12 listopada 2016 Happy Harbor 7:49
Ciemna sylwetka mężczyzny wyróżniała się na tle dużej zaśnieżonej polany. Chłopak opatulony w grubą kurtkę, szalik, czapkę i rękawiczki co chwila podnosił z ziemi mokrą piłkę tenisową i rzucał jak najdalej potrafił. Ogromny biały pies, podobny do wilczura który zdawał w ogóle nie przejmować się zimnem cały czas domagał się następnych rzutów. Jego pan skakał z nogi na nogę aby zachować choć trochę ciepła, w końcu się odezwał:
-Chodź, Wilk, wracamy.
Mimo tego że na chodniku było zaledwie centymetr śniegu, który i tak już powoli topniał Conner trząsł się z zimna. Po prostu nie mógł doczekać się Grudnia...
Góra Sprawiedliwości 8:19
-Zimno, zimno, zimno, zimno- Conner szybko zrzucił z siebie kurtkę i czapkę, i skierował się w stronę kuchni. Przywitał się z Garfieldem czochrając mu włosy Garfieldowi i dając Megan buziaka w policzek- Cześć! Jest coś do żarcia?
-Resztka makaronu z serem, odgrzej sobie- odpowiedziała Megan sprawdzając pracę domową Garfielda.
-Dziękuję- podszedł i jeszcze raz namiętnie pocałował ją w usta, na co Bestia wydał z siebie jęk obrzydzenia.
Po kilku minutach do pokoju wszedł Wally razem z Dickiem, obaj dosiedli się do stołu.
-Jakieś misje, kapitanie-krzyknął Kaldur siedzący na kanapie przed telewizorem. Atlanci nienawidzą zimy, chłopak był zakopany w kocu po uszy, a w rękach trzymał parujący kubek z herbatą i tylko mruczał coś do pogodynki która zapowiadała jeszcze większe opady śniegu. Lagaan uznał że przeczeka ten okres w morzu.
-Wolontariat w przedszkolu, wyślę tam żółtodzioby- rzucił od niechcenia Dick, na jego odpowiedź Garfield spiorunował go spojrzeniem.
Conner odwrócił się w stronę Dicka z ustami pełnymi makaronu.
-A hdzie Bhlack Chanary-spytał wymachując od niechcenia widelcem, przełknął i pytał jeszcze raz- A gdzie Black Cannary, od tygodnia nie było treningu, roztyję się-powiedział wkładając do ust następną porcie.
-Nie żryj tyle- Wally przybrał swój łobuzerski wyraz twarzy.
Conner patrzył tylko na niego nie wzruszoną twarzą co jakiś czas jedząc następne porcje makaronu
-Nie każdy ma tak szybki metabolizm-wycelował w niego widelcem.
Nagle ze schowka rozległ się głos Artemis.
-Hej, Conner, chodź ty na chwilę!-krzyknęła prawdopodobnie chcąc jego pomocy przy zdjęciu czegoś z wyższej półki.
Wally cały się spiął i gwałtownie odwrócił na krześle.
-Ale na pewno Conner ma tam do ciebie przyjść!?-krzyczał w stronę korytarza.
-Tak NA PEWNO! RUSZAJ SIĘ!
-Może ja tam przyjdę!-upierał się
-NIE!
Czarnowłosy chłopak wstał i skierował się w stronę schowka. Wally nadal patrzył w tamtą stronę.
-Coś za długo nie wraca... Bestia idź zobacz co oni tam robią!
Wszyscy zaczęli się śmiać.
Mimo początku listopada już dawno było czuć świąteczny na strój, w Górze było ciepło i przytulnie, szkoda że trzeba iść na misję...
10:45
-Żuk, Wonder Girl, Bestia i Impuls-Dick wskazywał palcem osoby wytyczone do misji- Przedszkole. Pomóc przy remoncie. Macie dwie godziny. Wyjazd!
Po szybkim instruktarzu drużyna ruszyła w stronę platformy ZETA.
-Czemu ja nie idę-spytał skrzywiony Tim kiedy przyjaciele zniknęli mu z oczu. Nie uśmiechała mu się perspektywa rozdzielania z Cassie.
-A umiesz latać?
-Nie.
-No właśnie- Dick już miał zamiar odejść
-Ale...
-Nie!
10:55
-Nie-na-widzę dzieci-warczał Bart przez zaciśnięte zęby próbując odepchnąć od siebie grupę tulących go przedszkolaków.
-Przestań, są takie słodziutkie-Cassie nachyliła się i przytuliła jedno.
-Załatwmy to szybo zanim ucierpi ktoś więcej niż moja kurtka-powiedział zabierając się na wnoszenie krzeseł w odpowiednim sobie tempie.
-Żuk, Cassie ogarnijcie te dzieci-nakazał Garfield zamieniając się w goryla.
Jaime patrzył chwilę na pięciolatki, potem spojrzał na Cassie która trzymała dwójkę z nich z rękę.
-No dobra, dwuszereg-klasnął w ręce kilka razy.
Ustawianie ich zajęło dobre dziesięć minut. Kiedy już się uspokoili Jaime zaczął je liczyć.
-Dwa, cztery, sześć... Dobra idziemy-wskazał na prawie gotowy budynek, powiedział po czym zaczął prowadzić grupę.
Jeden dzieciak zwrócił na siebie uwagę Cassie
-Czy twój chłopak może iść z nami?-spytał chłopczyk podnosząc rękę.
Cassie zaśmiała się słysząc pytanie, po czym krzyknęła do Jaime.
-Ej Jaime!-Latynos odwrócił się w jej stronę- właśnie zostałeś moim chłopakiem!
Ten tylko się zaśmiał po czym zwrócił się w stronę dziecka.
-Nie mów tak więcej bo jej chłopak mnie zabije.
YOU ARE READING
Liga Młodych? Liga Młodych.
FanfictionJeżeli jeszcze nie wiesz co to Liga Młodych... lepiej szybko nadrób zaległości. Masz tu skarbnice wszystkich przygód młodych bohaterów. Zapraszam do czytania (Piszcie jeśli chcecie przygody z jakimiś konkretnymi bohaterami. :) UWAGA: Opowiadanie z...