*8*

7.2K 550 406
                                    

Stali w korku. Plagg co chwila bazgrał coś w zeszycie. Blondyn patrzył na niego jak na upośledzonego człowieka bez zainteresowań. Zdecydowanie potrzebne mu nowe hobby, pomyślał. Dziewczyny siedziały z tyłu i w milczeniu przeżuwały żelki.

- NO RUSZYCIE SIĘ W KOŃCU?! - wrzasnął Adrien i opadł bezradnie na fotel.

- Ciszej! Ja tu się skupiam! - warknął na niego Plagg.

- Skupiać to się mogłeś tam w krzakach na tym polu!

- A chcesz zawrócić i to sprawdzić?!

- Marinette? - Tikki spojrzała na granatowowłosą. Chłopcy byli tak zajęci sobą i swoimi bezsensownymi kłótniami, że nie zauważyli by nawet, gdyby meteoryt przeleciał przed ich samochodem. - Wszystko w porządku?

- Rodzice niedługo wracają do domu. Ja jestem w jakimś aucie z jakimiś kolesiami z zespołu. Wszystko było by okey.. Tylko jedno ale. Oddalamy. Się. Od. Domu. - powiedziała cicho. Westchnęła. - Przecież moi rodzice postawią całą policję na nogi w Paryżu. Jak nie we Francji. A jak nas znajdą to mnie zabiją.

- Wyrwiemy się im Mariś. Obiecuję Ci to. Oni - wskazała na chłopaków. - nie mają mózgu, więc to ułatwia tylko sprawę.

- Może.. - odpowiedziała jej wpatrując się w kłócącą dwójkę.

- Ty się nie zakochałaś w jednym z nich... Prawda?

- Co ty Tikki! - krzyknęła cicho Marinette. Czerwonowłosa posłała jej podejrzliwy wzrok. - Możesz być o to spokojna.

Czerwonowłosa pokiwała głową. Oparła czoło o szybę. Nie chciało jej się wierzyć w słowa przyjaciółki. Ona może się i nie zakocha tak od razu, ale znała ją i wiedziała, że prędzej czy później do tego dojdzie. Marinette strasznie szybko potrafiła się zauroczyć. Co jeśli zakocha się w Adrien'ie? Albo Plagg'u? Nie mogę do tego dopuścić, pomyślała.

- Nareszcie! - krzyknął blondyn, a auto ruszyło. Był zdenerwowany na przyjaciela. Nie wiedział gdzie ma jechać, co robić. A Plagg ani na chwilę nie był poważny jakby chciał zaimponować dziewczyną.

- Mam! - krzyknął Plagg. - Marinettko! Łaskawa jedna, ser z Tobą. Bogini w żywym ciele i Pani wszystkich Bóstw. Ty Afrodyte wykopałaś z rankingu. Najświętsza i najpiękniejsza dziewczyno, daj mi dziś swą łaskę i obdarz mnie swym dobrem. Niech twe piękne fiołkowe tęczówki śnią mi się po nocach, a szczery uśmiech zastanie zakodowany na zawsze w mej pamięci. Bądź piękności moja przy mnie. Tak jak i ser na wieki wieków. Amen.

- To żeś napisał.. - burknął blondyn.

- Żenada. - prychnęła Tikki. Marinette siedziała zarumieniona i się nie odzywała.

- A co zazdrościsz jej? Nie moja wina, że ona w przeciwieństwie do Ciebie jest zajebista. - warknął do niej Plagg. Czerwonowłosa spojrzała na niego morderczym wzrokiem. Niebieskie tęczówki były niczym lód.

- Odszczekaj to ty kundlu! - warknęła. Jej słowa niby niepozorne były ostre jak sztylet, który przebiłby ciało ciemnowłosego na wskroś. 

- Bo co i zrobisz? - zaśmiał się.

- ZABIJE! - krzyknęła. Odpięła pasy z prędkością światła i rzuciła się na chłopaka.

- Ej! ja prowadzę! - krzyknął Adrien kiedy przed nosem przeleciała mu szpilka dziewczyny.

- Tikki! - warknęła Marinette. - Spowodujesz wypadek!

- On i tak już zdycha! - odkrzyknęła jej i zaczęła podduszać Plagg'a. Adrien zjechał na pobocze.

- Możecie się uspokoić?! - warknął. Jednak oni i tak go nie słuchali. Plagg otworzył drzwi i dosłownie sturlał się z fotela. Tikki osiadła okrakiem na klacie chłopaka i zatkała mu usta. 

- Duś się!

- Tikki! - Marinette wyskoczyła z samochodu by odciągnąć przyjaciółkę. Nagle Adrien złapal ją w pasie i odciągnął od dwójki. Przewiesił ją sobie przez ramię. Dziewczyna zaczęła się szarpać i wyrywać. - Zostaw mnie! - uderzyła kilka razy chłopaka w plecy. Blondyn wpakował granatowowłosą na tylne siedzenia, a następnie nad nią zawisł.

- Plagg sobie poradzi. -- powiedział spokojnie.

- Prędzej umrze! - próbowała dalej się wyrwać. Chłopak by zatrzymać dziewczynę musiał sięgnąć po radykalne środki...

***

Hey!

Kolejny rozdział xD yeeeey

Dziękuję Wam za wszystko ^^

Zostawcie po sobie ślad :D

Sashy ;3

✖  Adrienette |F*ck You Better|Where stories live. Discover now