×25×

66.2K 4.2K 1.8K
                                    

Dla wszystkich fanów Polsatu :3

Przerzucił.

Tłum wrzeszczał z entuzjazem, a ja popatrzyłam na tablicę wyników.
Zaraz, czemu zdobył za ten rzut dwa punkty? Nie wiem, i w sumie jest to nieważne.

Nie przejmując się tłumem obserwującym cały przebieg zdarzeń, pobiegłam na boisko. Trener krzyknął, abym wracała, ale miałam to gdzieś.

Chłopcy wiwatowali, ściskając Stylesa co raz, a ja zwróciłam na siebie jego uwagę. Zmarszczył brwi w lekkiej dezorientacji, a ja rzuciłam się na niego. Złapał moje uda i uniósł mnie do góry, a ja oplotłam go nogami, wtulając twarz w jego szyję.

- Wiedziałam to, kurwa - krzyknęłam, równając jego twarz ze swoją. - Wiedziałam, że ci się uda, Styles.

Uśmiechnął się, wyrażając tym spoosobem mnóstwo emocji: ulgę, dumę i nieopisaną radość.

Znowu przytuliłam się do niego, a tłum zaczął z skandowania nazwy naszej szkolnej drużyny, wzdychać i gwizdać z uznaniem na nasz widok.

Puścił mnie, a ja zsunęłam się nogami na ziemię i puściłam jego szyję.

- Pójdę się przebrać, a potem pojedziemy na imprezę - powiedział.

- Nie, to nie dla mnie. Wrócę do domu.

Zlustrował moją twarz. Czekałam, aż mi zabroni i każe iść na tę głupią imprezę, ale jestem zbyt uparta.

- Okej - pogłaskał mój policzek. - Wydajesz się zmęczona.

Przytaknęłam, przymykając oczy z rozkoszy, kiedy muskał moją skórę.

- Ale poczekaj, odwiozę cię i sam pojadę - powiedział. Na to już się zgodziłam kiwnięciem i pokierowałam się do trybun.

Emocje ze mnie zleciały i teraz poczułam się jedynie zmęczona, i, o dziwo, naprawdę szczęśliwa i rozluźniona.

Harry przyszedł pięć minut później niż zwykle, ale nie zwracałam na to uwagi, bo pewnie świętowali z chłopakami.

Złapał moją dłoń i pokierowaliśmy się w stronę wyjścia. Aż do momentu, w którym wyjeżdżaliśmy samochodem z parkingu, wisiała między nami cisza.

- Wiesz, koszykówka jednak jest nawet fajna - przyznałam.

- Nie lubiłaś koszykówki? - położył dłoń na moim udzie.

- Nienawidziłam z całego serca. To lepsze określenie.

- Chodziłaś z koszykarzem, ale nienawidziłaś koszykówki?

- Jakoś tak wyszło.

- Z koszykarzem?

- Harry uspokój się - zaśmiałam się, a chłodne, nocne, listopadowe powietrze owiało moje ciało. Zadrżałam.

- Ah zapomniałem - wymamrotał i wyciągnął z torby szarą bluzę.

- Dzięki.

Powrócił do jazdy, znowu kładąc na moim udzie swoją dużą rękę.

- Jestem tak pobudzony, że naprawdę zaraz wyrucham pieprzone krzesło na tej imprezie - przyznał, masując opuszkami palców moją nogę przez spodnie. - Pójdę tam, i będę bzykać się z krzesłem pośrodku pierdolonego salonu.

- Wiesz, że od początku godziłeś się na taki celibat? Minął dopiero miesiąc, a w najgorszym przypadku zostało ci jeszcze ponad siedem.

- Liczę, że mój urok na ciebie zadziała i prześpisz się ze mną.

- Ja mam się przespać z tobą? Za kogo ty mnie masz? - oburzyłam się i już chciałam wychodzić z samochodu, bo chłopak dopiero co zaparkował, ale złapał mnie za nadgarstek.

- Nie w tym sensie - wyjaśnił. - Nie mam cię za dziwkę, ale obydwoje wiemy, jaki seks potrafi być przyjemny. Ile idzie z tego korzyści - wymruczał. - Może nie jestem najlepszym chłopakiem, ale w łóżku jestem świetny i potwierdzi ci to większość dziewczyn w szkole.

Przewróciłam oczami.

- Nie sądzisz - zbliżył się - że tobie też potrzeba ostrego pieprzenia? Nie tylko ja cierpię w tym celibacie.

Zacisnęłam uda. Zmienność moich reakcji na jego słowa doprowadza mój umysł do szału.

Sunął dłonią w górę mojej nogi, delikatnie ją ściskając.

- Byłabyś taka zadowolona - mruczał.

- Nie miałbyś mnie za szmatę?

- Już bez przesady, spałem z kilkoma dziewczynami i o żadnej tak nie myślę. Seks nie jest wyznaniem miłości, tylko rozkoszą, pożądaniem. Każdy tego potrzebuje, a na dobrą sprawę, obydwoje jak już, w tym momencie się zeszmacimy.

Popatrzył mi w oczy.

- Jeśli kiedykolwiek po naszym seksie wyzwę cię od puszczalskiej, to będę mówił też o sobie. Więc jak? Zgadzasz się? Bo naprawdę mam na ciebie ochotę.

Przygryzłam wargę i ciągu sekundy podjęłam decyzję.

- Zgadzam się, Styles.

Huhuhu huhuhu

deal, Styles / stylesUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum