Blue Beetle... nie, spoko my tylko najeść się przyszliśmy

633 54 18
                                    

-Ej, Jaime jesteś w domu?-powiedział Tim przykładając sobie telefon do ucha.

-Nie patrz się na mnie tak Bart!!!-zdenerwowała się Cassie na chłopaka którego mina wyrażała coś w stylu ,,zgwałcę się niech tylko zgaśnie światło''

-Ale jak?-spytał zalotnie ruszając brwiami w górę i w dół, tylko po to aby oberwać zaraz od Tima w tył głowy

-O, okej, a twoi rodzice są?-dalej prowadził rozmowę idąc ulicą z Bartem, Cassie, Garfieldem i Virgilem.- Bart cholero!-tym razem uderzył chłopaka w krocze

-Ała! Moje jaja...-zgiął się w pół i złapał za wrażliwy punkt

-Jak może cię boleć coś czego nie masz?-spytał obojętnie Virgil przechodząc obok przyjaciela i zostawiając go w tyle

-Głupek

-Ale żeś go Bart pocisnął łooooo-pod jarał się Garfield-Ty hultaju! Ty huncwocie! zły ty!

-Przestańcie Virgil nie jest głupi jego inteligencja mieści się trochę poniżej normy...-dodał Tim na chwilę odsuwając od siebie telefon.

-Łał, to chyba najmilsza rzecz jaką... kiedykolwiek od ciebie usłyszałem.

-A możemy....-nie dokończył ponieważ głodny i zdenerwowany Bart wyrwał mu urządzenie z ręki, a jak jest głodny to lepiej z nim nie zadzierać.

-Będziemy za trzy minuty przygotuj coś do żarcia, nie, nie, nie! Tak, tak, masz dać żarcie. WALI MNIE TO ŻE MUSISZ SIĘ UCZYĆ! teraz już tylko dwie minuty i trzydzieści sekund.-rozłączył się i rzucił telefon w stronę właściciela.

Lata treningu z Batmanem przydały się w końcu na coś, bo Tim złapał go jeszcze w locie.

-Oddawaj moją wpierdolkę!-Virgil rzucił się na Tima który zabrał ją szybkim gestem, chcąc podroczyć się z kolegą.

-Co?-spytał rozbawiony, mijali własnie skrzyżowanie.

-Czapka wpierdolka-powiedział dumnie wyrywając mu ją z ręki i wkładając na głowę-Zgodził się?-dodał Virgil.

-Nie...-mrukną Bart-ale i tak przyjdziemy. 

Po chwili już stali pod drzwiami przyjaciela. Po naciśnięciu dzwonka Jaime stanął w drzwiach i wydał z siebie jęk bólu gdy zobaczył przyjaciół którzy prawdopodobnie za chwilę opróżnią całą zawartość jego domowej lodówki.

Bart skierował się do kuchni a reszta, do pokoju Jaime. Chłopak nie za bardzo przejął się gośćmi gdyż robili mu takie wizyty przynajmniej raz w tygodniu. Wrócił do biurka kładąc rękę na myszce, uczył się jak każdy nastolatek, czyli- nerdził w cs-a albo przeglądał Facebooka kiedy obok leżała otwarta książka, pewnie wszyscy robią tak z nadzieją że coś samo wejdzie do głowy.

Tim wygodnie rozsiadł się na łóżku kolegi. Jego radość nie trwała jednak zbyt długo gdyż po chwili wylądował na nim Garfield i Cassie. Virgil, który znał ich od niedawna trochę sztywno usiadł na krześle obok, śmiejąc się z Tim który usilnie próbował zrzucić z siebie zielonego chłopca.

-Suń dupę! Zmień się w coś małego i pożytecznego! No nie wiem.... na przykład w muchę!

Do pokoju dotarł również Bart trzymając w rękach trzy talerze z kanapkami, wyjętym z lodówki kawałkiem kurczaka i trzema parówkami. Pod pachy upchną dwa napoje a w usta wsadził jeszcze paczkę żelków i kolka batoników, oczywiście w papierkach. Zaraz miał przystąpić do spożywania. 

Cassie jako jedyna przedstawicielka grupy żeńskiej w całym gronie nie mogła powstrzymać swojej natury więc już po chwili grzebała w ubraniach.

-Ej, Virgil popatrz żuczek też ma trzy paski wpierodlu-ucieszyła się trzymając przed sobą dresy kolegi.

-Oddaj-Jaime wyciągną rękę.

-Przecież ci tego nie zjem-wywróciła oczami, chłopak wrócił do komputera-hi hi, żartowałam-mruknęła w stronę kolegów.

-Nudzi mi się... 

-Cukajcie... ja hiehoś hohukam-powiedział Bart z pełnymi ustami.

-Ale ty pójdziesz po więcej żarcia...

-No?

-A przyniesiesz coś nam?-spytał Jaime.

-Nie!-wybiegł z pokoju tylko po to aby po chwili wrócić z nowymi zapasami.

Jaime obrzucił wzrokiem przyjaciół

-I tak zaraz musicie wyjść bo moi rodzice wracają

-Wiem, ja tylko głodny byłem.

-O, o wilku mowa-powiedział patrząc na dzwoniący telefon.

-Hal...

Oczywiście Jaime mógł liczyć na dyskrecję i zrozumienie przyjaciół bo gdy tylko nacisną zieloną słuchawkę Tim wrzasnę w jego stronę:

-GDZIE TO PIWO STAWIASZ?! WYRZUĆ DO KOSZA!!!

Reszta chyba zrozumiała aluzję próby o ciszę:

-NO NIE ĆPAJ TYLE

-WRACAJ DO ŁÓŻKA KOCHANIE!

Zrezygnowany szesnastolatek rozłączył się i zostawił telefon na biurku i spiorunował wszystkich zrezygnowanym spojrzeniem

-Dobra spadamy-zaśmiał się Tim

-Do jutra żuczek!

-Do jutra...-Jaime też się uśmiechną

Wszyscy już wyszli z domu

-Ej, Bart masz telefon?

-Tak w dupie, no co się tak patrzycie?! W tylnej kieszeni!






Kto następny?! Piszę jeszcze jeden rozdział ale nie wiem czy wrzucę jeszcze dziś, KOMENTUJCIE?! 

Liga Młodych? Liga Młodych.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz