*27*

6.7K 512 652
                                    

Blondyn spoglądał jak dziewczyna delikatnie uśmiechała się przez sen. Założył jej włosy za ucho, po czym westchnął.

- Ja Ciebie nie rozumiem gościu. - powiedziała nagle Tikki.

- Nie śpisz? - zdziwił się blondyn.

- Nie mogę, Plagg chrapie.

- Ej! Nie chrapię! To od Ciebie idzie echo!

- Ciii.. Ona jednak śpi. - Adrien wskazał na granatowowłosą leżącą na jego kolanach. Spojrzał zatroskanym wzrokiem na Tikki.

- Jesteś skomplikowany gościu. - czerwonowłosa poprawiła się na fotelu. - Nie potrafisz normalnie zarywać tylko jakoś tak dziwnie?

- To jest Adrien. On tak ma. Tłumaczyłem Ci.

- Nie wtrącaj się Plagg! - warknęła Tikki. - Dlaczego?

- Nie potrafię inaczej. - zaśmiał się krótko. - Kocham ją, a jednocześnie nienawidzę. Chcę ją wystawić na lodzie, ale chronić. Mógłbym ją zabić, ale nie śmiertelnie. Chciałbym powiedzieć komplement, a kłócę się.

- Ja pierdole.. - jęknął Plagg. - Tryb Prozaika mu się włączył.

- A Tobie upadłego Poety piszącego modlitwy o serze. - warknęła czerwonowłosa. - Co to ma znaczyć? - zwróciła się do Adrien'a. Blondyn uśmiechnął się delikatnie.

- Nie wytłumaczę Ci tego bardziej.

- Złam tą przysięgę, Stary. - powiedział Plagg. - Inaczej ją stracisz. Adi JA już nie rozumiem CIEBIE. A jestem Twoim przyjacielem odkąd pamiętam. I TO JEST DZIWNE.

- Stracę? - blondyn zapytał sam siebie.

- Ona jest śliczną nastolatką, za którą od zawsze oglądali się chłopcy. Nie jednemu dała kosza, bo leciał na nią z powodu bogatej rodziny. Marinette ceni sobie jeśli chłopak jest oddany, ale też potrafi postawić na swoim. Ale jeśli udaje cwaniaczka.. Do tego jest nieopanowany jak ty. To marny Twój los.

- Dlaczego noc jest krótka, a dzień długi jak węgorz..

- Zamknij japę pederasto nachlany!

- Chyba niedojebany. - zauważył Plagg.

- NAZYWAJ SIĘ JAK CHCESZ!

Blondyn zastanowił się chwile nad słowami Tikki. Skoro Marinette taka jest.. To jakich chłopaków woli Tikki? Patrząc na jej relacje z Plagg'iem. Nie może określić czy go lubi, czy nienawidzi. By go zabiła, ale się troszczy. Podobnie jak on o nią. Jej relacja jest taka sama jak jego. Więc w czym problem?

- Dobra lulu! - powiedział Plagg. - Jutro szykujemy coś wielkiego.

- Co? - zaśmiała się czerwonowłosa.

- Pozbywamy się Audi.




Koniec końców chłopcy nie pozbyli się Audi. A dali je jako bagaż. Po raz kolejny tłumaczyli dziewczynom ich cudowny plan.

- Ale to jest równe ze śmiercią! - krzyknęła Tikki.

- Praktycznie my jesteśmy już po uszy w bagnie! - dodała Marinette.

- Uspokójcie się. Myślicie, że my to robimy pierwszy raz?

- Emm.. Plagg. - blondyn nachylił się do przyjaciela. - My to robimy pierwszy raz.

- Jesteśmy skończeni - załkała Tikki. 

- Nie marudź. - zaśmiał się. - Na razie to tylko odprawa. 

- Idioci! Wy chcecie przejąć samolot! - krzyknęła cicho czerownowłosa.

Przeszli przez bramki. Ku ich szczęściu obeszło się bez większych wpadek. Adrien bardzo dokładnie opracowywał każdy krok. Planował jedynie pozbyć się białego Audi, ale skoro Auto zmieściło się w luku bagażowym, to czemu nie? 

Przeszli przez długi korytarz prosto do samolotu. Chłopcy kiwnęli do dziewczyn, a one zgodnie z planem poszły do toalety przebrać się. Adrien w tym czasie po cichu udał się na koniec samolotu, za to Plagg na przód. Czarnowłosy nie widząc nikogo w pobliżu zapukał do drzwi, w których znajdował się pilot.

- Kto tam?

- Proszę Pana! - zaczął rozpaczliwie krzyczeć. - Wykryliśmy poważną usterkę, która może zakłócić lot naszego samolotu! A nawet doprowadzić do katastrofy! - zamek w drzwiach odblokował się, a "kapitan" samolotu stanął przed Plagg'iem.

- Jaka katastrofa? - chłopak wyciągnął broń i unieruchamiając mężczyznę do ściany, przyłożył mu ją do skroni.

- Twoja śmierć. - zaśmiał się.




W tym czasie dziewczyny wyszły przebrane za stewardessy. Marinette stanęła między rzędami foteli. Tikki natomiast stała przy wyjściu. Czekali teraz na sygnał od Plagg'a.

- Lady's and Gentelman's mówi Wasz kapitan. Dzisiejsza pogoda jest raczej nie najlepsza..

- Co on wyprawia. - powiedziała do siebie Marinette patrząc jak Tikki powoli traci siły do życia.

- Wiatr raczej umiarkowany...

- Hah.. Cały Plagg.. - zaśmiał się blondyn.

- ...A ja nie dostałem sera, bo mnie moja dziewczyna nie lubi!

- Nie jestem Twoją dziewczyną imbecylu! - wrzasnęła Tikki na cały samolot. Ludzie spojrzeli na nią dziwnie.. Pokazała wszystkim język.

- DOBRA WYPIEPRZAĆ Z TEGO CACKA! - krzyknął Plagg, który trzymał pilota. Cała czwórka wyjęła broń i zaczęła celować do ludzi.

- NIE TAKI BYŁ SYGNAŁ IMBECYLU!

- Czepiasz się szczegółów. - zaśmiał się Plagg. - Uprzejmie proszę o opuszczenie tego samolotu, gdyż, iż, ponieważ zamierzamy go przejąć bez krwawej jatki.

- Powoli zbliżać się do wyjścia. I rączki tak, abym je widział! - dodał blondyn. Ludzie w popłochu zaczęli opuszczać samolot. Blondyn mrugnął do granatowowłosej na co prychnęła. Kiedy większość opuściła samolot Tikki poszła na przeszpiegi.

- Ale ona tak sama pójdzie? A jak gaśnicą dostanie? - zapytał Plagg.

- Gaśnicą to ty zaraz dostaniesz. - warknęła Marinette.

- Chwila.. - kapitan spojrzał na uważnie na granatowowłosą. - Ty jesteś tą zaginioną dziewczyną.. Dla-Dlaczego im pomagasz?

- A myślisz, że ja wiem? - wzruszyła ramionami.

***

Hey!

Jak taaam?! ^^

Ktoś się spodziewał coś takiego? xD 

Dobrze to ja zostawiam Wam rozdziałek ^^ :P I może w końcu napiszę ten Prolog xD

Dziękuję Wam za wszystko ^^

Zostawcie po sobie ślad ;D

Sashy ;3

✖  Adrienette |F*ck You Better|Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum