wczoraj nie wypadłem najlepiej. Chciałbym to naprawić spotkajmy się piękna.Enzo''

Niżej był napisany numer telefonu zaśmiałam się to było cholernie zabawne.

-Caroline?

-Przepraszam zamyśliłam się.

-Wiec jak będzie?

Podeszłam do wielkiego okna bawiłam się liścikiem wskoczyłam na parapet a karteczkę położyłam tuż obok Siebie.

-Dobrze.

Przyznałam a moje serce przyspieszyło nie wiedziałam czy robię dobrze ale to zwykła kawa nic więcej.

-Naprawdę?

Zapytał zaskoczony na co zachichotałam.

-Tak, tak.

-Wiec o 16 będę po Ciebie pasuję?

-Owszem Wiec do zobaczenia.

-Do zobaczenia Caroline.

Vampire Barbie Where stories live. Discover now