*15*

6.7K 522 240
                                    

Znajdowali się w małym miasteczku. Było to bardzo zadbane miejsce i spokojne. W ogóle tu nie pasowali. Dookoła rosło pełno kwiatów, dzielnica była bogata, domy były zrobione z cegły i pomalowane na biało. Znajdowało tu się też pełno sklepów. Dziewczynom aż oczy się świeciły, gdy patrzyły na to wszystko. Plagg spojrzał na blondyna i westchnął.

- Dobra. To ja się poświęcę i zrobię najbardziej hardcorową rzecz jaką może zrobić facet w swoim życiu. - wszyscy spojrzeli na Plagg'a, który z poważną miną przemawiał jakby miał iść na wojnę. - Pójdę z nimi na zakupy.

- Serio? - zaśmiał się blondyn. Chłopak położył mu rękę na ramieniu.

- Kochałem Cię, bracie. Pomódl się za mnie mą modlitwą.

- Ale "Plagg'u nasz", "Zdrowaś Mari" czy "Wyznanie Sera"

- Wszystko na moim pogrzebie. - zaśmiał się. Nachylił się do Adrien'a i szepnął mu na ucho. - Wiesz co robić. Znajdź coś.

Adrien kiwnął głową i odszedł w swoją stronę. Czarnowłosy odwrócił się do dziewczyn i uśmiechnął.

- Więc wyjaśnię Wam kilka zasad ślicznotki. - podszedł i objął je obie tak, że był pośrodku. - Najpierw ta mnie przyjemna część. Ja nie biję kobiet, ale jeśli wywiniecie jakiś numer taki jak ucieczka czy pozorne zgubienie się to ostrzegam, że mam schowany nóż, pistolet i ewentualnie kilka strzykawek. Ale to na inną okoliczność. Nie zawaham się tego użyć w nagłym wypadku. Nie to, że Wam nie ufam. Ale znamy się dopiero dwa czy trzy dni, a pokój zawarliśmy niespełna kilka godzin temu.

- Czyli nici z wypadu. - jęknęła Marinette.

- On to wie jak zniszczyć dziewczynie dzień. - warknęła Tikki.

- Miałem dla Was jeszcze drugą część umowy.. Ale skoro takie jesteście..

- Co to za "druga część"? - spytała czerwonowłosa mrużąc oczy. Chłopak uśmiechnął się.

- Mały układzik. A w zamian dostaniecie nagrodę, która Wam wynagrodzi wszelkie krzywdy.

- Jaką nagrodę? - spytała zainteresowana granatowowłosa. Plagg wyciągnął z kieszeni swoją kartę kredytową.

- Na tej karcie jest całkiem spora suma pieniędzy. Dam Wam ją na czas zakupów. Oczywiście jest limit, ale wątpię, że do niego dobijecie. Pójdziemy do sklepu byście sobie coś w końcu kupiły, bo ile można chodzić w sukienkach z koncertu? - spojrzał na nie mocniej przyciskając do siebie.

- Jeszcze dwa pytania. Jaki jest limit i szczegóły układu? - chłopak zaśmiał się na pytania Tikki. Spodziewał się ich.

- Układ zaraz. A limit powinien Was zadowolić. Pięćset..

- No to naprawdę. - przekręciła oczami Lug.

- .. tysięcy.

- CO?! - zdziwiła się Marinette. - Nie gadaj!

- No przecież gadam. - zmarszczył brwi spoglądając na granatowowłosą. - I poprzedzając kolejne pytania, NIE, NIE POWIEM WAM ILE JESZCZE TAM JEST I SKĄD ONE SĄ.

- Okey. Umowa stoi. Więc... Co mamy zrobić? - spytała podekscytowana Tikki.



W tym samym czasie blondyn przechadzał się po sklepie, w którym znajdowały się wszelkie cuda elektroniczne. Wziął kilka kabelków USB do ładowania telefonów. Rozejrzał się za czymś jeszcze. Jeszcze nie wiedział dokładnie za czym, ale na pewno za czymś.

- Mogę w czymś pomóc? - chłopak spojrzał spod grzywki na dziewczynę.

Długonoga brunetka, niebieskie oczy, na oko 19 lat, bez chłopaka, przeciętna uroda, szczupła... 

Mózg blondyna rejestrował poszczególne rzeczy. Ostateczny rezultat? Nie w jego typie.

- Nie. - burknął.

- Ale ja naprawdę mogę pomóc. - powiedziała zalotnie uśmiechając się do niego. Spojrzał na nią spod byka.

- Nie potrzebuje pomocy. - warknął. Wziął pierwszego lepszego notebook'a i udał się do kasy. Zapłacił za wszystko i czym prędzej wyszedł ze sklepu.

Miał dość. Czemu wszystkie dziewczyny ZAWSZE się na mnie rzucają, może powinienem zmienić perfumy, zastanawiał się. Zaszedł na stację benzynową. Schował wszystkie przedmioty do swojego plecaka, po czym wszedł do środka. Stanął przy jakimś stanowisku i zaczął udawać, że nie może się zdecydować co wybrać. Miał idealny widok na przyjeżdżające auta. Uśmiechnął się, gdy zobaczył swoją przyszłą miłość. Najnowsze białe Audi. Uśmiechnął się. Tak, to to czego szukam, pomyślał. Wziął swój telefon i zadzwonił do Plagg'a.

(Plagg, Adrien)

Ha, ha, ha!! Co-o je-e-est?! Ha, ha, ha!

Plagg ty się dusisz?!

T-a-a-a-a-k!

Co się dzieje?

Stary! Ja to nagrywam! Ha ha ha!

Co?

Pokaże Ci później. Hahaha! Ekhem. Dobra ogarniam się. Po co zawracasz moją dupę?

W dupie mam Twoją dupę. Znalazłem to czego szukam.

Zarąbiście. Działaj!

Stary.. Tylko mam problem na dwóch nogach.

Co jest?

Dziewczyna! Czemu to zawsze musi być dziewczyna?!

Dasz radę! Użyj swojego uroku. My będziemy za co najmniej godzinę. Nie no dobra.. Półtorej. Zaczekaj chwilę... DOBRA DZIEWCZYNY ZBIERAMY SIĘ, MAM TO CO CHCIAŁEM!

Co? Plagg co ty..

To na stacji, pa!


Blondyn spojrzał nienawistnie na telefon. Zabije, pierwsze co zrobię to strzelę w łeb, pomyślał. Westchnął i dalej przyglądał się swojej zdobyczy. Dziewczyna, szczupła blondynka, ubrana w markowe ciuchy weszła do sklepu. Zaczęła chodzić między półkami. Wybrała sobie jakieś batoniki. Adrien widząc swoją szansę zaczął działać. Zapatrzona w swoje dziewczyna zaczęła iść do przodu. Prosto na blondyna. Upadła na podłogę. Teraz Adrien mógł zacząć przedstawienie.

- O rany! Przepraszam! Jak mogłem Ciebie nie zauważyć! Boże jaki jestem głupi... - zaczął.

- Nic się nie stało... - dziewczyna przyjrzała mu się od stóp do głów. - ... przystojniaku.

Blondyn uśmiechnął się do niej. Plagg bądź szybciej, pomyślał.

***

Hey!

Kolejny rozdział xD

Jak się podoba? :P

Zostawcie po sobie ślad ^^

Sashy ;3

✖  Adrienette |F*ck You Better|Where stories live. Discover now