*4*

7.5K 588 198
                                    

Dziewczyny siedziały oburzone w aucie na przemian przekrzykując się z przystojnym blondynem.

- Ale ja chce do domu! - krzyknęła Marinette.

- Właśnie! - poparła Tikki. 

- Nie możemy Was TAM odwieźć!

- Ale ja na nic się nie zgadzałam!

- Właśnie!

- Nie rozumiecie, że nie możemy wrócić do miasta?!

- Ale to nie nasza sprawa!

- Właśnie!

- OD TERAZ TO JEST WASZA SPRAWA!

- NIE, NIE NASZA!

- WŁAŚNIE!

- TIKKI MOŻESZ W KOŃCU ZAMKNĄĆ SIĘ I NIE MÓWIĆ CAŁY CZAS PO JAKIMKOLWIEK MOIM ZDANIU "WŁAŚNIE"?!

- WŁAŚNIE! - granatowowłosa spojrzała na czerwonowłosą, która się zarumieniła lekko. Adrien zmrużył oczy.

- Czy wy możecie chociaż raz być cicho?! - krzyknął Plagg kurczowo trzymając się kierownicy. - Jak coś Wam nie pasuje to wyskoczcie z samochodu!

- Zamknąłeś drzwi! - krzyknęli wszyscy na czarnowłosego chłopaka. Ten zaśmiał się cicho.

- A no faktycznie. - uśmiechnął się do siebie skupiając się na drodze.

- Mogłem Ciebie zapisać do jakiejś poradni psychologicznej. Ale wmówiłem sobie, że Ci się polepszy. Byłem w cholernym błędzie.

- My czekamy na odwózkę. - powiedziała Tikki przekręcając oczami.

- Przejmij kierownice. - jęknął Plagg. Wyciągnął pistolet. 

Blondyn złapał za kierownice przyglądając się z małym przerażeniem przyjacielowi. Chłopak wychylił się do dziewczyn i wcelował w nie pistoletem. Były przerażone.

- A teraz słuchajcie, bo dwa razy powtarzać nie będę. Nie wrócimy do Paryża. A wy zostałyście wciągnięte w naszą grę. TERAZ chcę w SPOKOJU opuścić kraj. Nie wypuścimy Was, bo namierzy Was policja, a wtedy będziemy mieć przerąbane jak puścicie na nas farbę. Więc. Albo się zamkniecie i dacie nam kontynuować naszą zacną działalność... Albo nie wytrzymam i jedną i drugą zastrzelę jak kaczkę. Zrozumiano?!

- Sukinsyn. - warknęła Tikki patrząc na niego swoim wzrokiem nienawiści, który przeszywał ludzkie ciało na wskroś. 

- Coś ty powiedziała? - syknął celując w nią. - Ty będziesz pierwsza!

Dziewczyna przełknęła ślinę, ale jej odważna postawa pozostała.

- Mamy telefony. Możemy zadzwonić po pomoc. - odpowiedziała pewnie. Plagg uśmiechnął się do niej chytrze.

- Oj kochana.. - wyciągnął ze swojej kieszeni w bluzie dwa telefony. Jeden czerwony w czarne kropki, a drugi w biało różowe paski. - Niestety, ale ja je mam.. WIĘC ŁASKAWIE SIEDŹ TERAZ CICHO!

Odwrócił się i ponownie zaczął prowadzić.

Plagg był z natury bardzo nerwowy. Kochał się bawić, ale jeśli tylko nic mu nie przeszkadzało. Czasami miał gorsze humorki niż kobieta z okresem. Był bardzo stanowczy i samodzielny. Zabił człowieka. Tylko jeden jedyny raz w swoim życiu. Zabił swojego ojca. Kiedy był o wiele młodszy. Po tym przysiągł sobie, że nikogo więcej nie skrzywdzi. Nie chciał strzelać do dziewczyn, ale pod wpływem furii był zdolny do wszystkiego.

Co innego Adrien, który unikał kłopotów jak ogień wodę. Był opanowany, ale i też stanowczy w swoich działaniach. Nie potrafił podnieść ręki na dziewczynę. Po prostu był za słaby na coś takiego. Nie był w stanie. Nie to co jego przyjaciel, który był dla niego wzorem. Dziwny wzór.. Fakt. Ale niestety tak było..

***

Hey!

Jak tam! xD

Zostawcie po sobie ślad ;))

Sashy ;3

✖  Adrienette |F*ck You Better|Where stories live. Discover now