×61×

52.4K 3.4K 733
                                    

Czy ja podobam się Harry'emu? Czy ja podobam się Harry'emu? Czy ja podobam się Harry'emu? Czy ja podobam się Harry'emu? Czy ja podobam się Harry'emu? Czy ja podobam się Harry'emu?

Jeśli miałabym zliczyć, ile razy w ciągu ostatnich czterdziestu pięciu minut zadałam sobie w myślach to pytanie, to za żadne skarby nie by mi się nie udało podać wyniku. Te pięć słów chodziło mi po głowie przez całą matematykę. Wtedy wszystko w sumie by się układało.

Te wszystkie urocze rzeczy, niespodziewane i zupełnie naturalne gesty, ta intymność między nami i ta totalnie nieprzymuszona czułość, jego zaproszenie na randkę i te inne głupie rzeczy, jakimi mnie otaczał. Mi podoba się Harry, i ja podobam się Harry'emu, to naprawdę wydaje się być proste, jak pisownia jego imienia.

I okej, może na początku byłoby mi trochę dziwnie z tym, że poznaliśmy się poprzez knucie i próba zeswatania siebie z innymi osobami, ale w końcu my to my - mamy swoje dziwactwa.

Przysięgam na Boga, że w tak poplątanej sytuacji nie znalazłam się jeszcze nigdy. Obiecałam sobie, że jeśli to wszystko miałoby wyjść na prostą dzięki Niallowi, to kupię mu, czegokolwiek by nie zapragnął.

- Mali - Harry pocałował mój policzek, na co popatrzyłam na niego podejrzliwie. Chciałam przestudiować każdy jego ruch, zobaczyć, czy robi coś, co wykracza poza granice naszego idiotycznego układu.

Jeśli miałabym wybierać pomiędzy Harrym a Dylanem, to przysięgam, w tamtym momencie po raz pierwszy nie miałam pojęcia. Wiedząc, że mogłabym być z którymś z nich bez żadnych starań, po raz pierwszy nie wskazywałam ślepo na mojego byłego.

- Hej, Harry - objął mnie ramieniem w talii, przyciskając delikatnie do swojego boku i wdał się w rozmowę z jednym z koszykarzy. Za nic nie przypomnę sobie, jak ma na imię, ale był brunetem o niebieskich oczach i szczęce, która była w stanie mnie przepołowić.

- Jocelyn wyprawia dzisiaj imprezę pożegnalną dla nas - powiedział. - Wiesz, przed wyjazdem.

- W czwartek? Kto tak robi, trzy dni przed samym wyjazdem?

- Chodzi o to, żeby zdążyć wytrzeźwieć - uśmiechnął się brunet noszalancko. - To ma być ostra impreza. Wpadniecie oboje, prawda?

- Ja chyba muszę - zaśmiał się Harry i popatrzył na mnie. - Słońce, piszesz się na to?

- Czemu nie? Muszę świętować twój sukces - uśmiechnęłam się do niego i popatrzyłam na bruneta, który zaczął podawać nam szczegóły dotyczące wydarzenia, typu adres, godzina i tego typu rzeczy. Kiedy zadzwonił dzwonek, a chłopak poszedł, Harry odwrócił się przodem do mnie i popatrzył na moje usta.

- Chcesz iść? Dobrze wiesz, że nie musimy.

- Wiem - położyłam dłoń na jego szczęce, delektując się zapachem jego ciała. Ok, chyba powinnam wybrać się na jakąś terapię. - Poza tym to, że ja nie pójdę nie oznacza, że ty masz nie iść. Ale i tak chcę się tam wybrać.

- No okej, tylko informowałem - dałabym sobie uciąć palce, że wtulił się w moją dłoń, którą miałam na jego żuchwie, zanim złączył nasze usta.

Poruszył nimi kilka razy razem z mną, ale ze względu na trwające lekcje, szybko się ode mnie oderwał. Przyłożył usta do mojego czoła, a mi niebezpiecznie zadrgały kąciki ust ze szczęścia. Kiedy odszedł, bez skrępowania weszłam do klasy z największym możliwym uśmiechem.

Naprawdę tęskniłam za pisaniem tego. Co sądzicie?

deal, Styles / stylesWo Geschichten leben. Entdecke jetzt