Niech cię glony #2

464 42 31
                                    

Słuchaj sorry że tak beznadziejnie  mi to wyszło ale mam już pomysł na następny i po prostu musiałam to jakoś dokończyć



Chłopcy którym odmówiono udziału w misji nie mieli zamiaru odpuszczać tak łatwo. Jednak Nightwing był nieugięty.

-Może następnym razem dostaniecie coś prostego, wiecie, za moich czasów... O Roy! Rusz dupę i znajdź Kaldura, widzimy się przy teleporcie!

Chłopcy spojrzeli po sobie zrezygnowani.

-Zjedzmy coś.-Bart wyjątkowo był głodny. 

&%&


-Grupa Alfa to ja, Conner i Wilk- Nightwing zaczął rozdzielać role- grupa Beta to Red Arrow i Arsenał, Grupa Gamma to Kaldur i Lagaan.

-Na brodę Neptuna, znowu Gamma... niech cię glony!

-Hej, Nightwing! Godziłem się tylko na jednego narwanego!- Kaldur wskazał na Arsenała i Connera.

-Musisz to jakoś przeboleć- Dick wzruszył ramionami, odpowiedział uniwersalnie obu chłopcom.

Kiedy dowódca skończył, wszyscy usiedli w Sferze, panowała dosyć luźna atmosfera. Arsenał dostał miejsce pomiędzy Wilkiem a Lagoon Boyem.

- No nie... Ja muszę siedzieć obok tego śmierdziela?- zaśmiał się- I jeszcze obok Wilka...

Lagaan tylko wywrócił swoimi czerwonymi oczami.

Chłopcy lecieli na wyspę Malina, tą którą przed kilkoma miesiącami wysadził oddział Czarnej Manty z Kaldurem na czele. Ich zadaniem było sprawdzić dlaczego satelity wykryły na wyspie ruch i zarejestrowały powiększanie się bazy, znajdującej się w centrum wyspy.

-Wodnik, Lagoon Boy wchodzicie... TERAZ- na znak dwójka Atlantów wskoczyła do wody.

Nightwing sprawdził jeszcze dwa razy łączność radiową. 

-Chłopaki teraz wy, podchodzicie od frontu- Conner obniżył lot i pozwolił aby Arsenał i Red Arrow zajęli swoje pozycje.

Teraz na statku została już tylko dwójka przyjaciół i pies. Po kilku minutach i oni dotarli na miejsce. Sztuczna inteligencja w ich statku zaprogramowana była aby nie dać się wykryć i w krytycznym momencie zabrać bohaterów z wyspy.

Gdy wysiedli Wilk od razu zaczął wąchać powietrze, nie minęła chwila gdy puścił się sprintem przez las.

-Myślisz że złapał trop?-spytał Nightwing

-Przekonajmy się!

Wylądowali z tyłu wyspy, biegli za zwierzęciem długo... przebiegli już do połowy, byli na samym środku gdy zorientowali się że zgubili zwierzaka. Spojrzeli po sobie,  następnie po wielkim równikowym lesie. 

-Wilk! WILK WRACAJ! Do nog...-Nightwing zatkał mu usta dłonią.

-To nadal jest tajna misja-szepną mu do ucha- To znaczy- ''nadal nie chcemy alby ktokolwiek się o nas dowiedział''.- przyłożył rękę do ucha próbując się skontaktować z resztą- Grupa Beta? Gamma? Jesteście tam?

Conner usłyszał odpowiedzi w swoim radiu.

-Tu Gamma, wyszliśmy na ląd.

-Tu Beta, chłopaki nie zauważyliście że nie ma tu żadnych zwierząt?-słychać było głos Red Arrowa.

-Dziwne- teraz był to Lagaan- w morzu nie wiedzieliśmy nawet martwej szprotki.

-Wilk też nam uciekł- powiedział Conner do przyjaciół przez radio.

Nagle coś przerwało sygnał, było to tak głośne że chłopcy na chwilę musieli wyjąć maszynę z uszu.

-Nightwing o co chodzi?!

-Chyba ktoś dorwał się do naszej częstotliwości!

-Widzę że panowie jeszcze się nie zorientowali- w radiu dało się słyszeć głos, przeciągający sylaby w bardzo denerwujący sposób... Conner aż za dobrze znał właściciela... Lex... Lex Luthor- uznałem was za dobrych przeciwników... macie jeszcze cztery minuty i siedem sekund... sześć sekund... pięć sekund. Panowie czas leci.

-Cztery minuty-prychną Nightwing splatając ręce na piersi- on nas chyba nie docenia, Sfera kod 11, szybka ewakuacja.

Po chwili kosmiczny statek znalazł się przy nim, w środku brakowało jeszcze Wodnika i Lagaana, przyjaciele zgarnęli ich na zachodniej części.

-I widzicie?- Roy rozsiadł się wygodnie- Została nam jeszcze kupa czasu na...

-WILK! GDZIE JEST WILK?!-przerwał mu zdenerwowany Conner który właśnie się zorientował że pupila nie ma przy nim.

''Kupa czasu'' według Red Arrowa to dwie minuty z hakiem. Chłopcy obniżyli lot wypatrując zwierzęcia, no bo przecież wielki, zmutowany, biały wilk nie mógł by tak przepaść bez śladu... Zostało im ledwo trzydzieści sekund. 

-TAM!- Super boy pod napływem adrenaliny wyskoczył i złapał zwierze bezpiecznie wracając z nim na statek.

-Weź, stary jak go pocałujesz rzygnę-postawił sprawę jasno Arsenał.

Byli już w bezpiecznej odległości gdy resztki wyspy (których w tedy nie wysadził Kaldur) wyleciały w powietrze.

-Ciekawe jak o tym powiemy Lidze...








Jakoś cała akcja na misji mi nie poszła( kogo ja oszukuję totalnie mi się ten rozdział nie podoba),  WYBACZCIE ZA TO MUSIAŁAM TO DOKOŃCZYĆ BO MAM POMYSŁ NA INNY ROZDZIAŁ TAKI ZAJEBISTY BARDZO!  



Dobrz, jest jakiś pomysł na Red X *cieszcie się, cieszcie*, ma być tym dobrym czy tym złym? 

Liga Młodych? Liga Młodych.Kde žijí příběhy. Začni objevovat