×79×

48.6K 3.2K 917
                                    

Piątkowy ranek w szkole zaczęłam, zaraz po wzięciu książek i zostawieniu kurtki w szatni, od porządnego uderzenia Jasona w ramię.

- Jesteś takim chujem!? Dlaczego po prostu nie powiedziałeś mi, co jest w tej durnej rozmowie? - popatrzył na mnie zdezorientowany, ale zaraz potem zrozumiał, o czym mówię.

- Nie możesz dostawać wszystkiego na tacy, kochana - wyszczerzył się. - No, leć do Harry'ego na dobrego całusa na zgodę.

- Nie, Jason, nie - zasłoniłam mu usta dłonią. - Dzisiaj spotykam się z Dylanem. Chcę rozwiązać wszystko po kolei. A co do kolejności - zagryzłam wargę z frustracją - czas wpierdolić Niallowi. Żegnam czule.

Odeszłam kilka kroków, ale zaraz potem wróciłam się i mocno przytuliłam najlepszego przyjaciela.

- I dziękuję - szepnęłam. - Jesteś najlepszy i niezastąpiony.

- Ktoś musi o ciebie dbać - uścisnął mnie i puścił. - Idź do Horana. I ani mi się słyszeć, że dostał lżej ode mnie.

Zaśmiałam się i szybkim, zdecydowanym krokiem poszłam szukać chłopaka w tym tłumie ludzi. Nie było mi trudno go znaleźć, bo ledwie zobaczyłam loki, zobaczyłam też farbowane blond kosmyki.

Nie patrz na Harry'ego, nie patrz nie patrz nie patrz

- Mam zdecydowanie za dużo przezwisk na ciebie - uderzyłam go w ramię podobnie jak Jasona, przerywając jemu, Harry'emu i kilku innym osobom w rozmowie - ale nie sądzę, że chciałbyś ich posłuchać na forum swoich kolegów z drużyny.

Popatrzyłam na Harry'ego. Cholera, wyglądał wspaniale, nawet taki niepewny i zdezorientowany. Uśmiechnął się do mnie nieśmiale, a jego oczy znowu rozbłysły.

Wszystko. kurwa. po. kolei.

- Coś się stało, Mali? - spytał z rozbawieniem, patrząc na moje zaciśnięte pięści.

- Nie, gdzieżby - powiedziałam przeciągle. - Muszę po prostu pogadać z tym farbowanym debilem z kompleksem mikropenisa, który bawił się w naprawdę chujowego tajnego agenta.

Temu zajęło trochę dłużej niż Jasonowi, żeby zrozumieć moją aluzję, ale kiedy mu się udało, to tylko wyszczerzył się.

- Nawet nie waż się czegokolwiek mówić, bo teraz ty byś utrudnij mój plan - przytuliłam go bardzo, bardzo mocno i zwróciłam się do innych uczestników tej sceny.

- Przepraszam wam bardzo za zakłócenie tej spokojnej,  porannej rozmowy. Mam kilka nierozwiązanych spraw z kilkoma szkolnymi idiotami - popatrzyłam znowu na Nialla. - Dziękuję. I proszę o dyskrecję, bo wiem, że ich nie łamiesz. Aż za dobrze.

Zaśmiał się.

- Nie ma sprawy. Muszę przybić sobie bardzo pojednawczą piąteczkę z Jasonem.

Odpowiedziałam jedynie uśmiechem i odeszłam na swoje lekcje.

Jedna część planu przebiegła naprawdę pomyślnie. Z tym, że była to ta najłatwiejsza.

- Aria - zawołałam dziewczynę, która prawie wchodziła do swojej sali lekcyjnej. - Jesteś w stanie zerwać się z tej lekcji dla mnie?

Ta jedynie uśmiechnęła się i puściła klamkę.

- Szukałam tylko powodu, żeby ominąć ten sprawdzian - zaśmiała się i podeszła do mnie. - Potrzebujesz czegoś?

- Tylko odpocząć od tych idiotów, z którymi na codzień się zadaje - pokierowałam nas do łazienki i oparłam się o umywalkę. - I może spytać o jedną rzecz?

- Od czegoś są koleżanki, co nie? - powiedziała przyjaźnie, poprawiając włosy przy lustrze. - Pytaj.

- Jak delikatnie przekazać chłopakowi, który chce z tobą być, że ty tego nie chcesz?

Zaprzestała swoich poczynań i popatrzyła na mnie w lustrzanym odbiciu. Chwilę mierzyła się ze mną spojrzeniem, ale zaraz potem znowu poprawiła włosy.

- Tutaj nie możesz bawić się w delikatność. Jeśli nie chcesz z nim być, to kręcenie i takie ugodowe rozwiązywanie sprawy narobi tylko złego - wzruszyła ramionami. - Po prostu nie bądź chamska, i nie liż się z jego kumplem dwa dni później na jego oczach.

Uśmiechnęłam się przepraszająco, bo w moim planie było uwzględnione lizanie się z jego kumplem na jego oczach.

Obudzicie się z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że to okej dla Was (:

deal, Styles / stylesWhere stories live. Discover now